Ten czas zatrzymał się 20.03.2017
Aktualności

Navaja.pl na Facebook

Nóż w Polsce

Scyzoryk myśliwski Gerlach

Więcej …
Spis treści
Nóż w Polsce
Zagłębiamy się w temat
Chroń nas nożu ode złego
Dawniej...
Wiek zmian
Wczoraj i dziś
Co wolno, a co nie?
Element stroju i wyposażenia
Nożownicy
Kowale i inni
Podsumowanie
Ciekawostki
Mapka
Galeria
Galeria - cześć druga
Galeria - zbójnickie
Galeria - koziki
Galeria - noże wojskowe
Galeria - postacie
Galeria - fabryki, warsztaty, sklepy
Źródła i bibliografia
Podziękowania
Wszystkie strony

Nożownicy 

Pierwotnie wytwórstwem noży zajmowały się po prostu osoby mające obycie z obróbką metali, wyrobem broni oraz oczywiście odpowiednią wiedzę i umiejętności w tej materii, nie istniał jeszcze zawód nożownik w wąskim rozumieniu tej profesji, a narzędzia te wykonywali twórcy, dla których wytwarzanie noży nie było jedynym źródłem dochodu, czyli kowale. Z biegiem czasu, między innymi ze względu na rosnącą liczbę ludności powodującej wzrost zapotrzebowania na konkretne produkty, rozwój technologiczny otwierający, co prawda nowe możliwości, ale i wymuszający na twórcach wchłanianie sporej ilości dodatkowej wiedzy w zakresie wytwarzanych przedmiotów; dotychczasowi "ogólni" rzemieślnicy zaczęli się specjalizować w konkretnych dziedzinach. Z profesji ogólnych wyodrębniały się nowe, znacznie bardziej wyspecjalizowane, wśród nich również i zawód nożownik, a w miastach (nożownictwo miało charakter wybitnie miejski) powstawały organizacje zrzeszające rzemieślników zawodów pokrewnych nazywane cechami. 

W Polsce proces formowania się cechów rzemieślniczych rozpoczął się w średniowieczu, kiedy dotychczasowy model funkcjonowania osad miejskich, czyli grody wraz z podgrodziami i osadami służebnymi stał się anachroniczny i nie przystawał już do potrzeb rozkwitającego kraju o coraz większych politycznych aspiracjach. Potrzebowano nowych rozwiązań, a te istniały i sprawdzały się znakomicie w miastach Europy Zachodniej, sięgnięto więc po nie.  
Tak to mniej więcej można opisać w dużym skrócie.



Nożownicy: Peter Messerer (około 1425 r.) i N.N. Schreder (1447 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 317.2° Folio 15 recto i Amb. 317.2° Folio 68 recto


Wiek trzynasty to okres, w którym rozpoczął się na wielką skalę proces lokowania miast w Polsce na wzór i według prawodawstwa miast zachodnioeuropejskich. Zakładano nowe miasta oraz lokowano już istniejące na nowych zasadach, najczęściej według prawa magdeburskiego i lubeckiego oraz zmodyfikowanych już w Polsce odmianach tych praw, czyli na prawach średzkich (Środa Śląska), poznańskich, chełmińskich i kaliskich. Zmodernizowane miasta przyciągały nowych osadników i rozwijały się, a wzrastająca ilość rzemieślników zaczęła się z czasem łączyć dla ochrony własnych interesów w organizacje zawodowe nazywane cechami.

Cechy rzemieślnicze działały na podstawie statutów (wilkur, wilkierz) nadawanych na wniosek rzemieślników i zatwierdzanych przez władców i rady miast. W statutach tych zapisywano prawa i obowiązki, zasady działania i wszelkiego rodzaju przepisy, którymi kierować się powinien rzemieślnik wykonujący daną profesję. Prawa te zmieniano i modyfikowano przez lata, a przywileje nadawano i odbierano, należy też pamiętać, że nie było jednego kodeksu dla wszystkich nożowników w całym kraju, a lokalne statuty znacznie się od siebie różniły.
Podstawowymi zadaniami cechów było kształcenie i przygotowanie młodzieży do wykonywania zawodu oraz obrona murów i bram miejskich w przypadku napaści. Członkowie cechów mogli doskonalić swoje umiejętności wojenne w Bractwie Kurkowym (Societas Jaculatorum), które posiadało swoje strzelnice w obrębie miasta.



Nożownicy: Linhart Lebenbrust (1476 r.) i Urlich Promaur (1500 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 317.2° Folio 95 verso i Amb. 317.2° Folio 114 verso


Prawodawstwo cechowe regulowało każdy aspekt działalności rzemieślników, od cen produktów, poprzez kontrolę jakości, po zasady zachowania się w czasie spotkań i relacje między członkami cechu. Narzucano np. rodzaj materiałów z których wytwarzano konkretne wyroby rzemieślnicze, wynagrodzenie i sposób szkolenia uczniów, prawa i wynagrodzenie oraz prawa i obowiązki czeladników, etc., etc. W zamian członkowie cechu mogli liczyć na ochronę swojej działalności, pomoc prawną np. w przypadku sporów z rzemieślnikami z innych miast, łatwiejszy dostęp do surowców i oczywiście na prawo do zbytu swoich wyrobów, co stanowiło podstawę ich egzystencji. Nie bez znaczenia był też prestiż, którym cieszyli się członkowie cechów (to właśnie spośród rzemieślników zrzeszonych w cechach wybierano ławników i rajców miejskich).

Cechy były prężnie działającymi organizacjami, a ich wpływ na życie miast był ogromny. Wspólnotami tymi kierowali starsi cechowi wybierani spośród mistrzów (o wyborze decydował status majątkowy, umiejętność czytania i pisania oraz znajomość prawa), którzy pełnili funkcje administracyjne i sądowe wewnątrz organizacji oraz reprezentowali cech na zewnątrz. Spośród starszych cechowych wybierano kandydatów, którzy zasiadali później we władzach lub sądach miejskich. W przypadku cechów zrzeszających rzemiosła pokrewne, na przykład metalowe, o wyborze na starszego cechu decydowało między innymi również to, jak licznie we wspólnej organizacji reprezentowani byli przedstawiciele konkretnych zawodów.

Cechy posiadały własne gospody, nierzadko również domy i kościoły, utrzymywały ołtarze, prowadziły działalność charytatywną, były też bractwami religijnymi więc ich oddziaływanie, nawet biorąc pod uwagę ogół mieszkańców było niezwykle istotne. Organizacje te regulowały w praktyce życie społeczne i kulturalne rzemieślników i chociażby poprzez stosunki towarzyskie i powiązania wywierały znaczący wpływ na zarządzanie miastem.



Miecznik. "Kodeks Baltazara Behema". Kraków 1505 r. (fragment)


W mieście, w którym działał cech obowiązywał tzw. "przymus cechowy", oznaczało to, że wyłącznie rzemieślnik należący do lokalnej organizacji miał prawo wytwarzania i sprzedaży swoich wyrobów w danej miejscowości. Zakaz ten dotyczył nierzadko nie tylko ścisłych granic miasta, ale obejmował również całą okolicę, np. nożownicy krakowscy byli jedynymi rzemieślnikami, którzy mieli prawo wytwarzać noże w promieniu 20 kilometrów od Krakowa. Partacze, czyli rzemieślnicy niezrzeszeni w cechach byli ścigani z wszelką surowością przez mistrzów cechowych i władze miast, a za sprzedaż swoich produktów na terenie, w którym działał cech groziła im np. konfiskata wyrobów i narzędzi. W praktyce zasady te były omijane ponieważ cechy nie miały wystarczających środków by zapobiegać nieuczciwej konkurencji, a i pokusa omijania istniejących nakazów w imię zysku była bardzo duża. Czasem też po prostu miejscowi nożownicy nie byli w stanie dostarczyć takiej ilości noży, by zapewnić podaż odpowiadającą popytowi.
Poza tym obowiązek przynależności do cechu nie dotyczył chociażby rzemieślników zatrudnianych bezpośrednio przez władcę lub jego dwór.

Z drugiej strony same cechy czyniły nierzadko w swoich uchwałach, zatwierdzanych później rzecz jasna przez władze miast, ustępstwa dopuszczając na kontrolowanym terenie sprzedaż przez kramarzy noży pochodzenia obcego, dowodem na to są zapisy występujące np. u nożowników krakowskich i poznańskich. Zazwyczaj pozwalano sprzedawać noże, których na terenie miasta nie wytwarzano, lub takie, których sprzedaż nie stwarzała zagrożenia dla miejscowych rzemieślników. Oczywiście wszystkie odstępstwa od zakazu sprzedaży noży obcego pochodzenia ulegały wielokrotnej modyfikacji, podobnie zresztą jak samo prawo i przywileje rzemieślników zmieniały się przez lata, ponadto musimy pamiętać o tym, że nie były to prawa jednakowe dla wszystkich miast, w których działały organizacje cechowe (do czasów rozbiorów kraju). To, jakie noże dopuszczano do sprzedaży zależało między innymi od kondycji miejscowych rzemieślników i ich problemów (lub braku tychże) ze sprzedażą własnych produktów oraz oczywiście od zapotrzebowania na te narzędzia wynikające z potrzeb rynku. 



Nożownicy: Niclas Pruckner (1523 r.) i Wilhelm Betz (1541 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 279.2° Folio 14 recto i Amb. 279.2° Folio 29 recto

Jednak szeroko pojęty przymus cechowy nie dotyczył wyłącznie prawa do wykonywania zawodu, określa on również to, co wolno było wykonać rzemieślnikowi danej profesji. Zapisywano to w statutach i ściśle przestrzegano, a przekroczenie "uprawnień" podlegało karze. Wchodzenie w kompetencje innych rzemieślników każdorazowo wywoływało sprzeciw właściwego cechu, spory bywały ostre i nierzadko dochodziło z tego powodu do bójek. Zapisy, co komu było wolno, a co nie z dzisiejszego punktu widzenia są może zaskakujące, ale kiedyś stanowiły "być, albo nie być" rzemieślnika.
Jeśli idzie o nasze zainteresowania, to znane są skargi nożowników na mieczników, że ci drudzy wytwarzają noże, lub robią za krótkie miecze przez co, w domyśle, zabierają zarobek mistrzom nożownictwa oraz skargi mieczników na nożowników. Spór taki miał miejsce na przykład w Krakowie, a rozstrzygnięty został dopiero przez rajców miejskich, którzy w 1536 roku orzekli: "...iż każdy z tych przerzeczonych rzemieślników ma w swym rzemiośle przestać, a w cudzą robotę się nie wkładać, to jest, aby miecznik był miecznikiem, a nożownik nożownikiem" ("Cechowe rzemiosło metalowe" Feliks Kiryk).  

Ograniczenia nie dotyczyły wyłącznie tak bliskich sobie zawodów jak miecznicy i nożownicy. Na przykład w Poznaniu, nawet jeśli jakiś nożownik był producentem noża i pochwy, to nie wolno mu było go inkrustować metalami szlachetnymi, bo to należało już do kompetencji złotników, a przywilej ten wynikał bezpośrednio z ich statutu z roku 1576 gdzie napisano: "...aby żaden rzemieślnik, a zwłaszcza miecznicy, nożownicy, srebrem szabel i nożenek... nie oprawiali..."1



Wyrok Rady Miasta Krakowa z dnia 29 grudnia 1561 r. "...w sporze między cechem nożowników krakowskich, a kamieniarzami wyrobów z żelaza w Krakowie o sprzedawanie noży wybijanych z cechem krakowskim". Własność: Fundacja XX Czartoryskich. Biblioteka Narodowa


Potwierdzeniem powyższego będzie również i ten, pochodzący z dokumentu krakowskiego (1777 r.) zapis: 

"Szlachetni Prezydent i Rada Miasta Stołecznego Krakowa przez ceduły i intymowane na Ratusz, wokowali i zgromadzeni nad punktami sławetnych Starszych i całego Cechu mieczniczego, szpadniczego i ślifirskiego Krakowskiego do Urzędu niniejszego podanemi, do rozrządzenia każdej profesyi Magistrów, w opisie robót, jakie mają z Rzemiosła swego robić i sprawować w szczególności opisanie zaradzając, na potem każdy stan tych Magistrów w jednym Cechu znajdujących się, co mają wyrabiać i jakie pożywienie w rzemiośle swojem prowadzić niniejszą ordynacyą przepisują i postanawiają. 
Primo. Miecznicy mają roboty robić i sprawować w swoim obrządku rzemiosła to jest: miecze, koncyrze, multany, szable polskie, pałasze husarskie, kordelasy polskie, obuchy, karabele, jendyczki czeczugi i te osadzać i oprawiać.
Secundo. Do szpadników należeć mają: szpady, kordelasy niemieckie i wszelkie inne sztuki, które tylko do rycerstwa i broni należą, jako to: okowy do pałaszów, jakiegokolwiek gatunku i mody, sprzęczki do pendentów, zamkle, ostrogi, okucia do lasek, odlewanie giffesów, krzyżów, strzemion nabijanie, posrebrzanie i pozłacanie tych sztuk jest im wolne. Wyłącza się szable husarskie i kordelasy te, do których czarnej skóry potrzebować będą, bo je miecznicy osadzać i robić powinni; okowy zaś do tych (oprócz żelaznych) szpadnicy robić mają. (...)
Tertio. Ślifirze
(jako cech) ci mają robić według cudzoziemskich czynności instrumenta cyrulikom potrzebne, jako lancety, żelazka i inne; także nożyczki, noże, brzytwy, miecze, pałasze, szpady, kordelasy, bagnety szlifować i polerować, oprócz tych, które miecznicy i szpadnicy na swych kamieniach ostrzyć w domu będą; do ślifierzów nadto należeć mają okowy do pałaszów, karabel, szpad, kordelasów, zamkle do pasów, pendentów, ostrogi i inne jakiegokolwiek gatunku i rzemiosła sztuki ze stali robione do szlifowania i polerowania..."



Nożownicy: Herman Putz (1542 r.) i Steffen Essabeck (1543 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 279.2° Folio 30 recto i Amb. 279.2° Folio 32 recto


Wspominałem już wcześniej o zakazie dotyczącym sprzedaży obcych produktów na terenie miast, w których działały cechy je wytwarzające. Zakaz ten nie dotyczył jarmarków, usankcjonowanych prawnie odstępstw od zasady oraz szczególnych przypadków, jak na przykład pobyt władcy w mieście, kiedy to wzrastało zapotrzebowanie na broń (w tym noże), ale poza tymi wyjątkami obowiązywał restrykcyjnie, a organizacje cechowe w przypadku jego złamania miały prawo nawet zarekwirować towar przy pomocy władz miasta lub starosty.
Uderzał on nie tylko partaczy, ale i mistrzów pochodzących z innych miast oraz miejscowych i obcych kupców, a miał za zadanie zapewnić rynek zbytu miejscowym rzemieślnikom. W praktyce był on bardzo często obchodzony, a wraz ze wzrostem znaczenia organizacji kupieckich praktycznie nie do wyegzekwowania przez cechy; w zasadzie już od drugiej połowy XVII wieku istniał wyłącznie na papierze. Niemniej jednak istniejące akty prawne dawały teoretycznie lokalnym rzemieślnikom przewagę i zapewniały prawo do monopolu na wyrób i sprzedaż, o czym możemy przeczytać w statucie poznańskich nożowników z 1624 roku:


"Żydzi, Szkoci i insi przekupniowie, zwłaszcza jurysdykcji miasta Poznania podlegli, aby nożów cudzoziemskiej roboty tak w okładziny jakieżkolwiek i jakimkolwiek kształtem oprawianych, jako to brzeszczotów wszelakich bądź prostych, bądź krzywych do naczynia do rzemiosł rozmaitych potrzebnych, które w kużnicach nożewniczych kędykolwiek pospolicie robione i ostro toczone bywają, jako są nożyce, krawcze, knypy, brzytwy, strugi, rzezaki i inszych tym podobnych, jakimkolwiek przezwiskiem omienionych, przedawać nie ważyli się ku szkodzie bractwa nożewniczego".3

Dopuszczalna było jedynie sprowadzanie z zagranicy noży prostych i tanich w cenie 5 i 6 groszy, ale wyłącznie wtedy, gdy takowych na miejscowym rynku zabrakło. 

Działalność cechu nożowników opiszę głównie na przykładzie najlepiej mi znanego cechu poznańskiego. Oczywiście prawodawstwo cechowe różniło się w zależności od miasta, w którym dany cech prowadził swoją działalność (i rzecz jasna zmieniało się na przestrzeni wieków), jednakże informacje, na które natrafiłem w czasie poszukiwań są na tyle szczegółowe, że pozwalają zrozumieć w jaki sposób organizacje te działały.



Pieczęć poznańskiego Cechu ślusarzy i rzemiosł pokrewnych. W prawym dolnym rogu tarczy herbowej umieszczono znak nożowników.


Na początek należy zaznaczyć, że nie we wszystkich miastach, w których działali nożownicy istniały cechy nożownicze (nożerskie) - zresztą twórcy noży nigdy nie stanowili szczególnie silnie reprezentowanej grupy rzemieślników w naszym kraju, a ich niezależne cechy zaliczane były do najrzadziej spotykanych.
Teoretycznie cech mogło założyć już czterech mistrzów, ale w praktyce tak mała organizacja nie była w stanie utrzymać się samodzielnie, jeśli więc rzemieślników (mistrzów) było zbyt mało to wstępowali oni do istniejących cechów reprezentujących rzemiosła pokrewne, czyli związane z obróbką metali. Na przykład nożownicy poznańscy pierwotnie (od XIV wieku) należeli do cechu kowalskiego (później kowalsko-ślusarskiego), od roku 1486 do cechu ślusarzy i rzemiosł pokrewnych, w latach 1626 - 1718 roku tworzyli własną organizację cechową, a po jej rozwiązaniu działali ponownie w ramach cechu ślusarskiego i rzemiosł metalowych.

Pomimo tego, że nożownicy działali w ramach wspólnego cechu z innymi rzemieślnikami to stosowali się do zasad opisanych w odrębnym statucie, uaktualnianym w razie potrzeby. Tak było w Poznaniu, gdzie w 1592 roku na wniosek starszych wspólnego Cechu rzemiosł ślusarskiego, mieczniczego, paśniczego, zegarmistrzowskiego, ryngmacherskiego i nożerskiego, Rada Miasta wydała 19 września odrębny statut właśnie dla nożowników. Powodem wystosowania prośby przez starszych cechu był brak w ogólnym statucie niezbędnych przepisów, przeznaczonych wyłącznie dla nożowników. Poza tym wydano je "dla dobrego porządku i większego pomnożenia bractwa ich (nożowników)".
Drugi statut, wydany 8 lutego 1624 roku na żądanie starszych cechu nożowniczego Wojciecha Oblekowicza i Walentego Janowicza rozszerzył przepisy tego z 1592 roku. Zawierał między innymi statut związku czeladniczego i ustawy dotyczące płac czeladników.



Kowale kling: Thomas Schamakalder (1556 r.) i Linhardt Thomer (1561 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 317b.2° Folio 7 verso i Amb. 317b.2° Folio 12 verso


Zrzeszanie się w jednym cechu przedstawicieli wielu zawodów pokrewnych (metalowych w tym przypadku) nie zawsze wpływało korzystnie rozwój każdej z tych profesji. Wewnątrz takich wspólnych cechów istniały tarcia i spory wynikające na przykład z ambicji przedstawicieli poszczególnych rzemiosł, czy chociażby tak prozaicznej przyczyny jak osobiste animozje czy zła organizacja cechu. Przeważnie wykorzystywano w takiej sytuacji liczebną przewagę, którą mieli w danym okresie przedstawiciele jednej gałęzi rzemiosła nad inną, z niekorzyścią dla tej mniej licznej grupy. Dlatego też, jeśli ilość rzemieślników danej profesji na to pozwalała, starano się zakładać własne cechy zawodowe.

Ogólnie samodzielne organizacje nożowników istniały na terenie Polski w następujących miastach: Kraków, Poznań, Wrocław, Główne i Nowe Miasto Gdańsk, Stare Miasto Toruń, Sandomierz, Sochaczew i Koło.
Cechy nożowników zrzeszone we wspólnej organizacji z innymi rzemiosłami działały w: Nowy Miasto Toruń, Świdnica, Pyzdry, Chełmno, Brzeg, Kleparz (dzisiaj Kraków), Kazimierz (dzisiaj Kraków), Paczków, Czersk, Stara i Nowa Warszawa, Stary i Nowy Elbląg, Biecz, Chrzanów, Przemyśl, Jawor, Kowary, Legnica, Lwówek, Ścinawa, Szamotuły, Pabianice, Lublin, Krosno, Stradom, Łańcut, Jarosław, Lesko, Przeworsk, Czerwieńsk (przy Zielonej Górze), Nysa, Sieradz, Płock, Nowy Sącz4, a także na pewno w Wilnie i we Lwowie, nie mam jednak pewności czy w Wilnie był to cech samodzielny, czy wspólny. Natomiast z pewnością lwowski cech nożowników był, przynajmniej przez jakiś okres cechem samodzielnym.

Jednak nie tylko w miastach powyższych, wymienionych za Przemysławem Michalikiem.
Świadczyć o tym mogą chociażby informacje pochodzące z kilku kolejnych miejscowości, w których działały warsztaty nożowników, np. Bnina (Zofia Wojciechowska "Materiały archiwalne cechów miasta Bnina 1629-1747"), Chwaliszewa ("Księga pamiątkowa miasta Poznania", "Poznań w czasach I Rzeczpospolitej" Zygmunt Zaleski 1929 r.), Lubartowa ("Lubartów moja mała ojczyzna" Ewa Sędzimierz), w których to miejscowościach lokalni nożownicy wyszczególnieni są pośród innych rzemieślników zrzeszonych w cechach wspólnych. Oznacza to więc, że tych miast ostatecznie mogło być więcej, może nawet znacznie więcej, na co wskazują właśnie ww. przykłady, nieuwzględnione w książce pana Michalika. 



Nożownicy: Niclas Reckh (1564 r.) i Adam Jung (1565 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 279.2° Folio 48 recto i Amb. 317b.2° Folio 17 verso


Poznań był bardzo prężnym i jednym z bardziej znaczących w kraju ośrodków nożowniczych. Pomimo tego przez znaczny okres istnienia tej gałęzi rzemiosła tutejsi nożownicy nie posiadali własnej, odrębnej organizacji zrzeszając się wraz z innymi rzemieślnikami zajmującymi się obróbką metalu w cechu wspólnym. W ramach tego cechu pracowali na podstawie odrębnego statutu, nadanego im w 1592 roku (najstarszy zachowany dokument).
W 1626 roku uniezależnili się i założyli samodzielny cech, który istniał do roku 1718, kiedy to w wyniku ogólnego, postępującego upadku rzemiosła nie tylko w mieście ale i w skali kraju , został on rozwiązany. Nie oznacza to oczywiście, że ani przed rokiem 1592, ani po roku 1718 nie było w Poznaniu producentów noży. Pierwsza pisemna wzmianka o nożowniku pochodzi z roku 1397, kiedy to jednym z członków ławy miejskiej (sądu) był nożownik o imieniu Tycze. Tycze jest w ogóle pierwszym znanym z imienia członkiem cechu rzemieślników trudniących się obróbką metali. Ostatnim, znanym mi wymienionym z nazwiska nożownikiem jest starszy cechu z roku 1718, Michał Eckert. 

Poznańscy nożownicy nie stanowili, jak się wydaje, szczególnie zamożnej i prestiżowej grupy rzemieślniczej, choć z pewnością nie należeli też do grupy najbiedniejszej.
Według poboru pogłównego z 1590 roku ślusarze, do których cechów w niektórych miastach zaliczano także nożowników i którzy również trudnili się obróbką metali, umieszczeni byli w warstwie średniej (niższej). Oczywiście nie oznacza to, że i nożowników do tej grupy zaliczano, o czym napiszę szerszej w dalszej części tekstu.

O prestiżu rzemiosła, poza majątkiem rzemieślników, decydowała również ilość przedstawicieli danej organizacji umiejscowionych we władzach miasta. W Poznaniu epoki nowożytnej, czyli w okresie rozkwitu rzemiosła w mieście, nożownicy nie mieli w radzie miejskiej ani jednego przedstawiciela. Jeśli idzie o okres wcześniejszy to brak mi na ten temat informacji, wiemy jednak, że przynajmniej jeden nożownik, wspomniany wcześniej Tycze, był w XIV wieku miejskim ławnikiem.
Nie jest powiedziane, że we wszystkich miastach tak było, i że wszędzie nożownicy lokowali się na tym samym szczeblu drabiny społecznej, z pewnością jednak nie mogli pod względem bogactwa i prestiżu równać się chociażby z miecznikami, czy złotnikami. Wiadomym też jest to, że i nożownicy nie byli sobie równi pod tym względem, wśród nich byli rzemieślnicy bogatsi i biedniejsi, wynikało to zapewne w dużej mierze z posiadanych umiejętności i, co się z tym wiąże, dostępu do bogatszej klienteli. 



Nożownicy: Hanns Guntz (1566 r.) i Jorg Pauer (1567 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 279.2° Folio 46 recto i Amb. 317b.2° Folio 21 verso


Próbę oszacowania majątków mieszczan poznańskich na podstawie ksiąg testamentowych podjęła Iwona Grzelczak-Miłoś5, badaniem swym objęła lata 1592-1793. Nożowników sklasyfikowanych pod kątem wartości majątków liczonych według mediany, zaliczano według tego opracowania do warstwy niższej (górnej) przy podziale: warstwa wyższa (górna i dolna), średnia (górna i dolna), niższa (górna i dolna), choć biorąc pod uwagę średnią arytmetyczną zawód nożownik awansował do warstwy średniej (niższej) - nożownicy nie byli więc skazani z racji wykonywanego zawodu na konkretny, nieprzekraczalny poziom życia i zarobków (w pewnym stopniu rzecz jasna), byli wśród nich ludzie majętniejsi i biedniejsi jednakże obie te grupy oscylowały przy linii podziału na warstwę średnią i niższą.

Najwyższą władzę wykonawczą w cechach sprawowali starsi cechowi oraz przybrani im do pomocy starsi stołowi, byli oni wybierani wyłącznie spośród mistrzów będących członkami organizacji, a ich głównym zadaniem było reprezentowanie cechu na zewnątrz, sprawowanie czynności administracyjnych oraz sądowych. Na decyzję o tym który spośród mistrzów zostawał wybrany do pełnienia tej zaszczytnej funkcji wpływ miał status materialny kandydata, umiejętność czytania i pisania oraz znajomość praw i przepisów.



Statut cechu nożowników krakowskich z 1403 r. Własność: Fundacja XX Czartoryskich. Biblioteka Narodowa


Starszych cechowych było dwóch, wybierano ich raz do roku (każdy z nich pełnił obowiązki przez po pół roku), a pełnili oni swoją kadencję tak długo, jak długo sprawowała władzę Rada Miasta, przy zmianie władz miasta wybierano nowych starszych. Tylko oni mieli prawo siedzieć przy stole prezydialnych (nieuprawnione zajęcie miejsca przy tym stole było karane) podczas zebrań ogólnych cechu, będącymi spotkaniami w czasie których podejmowano najważniejsze decyzje dotyczące organizacji i jej członków. Zebrania takie zwoływano przeważnie raz na kwartał, w czasie ich trwania ustalano zmiany statutowe, załatwiano sprawy administracyjne i sądownicze. Na wniosek członków cechu starsi cechowi zwoływali również, w razie konieczności zebrania nadzwyczajne. Obecność na zebraniach była obowiązkowa, a nieuzasadniona absencja była obligatoryjnie karana.


Ciekawostką jest to, że uczestnicy zebrań obowiązani byli ustawowo zachowywać się kulturalnie, a kto na przykład, podczas zebrania przeszkadzał starszemu cechu ten podlegał natychmiastowej karze. Kary były dotkliwe i nieuchronne, o czym świadczyć może zapis ze statutu cechu nożowników (1624 r.): "...takowy zaraz winą 3 groszy karany być ma bez odpuszczenia. A jeśliby po odłożeniu winy tego się znowu dopuścił, tedy za dozwoleniem braci wszystkich do więzienia skazany być ma, skąd aż za rękojemstwem brata któregożkolwiek nie ma być wypuszczony".5



Nożownicy: Hans Prechtell (1572 r.) i Jorg Holfelder (1586 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 317b.2° Folio 29 verso i Amb. 279.2° Folio 59 verso


Ci ciekawe, we wspólnym poznańskim cechu rzemiosł metalowych, zrzeszającym w różnym okresie kowali, ślusarzy, mieczników, puszkarzy, zegarmistrzów, gwoździarzy, paśników, konwisarzy, kaletników, siodlarzy i oczywiście nożowników, w okresie obejmującym lata 1425 - 1626 (czyli do roku, w którym nożownicy założyli własny cech) na starszych cechowych wybrano tylko czterech przedstawicieli tego rzemiosła. Stało się to dopiero po wystąpieniu ze wspólnego cechu mieczników, co miało miejsce w 1617 roku. Starszymi cechu wspólnego byli nożownicy: Walenty Janowicz (1617, 1618, 1621 i 1622 r.), Stanisław Karnik (1619 r.), Antoni Janowicz (1620 r.) oraz Wojciech Obolekiewicz w roku 1623. 

Przyczyną tego stanu rzeczy była najpewniej słaba reprezentacja przedstawicieli zawodu w cechu, tak było w wieku piętnastym, natomiast w późniejszym okresie przeważały profesje bogatsze lub jak poprzednio, znacznie silniej reprezentowane. Dla przykładu, w opisywanym okresie funkcje starszych cechowych pełniło dwudziestu pięciu ślusarzy, dwudziestu mieczników, sześciu kowali (pod koniec XV wieku oddzielili się) i pięciu paśników; niektórzy z nich wielokrotnie.
Zaznaczyć należy uczciwie, że w opisywanym cechu zrzeszone były też profesje, których przedstawiciele zostawali starszymi cechu jeszcze rzadziej (niż nożownicy) lub wręcz nigdy (np. gwoździarze). Starszymi cechu wspólnego byli więc również: dwaj puszkarze, dwóch zegarmistrzów, jeden płatnerz, jeden konwisarz, jeden kaletnik, jeden kordownik i jeden siodlarz.
Ciekawym jest jednak to, że wszystkie wymienione wyżej zawody miały swoich przedstawicieli wśród starszych cechu na przestrzeni dwustu lat, natomiast nożownicy urośli w siłę dopiero po oddzieleniu się mieczników, czyli na początku XVI wieku. Być może wpływ na taki stan rzeczy miał fakt, że choć nożownicy i miecznicy wykonywali zawody pokrewne, to jednak miecznictwo przynosiło większe dochody, co przekładało się na wzrost znaczenia zawodu, a jeśli idzie o Poznań, to dodatkowo był on wtenczas jednym z najważniejszych w kraju ośrodków wytwarzania broni białej, więc i miecznicy byli w tym mieście, siłą rzeczy, rzemieślnikami bogatszymi i znaczniejszymi niż nożownicy.



Nożownicy: Abel Gast (1597 r.) i Gorg Mueling (1599 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 317b.2° Folio 60 recto i Amb. 279.2° Folio 68 verso


Uczniowie

Jednym z podstawowych zadań cechów było wykształcenie i przygotowanie młodzieży do wykonywania zawodu. Na naukę przyjmowano chłopców w wieku 10-15 lat, kandydat na ucznia musiał być zrodzony z małżeństwa legalnego i pochodzić ze stanu mieszczańskiego lub chłopskiego, z tego ostatniego pod warunkiem, że był zwolniony z poddaństwa. W praktyce ten ostatni przepis omijano, jeśli jednak uczeń został rozpoznany jako syn chłopa poddanego, wówczas musiał przerwać naukę i wrócić do swojej wsi, albo też wykupić się swojemu dziedzicowi, co było raczej niemożliwe. Możliwe było natomiast po rozpoznaniu go w wieku, w którym chłop niewolny ukończył już naukę, usamodzielnił się i zostawał mistrzem. Sytuacja taka miała miejsce w roku 1763, kiedy to poznański miecznik Jak Sikorski został rozpoznany jako poddany przez kasztelana przemęckiego Rafała Gurowskiego, wykupienia ze stanu poddaństwa dokonał jego teść, miecznik poznański Walenty Gawlikowski, kosztowało go to 40 złotych czerwonych.


Umowę o naukę zawierano przeważnie ustnie, a po uzgodnieniu jej warunków uczeń zaczynał dwutygodniowy okres próbny, podczas którego mistrz zobowiązany był zgłosić go w cechu i zapłacić opłatę wpisową. Opłatę wpisową płacił zarówno mistrz, jak i uczeń, a jej wysokość uzależniona była od czasu trwania nauki. Czas ten był ściśle określony i wahał się w granicach od dwóch do ośmiu lat w zależności od profesji, którą miał wykonywać w przyszłości. Czas trwania nauki mógł być wydłużony, jeśli uczeń zwolniony został z opłat (nauka była płatna), albo też skrócony jeśli mistrz nie musiał zapewnić przyodziewku, lub jeśli uczeń był synem mistrzowskim.
Przez cały czas trwania nauki uczeń mieszkał u mistrza, żywił się u niego, odziewał i był pod każdym względem od niego uzależniony. Bez jego zgody nie mógł opuścić miejsca zamieszczania, a jeśli uciekł, to w niektórych przypadkach nawet jego własny ojciec zobowiązany był przyprowadzić go na powrót. Uczeń, który uciekł nie mógł być przyjęty do nauki przez żadnego innego mistrza, a jeśli po czasie powrócił by kontynuować naukę to mógł to zrobić tylko u tego mistrza, u którego naukę rozpoczął, a jeśliby chciał uczyć się u kogo innego to poprzedni mistrz musiał wyrazić na to zgodę. Po ukończeniu nauki uczeń zdawał egzamin i otrzymywał tzw. "list wyzwolenia".



Nożownicy: Georg Gerttner (1601 r.) i Wolff Ruger (1601 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 317b.2° Folio 82 recto i Amb. 279.2° Folio 70 recto


Czeladnicy

Po wyzwoleniu uczeń stawał się czeladnikiem, czyli rzemieślnikiem wykwalifikowanym. Obowiązany był należeć do cechu i uiszczać opłatę zarówno w nim, jak i w związku czeladniczym, czeladnicy będący synami mistrzów płacili mniejsze stawki. Czeladnicy nie stanowili jednolitej grupy, rozróżniano wśród nich czeladników towarzyszy, którymi stawali się po przepracowaniu pewnego okresu czasu, różnego w zależności od rzemiosła oraz pozostali, nazywani rubieńcami.

Zwyczajowo czeladnicy pracowali i mieszkali u mistrzów, którzy zapewniali im poza wypłatą również wikt i opierunek. W większości przypadków byli to ludzie nieżonaci. Niektóre statuty cechów wręcz zakazywały przyjmowania żonatych czeladników, jeśli jednak czeladnik był żonaty i mieszkał wraz z żoną poza domem mistrza, to musiał przedłożyć pozwolenie od żony na pracę poza miejscem zamieszkania. Jeśli nie przedstawił takowego, wolno mu było pracować wyłącznie przez dwa tygodnie. 

Zanim czeladnik podjął pracę sprawdzano, czy poprzedni stosunek pracy został rozwiązany prawidłowo. Wymagano też od niego okazania "listu dobrego zachowania", czyli referencji z poprzedniego miejsca pracy. Sprawdzano również czy czeladnik nie był nic winien poprzedniemu mistrzowi.
Najpierw zawierano umowę na okres próbny, trwający zazwyczaj 12 tygodni, dopiero potem zawierano dłuższą umowę o pracę, ale też z czasem określonym (na 24 niedziele).
Czeladnik mógł zawsze rozwiązać umowę z mistrzem, ale musiał to zrobić w ściśle określonym terminie. Wyjątkiem od tej zasady był okres przed kolejnymi jarmarkami lub sądami szlacheckimi, kiedy to oczekiwano wzmożonego napływu chętnych na zakup produkowanych towarów.

Czas pracy czeladnika był regulowany przez odpowiednie zapisy w statucie cechowym, podobnie jak jego płace. "Dniówka" pracownika obowiązywała każdego, bez względu na to jaki rodzaj pracy wykonywał i nie zależała od wysokości wynagrodzenia. W 1638 roku wynosiła ona 17 godzin na dzień, z wliczoną przerwą na posiłek. Zaciekle zwalczano zwyczaj świętowania czeladników w dni powszednie, czyli tzw. "poniedziałkowe", nie przyjście do pracy w taki dzień zagrożone było surowymi karami, oczywiście opisanymi w statucie cechowym. I tak, w statucie cechu nożowniczego z 1624 roku zapisano: "...czeladnik, który by w poniedziałek święcił, takiemu mistrz powinien potrącić 6 gr z tygodniowego zarobku. W razie opuszczenia 3 dni - wówczas tracił cały wochlon".6



Nożownicy: Hans Flaischer (1607 r.) i Gerg Inckhofer (1612 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 317b.2° Folio 179 recto i Amb. 279.2° Folio 81 recto


Nie są znane stawki tygodniowe, za które czeladnicy pracowali w dawnych wiekach, jednak wiadomym jest, że w skład wynagrodzenia wchodziła nie tylko wypłata pieniężna, ale również wikt, opierunek i dach nad głową. Mistrz zobowiązany był do zapewnienia pracownikowi trzech lub czterech posiłków dziennie. Dopiero w XVII wieku wprowadzono konkretne stawki płacowe liczone od wykonanego noża (zapisano je oczywiście w statucie cechowym).
W 1624 roku czeladnikom nożowniczym płacono tak:


"Ustawa płacy roboty czeladzi

Który czeladnik urobi noży białych poncerowanych nasadzonych 26 na tydzień, wochlon jego groszy 18.
Noży gładkich chędogich wzdłuż toczonych z pierścionkami mosiężnymi na tydzień trzy tuziny, wochlon jego 18 groszy.
Białych przebijanych prostych od tuzina groszy 9.
Od czarnych nitowanych od tuzina groszy 7.
Od czarnych prostych wtykanych od tuzina groszy 5.

Towarzysz na sztukę robiący

Od noża białego nasadzanego poncerowanego chędogą robotą groszy 2,5.
Od białogłowskiego takiegoż groszy 2.
Od noża białego gładkiego moskiewską robotą groszy 1,5.
Od noża z okładzinami całkowitymi perłowej macicy gr 2,5.
Od noża czarnego z serduszkami groszy 4.
Od noża czarnego z rurkami nabijanego  z pierścionkiem mosiężnym groszy 2,5.
Od noża z nożenkami oprawnym, srebrnym, żelaznym, mosiężnym ciągnionym drutem, od dwoistych groszy 18, od troistych groszy 24.
A do noża każdego potrzeby należące sam sobie towarzysz na sztukę robiący nagotować ma.
Takowy czeladnik, który na sztukę robić będzie, mistrzowi od stołu za strawę złoty jeden (1 zł = 30 gr) na tydzień, gdy u niego stół mieć będzie, płacić powinien"
7



Nożownicy: Georg Beham (1617 r.) i Leonhart Fehl (1623 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 279.2° Folio 89 verso i Amb. 279.2° Folio 93 verso


Czeladnicy, którzy chcieli zostać mistrzami musieli odbyć obowiązkową wędrówkę, ale dopiero po zgłoszeniu jej u swojego mistrza (z określonym terminem wypowiedzenia umowy).
Wędrówka polegała na tym, że czeladnik ruszał w podróż i pracował u mistrzów w innych miastach, a nierzadko i krajach. Był to kolejny etap nauki podczas którego czeladnik zapoznawał się z nowinkami technicznymi i specyfiką pracy w innych ośrodkach rzemieślniczych. Czas wędrówki był określony i wynosił, w zależności od zawodu od jednego do czterech lat, również i w tym przypadku faworyzowano synów mistrzowskich, dla których czas wędrówki skracano przeważnie o połowę. Oczywiście nie każdy czeladnik musiał podejmować wędrówkę i nie każdy zostawał mistrzem, w wielu przypadkach do końca życia pozostawali czeladnikami i pracowali u swoich mistrzów, albo jeśli pracowali poza cechem we wsiach lub w miejskich jurydykach, wtedy nazywano ich partaczami.

Czeladnicy obowiązkowo zrzeszali się w związkach czeladniczych jeśli takowe istniały w mieście, w którym pracowali. W Poznaniu istniała organizacja czeladników nożownictwa, ale nie we wszystkich miastach tak było. Związki czeladnicze miały za zadanie chronienie praw czeladników głównie w zakresie prawa pracy, choć nie tylko. Prowadziły również gospody, w których wędrujący czeladnicy mogli liczyć na pomoc i dach nad głową. Działały one na podstawie własnych statutów, a jeśli takowe odrębne statuty nie istniały, czeladniczy stosowali się do przepisów zawartych w statutach cechowych.
Każdy czeladnik musiał należeć do związku czeladniczego, o czym pisałem już wyżej. Przyjęcie do związku było uroczystym wydarzeniem, które następowało po wyzwoleniu ze statusu ucznia. Podczas tej uroczystości nowego czeladnika "zmywano", co było obrzędem obowiązkowym (niestety nie zachowały się przekazy na czy owo "zmywanie" polegało), z pewnością również każdy nowo wstępujący musiał wydać ucztę dla aktualnych członków związku.

Związkami czeladniczymi kierowali (podobnie jak w przypadku organizacji cechów i starszych cechowych), dwóch starszych czeladników obieranych na trzy miesiące, którzy do pomocy mieli dwóch stołowych. Siedzibą związku była gospoda cechowa, w której organizowano co cztery tygodnie obowiązkowe zebrania czeladnicze.
Związki pośredniczyły w zawieraniu umów o pracę pomiędzy czeladnikami, a mistrzami i pomagały w znalezieniu pracy. Odbywało się to tak.
Wędrujący czeladnik zgłaszał się po przybyciu do nowego miasta jak najszybciej do gospody czeladniczej, gdzie odnajdywał ojca gospodniego (kierującego gospodą) oraz starszego związku czeladniczego i zgłaszał im chęć podjęcia pracy. Był to krok podstawowy, nieodzowny i niezwykle ważny, ponieważ czeladnikom bez zezwolenia starszych cechowych nie wolno było szukać pracy samodzielnie, natomiast mistrzom nie wolno było wyszukiwać czeladników w gospodach.
Dopiero starsi związku czeladniczego powiadamiali starszych cechowych o pojawieniu się nowego czeladnika gotowego podjąć pracę, a starszy cechu wyznaczał mistrza, u którego tenże mógł pracę podjąć. Jeśli ten pracy tam nie znalazł, mógł za zezwoleniem starszego cechu szukać jej u innych mistrzów.
W gospodzie sprawdzano również referencje czeladnika oraz to, czy istnieją jakieś inne przesłanki niepozwalające mu na podjęcie nowej pracy. To tu także zgłaszali się miejscowi czeladnicy, którzy po prawidłowym rozwiązaniu stosunku pracy chcieli ją podjąć u innego mistrza.



Nożownicy: Hanns Linckh (1638 r.) i Philipp Pfeiffer (1648 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 279.2° Folio 113 verso i Amb. 279.2° Folio 121 recto


Mistrzowie

Pełnoprawnymi członkami cechu byli wyłącznie mistrzowie, lecz aby zostać mistrzem w zawodzie należało przebyć długą drogę, której zwieńczeniem był właśnie tytuł mistrzowski i prawo do samodzielnego prowadzenia warsztatu. Oczywiście najpierw przyszły mistrz zostawał uczniem, po kilku latach czeladnikiem, by po kolejnych kilku latach kandydować na mistrza. Drogę ucznia i czeladnika opisałem już wyżej, przejdźmy zatem bezpośrednio do wymagań, które musiał spełnić pragnący się usamodzielnić rzemieślnik.

Aspirujący na mistrza czeladnik musiał okazać się tzw. "listem dobrego zachowania", który potwierdzał, że dotąd prowadził się on nienagannie, poza tym zobowiązany był przedłożyć dokumenty dotyczące urodzenia i poświadczenie o wyuczeniu się rzemiosła. Kolejnym wymogiem było udowodnienie odbycia wędrówki czeladniczej. Przyszły mistrz musiał posiadać dłuższą praktykę jako czeladnik, a wędrówka jego musiała trwać minimum cztery lata, odstępstwo od tej reguły dotyczyło wyłącznie synów mistrzowskich, dla których czas ten skrócono. Następnie uiszczał opłatę wpisową w cechu.
Po spełnieniu powyższych wymogów czeladnik uzyskiwał zezwolenie od zebrania cechowego na staranie się o mistrzostwo, ale nie zostawał, rzecz jasna, od razu mistrzem, a jedynie oficjalnym kandydatem na mistrza.

Kandydat na mistrza poddawany był następnie okresowi próby i przez ten czas pracował on u mistrza wyznaczonego mu przez cech. Pracował jako zwykły czeladnik, ale dodatkowo płacić musiał swojemu mistrzowi za udzielane rady i wskazówki (opłata ta pod koniec XVI wieku wynosiła 3 grosze kwartalnie i trafiała do kasy cechu). U nożowników, według statutu z 1582 roku, czas próby trwał rok i sześć niedziel.
Po odbytym okresie próby kandydat na mistrza udawał się do siedziby cechu wraz z dwoma mistrzami, którzy w jego imieniu prosili o przyjęcie go do bractwa na mistrza. Kandydat zobowiązywał się do jednorazowej opłaty na rzecz cechu oraz prosił o pozwolenie zrobienia sztuki.

Wykonanie sztuki było końcowym egzaminem, po którego pomyślnym zakończeniu kandydat stawał się mistrzem. Statuty cechów szczegółowo określały nie tylko to, co miało być wykonane, w jakiej ilości, ale i w jaki sposób. Wyznaczano też czas trwania egzaminu, za którego przekroczenie groziły kary.
W cechu nożowników kandydat: "...sztuki ma sam robić i mają być do nieszporu odkowane tegoż dnia, którego pocznie".8



Nożownicy: Hans Andreas Obermayr (1662 r.) i Erhardt Heumann (1669 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 279.2° Folio 136 verso i Amb. 317b.2° Folio 154 verso

Kandydat przystępujący do wykonania sztuki zobowiązany był do zapewnienia sobie we własnym zakresie zarówno materiałów, jak i narzędzi potrzebnych do jej wykonania. Kandydat na mistrza był kontrolowany w trakcie trwania egzaminu, a funkcje kontrolne pełnili starsi cechów, którzy dobierali sobie pomocników spośród innych mistrzów. Jeśli nie zastali oni kandydata przy pracy w czasie gdy zobowiązany był wykonać sztukę, karano go.

Rodzaje sztuk mistrzowskich określone były, o czym wspomniałem już wyżej, w statutach cechów, Jednak przyszły mistrz nie musiał wykonać ich wszystkich, zobowiązany był do zrobienia tego, co wyznaczyli mu starsi cechu.

Sztuki mistrzowskie dla nożowników według statutu z 1592 roku.

"Nożownicy (...) musieli przynieść stal, którą kandydaci powinni rozdrobnić na 41 części, następnie za jednym zagrzaniem stopić je razem. Następnie z tych kawałków "wygrzanych robić mają".

1 tasak kuchmistrzowski
2 nóż, z którego od spodu okładzin wychodzić mają igiełki kolące (ma ich być 5)
3 nóż i widelec, do których okładziny mają być rzeźbione
4 do tasaka mają być noże i szpilka według potrzeby, rękojeść do tasaka ma mieć okładziny z kości jeleniej i munsztuk z wkówką szarą
5 do puginału ma robić głownię i jelce i z nożem jednym i ze szwajcą (rodzaj głowni), do tegoż puginału munsztuk
6 nóż, z którego igiełki wychodzić mają. Ten nóż powinien mistrz nowotny złożyć do skrzynki cechowej".
9



Pieczęć poznańskiego Cechu ślusarzy i rzemiosł pokrewnych. W prawym dolnym rogu tarczy herbowej umieszczono znak nożowników.



Wykonane sztuki podlegały ocenie przez wybraną spośród członków cechu komisję. W jej skład wchodzili najczęściej starsi cechowi oraz przedstawiciele innych rzemiosł, jeśli cech zrzeszał ich kilka. Kontrolowano jakość i sposób wykonania sztuki, a jeśli wypatrzono jakiekolwiek wady, egzaminowany musiał sztukę powtórzyć.

Przedstawienie sztuki było obowiązkowe, ale niektórzy uprzywilejowani mogli się od tego obowiązku zwolnić. Rzecz jasna grupą faworyzowaną byli synowie lokalnych mistrzów, ale nie tylko. Sztuki mistrzowskiej nie musieli składać również czeladnicy, którzy poślubili mistrzowskie córki oraz ci, którzy pożenili się z wdowami po mistrzach. Jeśli jednak idzie konkretnie o cech nożowników, to tu zwolnienia dotyczyły wyłącznie synów mistrzów.
Po pomyślnym zdaniu egzaminu następowało uroczyste przyjęcie nowego mistrza w szeregi bractwa, wpisywano go do księgi cechowej, wpłacał on do kasy cechu wymaganą opłatę (u nożowników za przyjęcie uiszczano 1 zł, a przy robieniu sztuki 2 zł) i składał przysięgę: "Najjaśniejszemu królowi i szlachetnemu Magistratowi szczerym i posłusznym zostawać będę".10 Ostatnim z obowiązków nowego mistrza było wydanie dla bractwa poczęstunku nazywanego kolacją.

Nowy mistrz był już członkiem cechu i pełnoprawnym rzemieślnikiem, ale nadal nie mógł pracować na własną rękę, aby założyć własny warsztat musiał jeszcze uzyskać obywatelstwo miejskie. W tym celu składał w Ratuszu dokumenty poświadczające urodzenie i wyzwolenie i dopiero po ich potwierdzeniu stawał się osobą, która mogła w pełni korzystać ze swoich uprawnień rzemieślniczych i obywatelskich. Akt taki nazywał się przyjęciem do prawa miejskiego.
W teorii był on obowiązkowy i bez złożenia odpowiednich dokumentów rzemieślnik nie miał prawa do wykonywania zawodu, ale w praktyce często przymykano na to oko pozwalając na dostarczenie ich w późniejszym terminie.



Pamiątkowa tablica umieszczona na krakowskich Plantach.


Jeśli idzie o Poznań, to w księgach miejskich zapisywano jedynie fakt przyjęcia obywatelstwa przez osoby niepochodzące z miasta, nie uwzględniano lokalnych mistrzów i ich synów. Ponadto często nie zaznaczano jaki rodzaj rzemiosła reprezentował nowo przybyły, stąd trudno jest ze stuprocentową pewnością określić ilu przedstawicieli konkretnych zawodów napłynęło do miasta. Jeśli idzie o nożowników, to w latach 1575-1655 przybyło ich do Poznania szesnastu, natomiast w latach 1656-1793 tylko dziewięciu, co jasno odzwierciedla fakt, że miasto przez te lata straciło na atrakcyjności. Dotyczyło to zresztą nie tylko Poznania, ale i całego kraju.
To oczywiście potwierdzone minimum, być może było ich więcej, ale zapisów z potwierdzeniem wykonywanego zawodu jest właśnie tyle. We wspomnianych latach przybyli do stolicy Wielkopolski nożownicy z Gdańska, Królewca, Szkocji, Tuczna, Litwy, Chwaliszewa, Międzyrzecza, Pobiedzisk, Bytomia, Rybaków, Czerniewa, Braunsberga, Głogowa, Rawicza, Torunia i Sulechowa.

Produkcja noży odbywała się w kuźniach i warsztatach mieszczących się w zabudowaniach należących do mistrza, najczęściej na zapleczu zamieszkiwanej kamienicy. Założenie warsztatu nie wymagało wielkich nakładów finansowych gdyż posługiwano się przeważnie stosunkowo prostymi narzędziami. Skupiano się gównie na produkcji przeznaczonej na rynek lokalny, jedynie targi, jarmarki i inne większe wydarzenia, kiedy to przyjeżdżała liczniejsza klientela wymagały zwiększenia nakładów pracy i materiałów. Pamiętać należy, że rzemieślnicy byli zarówno producentami, jak i sprzedawcami.



"Burmistrz i rada miasta Krakowa zatwierdza przedłożone przez przedstawicieli cechu nożowników krakowskich artykuły statutu tego cechu". 30 lipca 1596 r. Własność: Fundacja XX Czartoryskich. Biblioteka Narodowa


Nie zawsze jednak i nie wszystko wykonywano wyłącznie za pomocą rąk i prostych podręcznych narzędzi. W niektórych, głównie większych miejscowościach (podstawowym warunkiem był dostęp do wody napędzającej koła szlifierskie) działały również tzw. "młyny toczne", w których szlifowano np. narzędzia rolnicze, ale nie tylko, również broń i noże oraz ogólnie metalowe przedmioty wyrabiane przez miejscowych rzemieślników.
Takich szlifierni, o czym możemy przeczytać w książce Ignacego Baranowskiego pt. "Przemysł polski w XVI wieku" działało w Polsce wiele, nie tylko w miastach (np. Poznań, Kraków, Lublin, etc., etc.), ale i na wsiach. W części z nich wyrabiano i szlifowano ogólnie przedmioty metalowe ostre (np. w Sieradzu, czy Lublinie), inne z kolei specjalizowały się np. w obróbce broni (np. szlifiernia Tomasza Polaka w Zwierzowicach), istniały też młyny toczne prowadzone przez konkretnych nożowników (np. w Krakowie), lub przeznaczone na potrzeby całego cechu nożowniczego (np. w Nowym Sączu).
Książka Ignacego Baranowskiego opowiada głównie o wieku XVI, ale możemy znaleźć tu informacje pozwalające przypuszczać, że tego typu szlifiernie nie były charakterystyczne wyłącznie dla tego okresu. Na przykład autor wspomina w niej o przywileju nadanym w 1448 roku krakowskiemu nożownikowi Marcinowi Czechowi przez króla Kazimierza Jagiellończyka, pozwalającym mu na założenie młyna tocznego w pobliżu "bramy Szewckiej" w Krakowie.
Z pewnością więc szlifiernie działały zarówno przed, jak i po XVI wieku.



Nożownicy: Peter Kalmbach (1683 r.) i Conradt Schindtler (1708 r.). "Hausbüchern der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen". Stadtbibliothek Nürnberg, Amb. 317b.2° Folio 179 recto i Amb. 317b.2° Folio 203 verso


Wracając jeszcze na chwilę do rzemieślników poznańskich i ich cechu.
Zakup materiałów i surowców potrzebnych do produkcji regulowano statutowo, obowiązywał też zakaz podkupywania sobie wzajemnie materiałów i nieuczciwej konkurencji. W cechu nożowników przyjęta była zasada dotycząca wspólnego zakupu towarów, nie wolno było na przykład samodzielnie wykorzystać zakupionego okazyjnie surowca, wszystkim trzeba się było dzielić.
W statucie cechu z 1624 roku zapisano: "...którykolwiek z braci, kiedy kupiec kość słoniową, macicę perłową, heban, cedron i inszą materię do rzemiosła nożowniczego należącą do Poznania na przedaż przywiezie, najpierw dowiedział się, zaraz powinien panu starszemu natenczas będącemu oznajmić, który on towar ukupiwszy, podług potrzeb brata każdego podzielić powinien będzie za spólną zapłatą. A kto by potajemnie surowiec taki nabył, podlega karze dwóch funtów wosku".11


Cechy pełniły też rolę kontrolną i nadzorującą, sprawdzając pod kątem jakości nie tylko towar sprzedawany przez miejscowych rzemieślników, ale i ten, który oferowali podczas jarmarków rzemieślnicy obcy i kupcy. Ogólnie zwalczano tandetę i i produkty wadliwe, a kontrolowani musieli podporządkować się wyznaczonym przez cech do inspekcji mistrzom.
Nadzór nad tym wszystkim był nie tylko przywilejem, a wręcz obowiązkiem miejscowych rzemieślników cechowych, a kary za nadużycia były niezmiernie surowe, np. statut cechu nożowników z 1624 roku przewidywał: "...że jeśliby jakaś robota na oszukanie Korony znaleziona była, aby takowa przez mistrzów zahamowana i urzędnie zabrana była".12

Ceny na wytwarzane produkty ustalały odgórnie władze państwowe przy udziale władz miast i cechów, ogłaszali je woźni miejscy na czterech rogach rynku. Nie było tu żadnych odstępstw, musieli się do nich stosować wszyscy bez wyjątku rzemieślnicy, których te obwieszczenia dotyczyły. 



Współcześni polscy nożownicy: Mirosław Kruglik i Bartosz Herman


Poza czynnościami związanymi z produkcją i sprzedażą cechy pełniły również inne ważne funkcję, o czym częściowo wspomniałem już wcześniej. Organizacje te zobowiązane były do obrony miasta i do wystawiania zbrojnych uczestniczących w wyprawach wojennych i to wraz z wyposażeniem, gromadziły broń i dbały o przydzielone im do obrony fragmenty murów, baszt i bram. Cechy stanowiły też pogotowie pożarnicze, a wyposażenie strażackie kupowano za pieniądze kasy cechu. Pełniły rolę bractw religijnych oraz towarzystw charytatywnych. 
Członkowie cechów zobowiązani byli udzielać pomocy braciom w potrzebie, np. statut nożowników z 1592 roku, pomimo oczywistego obowiązku prowadzenia warsztatu wyłącznie przez mistrza, zezwalał na prowadzenie go wdowie po mistrzu, jeśli nie posiadała dzieci (przez okres roku i sześciu niedziel). Statut tego samego cechu z roku 1624 nakazywał dodatkowo przydzielenie wdowie po mistrzu czeladnika, który pomagać jej miał w prowadzeniu warsztatu. Tak samo postępowano wśród nożowników, jeśli któryś z mistrzów z racji podeszłego wieku nie były już sam w stanie prowadzić własnego warsztatu.
W różnych cechach przewidywano również wypłacanie zapomóg dla potrzebujących, pieniądze pochodziły ze składek.

Obowiązkiem braci cechowej było również uczestniczenie w pogrzebach członków cechu oraz nabożeństwach cechowych, co miało na celu konsolidowanie bractwa.
Cechy pełniły też funkcję wychowawczą dla młodzieży, zabraniano gry w karty i kości podczas zebrań, za złorzeczenie i wulgaryzmy wymierzone w innego czeladnika groziły kary finansowe, za nietrzeźwość podczas sesji czeladniczych groziły kary, nie wolno też było nikogo zmuszać do picia, nie wolno było kłaść się w butach i ubraniu do łóżka, etc., etc. Co ciekawe, karano również za niewracanie czeladników do domów (sypiali u mistrzów) o właściwych porach oraz ogólne, za niekulturalne zachowanie się.

Często zdarzało się, że przedstawiciele pokrewnych zawodów zamieszkiwali w najbliższej okolicy, jeśli na którejś w ulic jedna grupa producentów zaczynała dominować, wówczas z czasem, najpierw zwyczajowo, a później oficjalnie zmieniano nazwę ulicy na odpowiedniejszą. Tak właśnie w Poznaniu powstała ulica Ślusarska, wcześniej nazywana Ciasną, a we Wrocławiu ulica Nożownicza.



Współcześni polscy nożownicy: Marcin Tomaszewski i Szczepan Rubczyński


Dla uzupełnienia tej części opracowania chciałbym jeszcze wspomnieć o nożownikach krakowskich.
Kraków był na przestrzeni dziejów bez wątpienia jednym z największych, a okresowo największym centrum produkcji noży w kraju, najstarsze wzmianki o krakowskich starszych mistrzach nożownictwa pochodzą już z 1358 roku, a pierwsi wymienieni z nazwiska starsi reprezentujący cech to Jan Posch i Andrzej Klee (1398 r.)13 O tym jak dużym ośrodkiem produkcyjnym było to miasto i jego okolice już w zasadzie od początku istnienia cechu jest fakt, że w źródłach historycznych dotyczących tylko drugiej połowy XIV wieku znaleźć można 30 działających nożowników z Krakowa i 16 z Kazimierza, należy przy tym zaznaczyć, że wspomniane źródła nie są kompletne.14 Ponadto wskazuje na to ilość mistrzów pochodzących z innych miast kraju i z zagranicy, których przyjęto w poczet obywateli miasta, w latach 1393-1506 było ich 79, dodatkowo w tym okresie prawa miejskie otrzymało sześciu mistrzów z samego Krakowa.15 


W warsztatach krakowskich oprócz mistrza, który zarządzał całą "firmą" i który, rzecz jasna, wytwarzał również noże, pracowali czeladnicy wykonujący w procesie produkcji określone, powtarzalne czynności, np. "podmistrz" wykuwał głownie, "ławicznicy" wykańczali i ostrzyli klingi, a "słoirze" nitowali, hecowali, grawerowali i inkrustowali noże (podział pracy według hipotezy Adama Chmiela). Co ciekawe, w książce Feliksa Kiryka poświęconej między innymi cechowi nożowników krakowskich znalazłem też wzmiankę o "ławecznikach", którzy trudnili się sprzedażą wytwarzanych w warsztacie noży. Czy "ławicznicy" wykańczający i ostrzący noże według przypuszczeń Adama Chmiela są tożsami z "ławecznikami" występującymi później u Feliksa Kiryka, i czy ci pierwsi, oprócz prac warsztatowych sprzedawali również noże, tego niestety nie wiem.



Współcześni polscy nożownicy: Michał Sielicki i Piotr Czołczyński


Złoty wiek, a w zasadzie ponad dwustulecie nożownictwa krakowskiego zaczyna się w XIV wieku i trwa do połowy wieku XVI, później następuje powolny regres tej gałęzi rzemiosła. Jeszcze w roku 1602 aktywnych było siedemnastu mistrzów, którzy zgodnie z uchwałami cechowymi obok imienia i nazwiska oraz daty swoich wyzwolin zapisywali również sygnaturę, którą się posługiwali, do roku 1618 dołączyło do nich czternastu kolejnych. W latach 1618 - 1728 do cechu nożowników przyjęto ogółem 55 mistrzów, ale zdecydowaną większość z nich jeszcze w wieku XVII, przy czym w latach 1650-1700 szesnastu, a po 1700 roku już tylko pięciu.16
Kłopoty nożowników krakowskich zaczynają się już w drugiej połowie wieku szesnastego, kiedy to do miasta zaczynają napływać w dużej ilości, często lepszej jakości i tańsze (choć oczywiście nie zawsze), wyroby zamiejscowego pochodzenia (co ciekawe, rzemieślnicy krakowscy w tym samym okresie słynęli z eksportu swoich własnych produktów, nawet poza granice kraju17). Próbowano temu zaradzić zobowiązując się np. w 1561 roku do wykonywania noży lepszej jakości i piękniejszych od tych importowanych, dodatkowo oczywiście w takiej ilości by pokryć miejscowe zapotrzebowanie. Odwoływano się też rzecz jasna do istniejących od dawna przywilejów, które dawały nożownikom krakowskim prawo wyłączności na sprzedaż noży na terenie miasta, co w 1562 roku zaowocowano nawet wydaniem wyroku przez króla Zygmunta Augusta potwierdzającego ten przywilej.
Najciekawsze jest to, że już w 1567 roku cech nożowników dopuścił sprzedaż na terenie Krakowa noży styryjskich, węgierskich, watowyjskich i świdnickich, podtrzymując zakaz jedynie wobec noży najbliższych konkurentów,czyli tych pochodzących ze Śląska , Czech i Opawy.



Pieczęć krakowskiego cechu wspólnego z połowy XIX wieku.



W 1594 roku kolejny raz w sprawie zakazu sprzedaży noży obcego pochodzenia: "...nożownicy obcy i kramarze nie mają przywozić ani przedawać towaru tego rzemiesła okrom jarmarku, a jeśliby się tego ważył a obce noże albo klinki bez jarmarku przywiezione, a na ulicy albo w mieście tak Krakowie, w Kazimierzu, jako też w Kleparzu, w Stradomiu przedawał, takowemu towar ma być urzędem zamkowym albo też miejskim zabran..."18
Około 1597 roku nastąpiła klęska nadpodaży, okazało się, że noży w Krakowie wytwarzano tyle, iż nie można ich było sprzedać, zwłaszcza, że do miasta wciąż napływały konkurencyjne noże pochodzące z warsztatów pozamiejskich. Zaradzono temu w ten sposób, że ograniczono do trzech liczbę czeladników przypadających do pomocy każdemu mistrzowi (do tej pory mogło ich być 6-7), ponadto mistrz mógł pracować tylko przy jednym ogniu w kuźni, a jeśli kuł samodzielnie, nie wolno mu było zatrudnić podmajstra. Oprócz tego tylko jeden czeladnik w warsztacie mógł wykonywać okładziny do noży. W tamtym okresie starsi mistrzowie sprzedawali swoje wyroby w dziewięciu kramach dziedziczonych zgodnie ze starszeństwem, natomiast młodsi wystawiali noże w smartuzie (jednoizbowa hala targowa, w której wystawiano towary na stołach).



"Rada miasta Krakowa rozsądza nieporozumienie między cechem mieczników i cechem nożowników krakowskich w sprawie podziału robót, jakie mają wykonywać, oraz w sprawie niektórych ustaw cechowych". 22 marca 1536 r. Własność: Fundacja XX Czartoryskich. Biblioteka Narodowa


Powolnemu upadkowi nożowników krakowskich starano się zaradzić ze wszelkich sił, jak widać nie tylko zakazywano i dopominano się przestrzegania praw, próbowano się też z kupcami układać, czyniono im ustępstwa dopuszczając sprzedaż jednych noży w zamian za rezygnację ze sprowadzania innych. Niestety nożownicy podążali też czasem niezbyt uczciwą drogą, wykorzystując np. do wytwarzania pochew papieru zamiast skóry, obniżając jakość oraz sprzedając w swoich kramach noże niepochodzące od rzemieślników cechowych.
Gwałtowny upadek rzemiosła spowodowały wojny nawiedzające kraj w XVII wieku, zniszczenia doprowadziły do takiej sytuacji, że podczas sporu, który rozgorzał w 1680 roku pomiędzy nożownikami a kupcami, dotyczącego sprzedaży przez tych ostatnich noży obcego pochodzenia, dopatrzono się, że w całym Krakowie pozostało zaledwie dwóch nożowników, w tym jeden mieszkający poza murami miasta. Kramarze argumentowali więc, że nie ma innej możliwości jak tylko kupować noże poza granicami miasta i pomimo tego, że nożownicy dowiedli, iż faktycznie sprowadzano je spoza Krakowa niezgodnie z obowiązującym prawem, proces przegrali.
W tym samym roku król Jan III Sobieski odebrał nożownikom prawo do praktycznie już nieużytkowanych kramów, nakazując władzom miejskim zagospodarowanie je w sposób przynoszący korzyść miastu. W 1684 roku władze miejskie wydały oficjalne zezwolenie kupcom na zakup noży pozamiejskiego pochodzenia, pod warunkiem uprzedniego powiadomienia magistratu i jeśli nie mieliby oni możliwości zakupu dobrych noży (i w dostatecznej ilości) u miejscowych nożowników.
Nożownikom krakowskim już nigdy nie udało się odbudować znaczenia i siły cechu, w drugiej połowie XIX wieku działało ich już tylko kilku, ostatecznie w 1883 roku dołączyli do ślusarzy, rusznikarzy i pilnikarzy stając się częścią wspólnego cechu ślusarskiego.



Współcześni polscy nożownicy: Leszek Brzeziński i Marcin Bona


Do cechu nożowników krakowskich w okresie jego rozkwitu należeli także szlifierze, będący jeszcze bardziej wyspecjalizowanymi rzemieślnikami. Do ich zadań należało szlifowanie na zlecenie nożowników głowni noży, brzytw, nożyczek i narzędzi chirurgicznych, nie wolno im było natomiast wytwarzać nie tylko całych noży, ale i ich fragmentów. Zgodnie np. z uchwałą cechu nożowników z 1608 roku pozwolono im szlifować (brusić) trzy rodzaje części żelaznych noży: klinki panieńskie, klinki męskie i klinki wielkie.
Szlifierze byli jednak w o tyle lepszej sytuacji niż nożownicy, że zapotrzebowanie na ich usługi nie dotyczyło wyłącznie noży, nie byli więc oni uzależnieni wyłącznie od zleceń otrzymywanych od nożowników. Pracowali również na zlecenie mieczników, szpadników, kowali, ślusarzy i innych rzemieślników trudniących się obróbką metali.
Nożownikom zależało na tym, żeby utrzymać szlifierzy we własnej organizacji przede wszystkim z tego powodu, że można im było wtedy narzucać ceny (w 1623 roku zakazano na przykład mistrzom nożowniczym płacenia szlifierzom więcej, niż to wynika z uchwał cechowych, odstępstwo od tej zasady groziło poniesieniem kary za zdradę cechu) oraz mieć wpływ na to, jakie i dla kogo usługi wykonują - zabraniając im chociażby szlifowania dla nożowników-partaczy. 
Jednak już na przełomie XVII/XVIII wieku coraz słabszy liczebnie i podupadły cech nożowników zaczął mieć tak wielkie problemy z egzekwowaniem przywilejów, że w 1705 roku nie był w stanie wymusić zaprzestania działalności, lub obowiązku przyłączenia się do cechu na szlifierzu, który do Krakowa przybył z Opawy
Ostatecznie szlifierze przyłączyli się w 1773 roku do szpadników, a w późniejszym okresie połączyli się we wspólnym cechu wraz z innymi gałęziami rzemiosła metalowego.



Pieczęć krakowskiego cechu wspólnego ślusarzy (klucze i wąż), nożowników (nóż), rusznikarzy (pistolet) i pilnikarzy (pilnik). Koniec XIX wieku.



Nożownicy z Krakowa i okolic, podobnie jak ich pobratymcy cechowi z innych miast działali na podstawie statutów i uchwał cechowych. Prawa te bywały do siebie podobne, co jest oczywiste ponieważ wszyscy ci rzemieślnicy pracowali w jednej branży i borykali się z tożsamymi problemami. 
Ogólnie sposób działania cechów opierał się wszędzie na tych samych podstawach, organizacje te, niezależnie od miejsca ich zawiązania miały też te same cele, jednak już szczegółowe zapisy prawne znacznie się między sobą różniły. Rzecz jasna należy też pamiętać o tym, że prawodawstwo nie było stałe, zmieniało się na przestrzeni dziejów i dostosowywało do istniejącej sytuacji.

Jak wyglądały niektóre z tych różnic chciałbym pokazać na przykładzie sztuki mistrzowskiej, czyli obowiązkowego egzaminu praktycznego, któremu podlegali kandydaci na mistrza w całym kraju. Wcześniej już opisałem wymagania przedstawiane przyszłym mistrzom w Poznaniu (1592 r.), teraz, dla porównania, słów kilka o tym, co musieli wykonać pretendenci do tytułu mistrzowskiego w Krakowie i Kleparzu.
Otóż, zgodnie ze statutem cechu z 1558 roku, aby zostać mistrzem w Krakowie należało wykazać się następującymi umiejętnościami: "(kandydat)...takowe rzemiesło ma umieć dobrze, to jest kować, szlifować i okładać, a te niżej opisane sztuki będzie powinien czynić jako kredens, dwa noże krawieckie, widełki, tasak, kuchenne przy nim trzy noże, puzdro nożów w cyndrelinie, rzeźnicze dwa noże wielkie, podpajskich nożów puzdro obłożyć, a hufnych nożów pięćdziesiąt kować, neterlików pięćdziesiąt, podneterlików pięćdziesiąt, zamerlików pięćdziesiąt, skrypturałów pięćdziesiąt, rzezaków trzysztucznych pięćdziesiąt, dwa klokowce, rzezaków sto. Takowe noże ukowane swą ręką ma zbrusić i obłożyć."19



"Zygmunt III król polski na prośbę cechu nożowników krakowskich powtarza i zatwierdza dokument wydany przez Zygmunta Augusta 7 grudnia 1558 r. oraz nowe artykuły ustanowione i dołączone przez cech". 1 czerwca 1616 Warszawa. Własność: Fundacja XX Czartoryskich. Biblioteka Narodowa


Ponad sto lat wcześniej (1450 r.), w podkrakowskim wtedy i odrębnym administracyjnie Kleparzu, aby zostać mistrzem nożownictwa należało wykonać: "...dwa noże zwane tylce (duos cultellos alias tylce), 2 przynoża (duos cultellos alias przynazie), 2 szwajce (duos cultellos alias szwajce)."20 Opis ten pochodzi ze statutu cechu wspólnego rzemiosł metalowych, do którego wtenczas należeli kleparscy nożownicy i jest najstarszym znanym opisem sztuki mistrzowskiej nożowników.
Jak można wywnioskować z powyższych przykładów, zaliczenie egzaminu mistrzowskiego było wszędzie nieodzownym warunkiem uprawniającym, do wstąpienia do elitarnego grona najlepiej wyszkolonych i najbardziej uprzywilejowanych rzemieślników, jednak już wymagania stawiane kandydatom różniły się od siebie znacznie. 

Zbyt mało mam informacji by autorytarnie wyrokować, ale wydaje mi się, że wyższe wymagania stawiano przyszłym mistrzom w miastach, w których nożowników było wielu, a więc zarówno istniejąca już konkurencja silniejsza, jak i możliwość wyboru spośród kandydatów na mistrzów była, siłą rzeczy, większa. Z pewnością też wpływ na to miał stan, w jakim znajdowali się lokalni nożownicy, wymagania zapewne wzrastały, gdy miejscowe rzemiosło przeżywało rozkwit, a malały, gdy dopadała je stagnacja lub znajdowało się w stanie upadku. Pamiętajmy też o tym, że opisy powyższe pochodzą z różnych lat, co utrudnia porównanie, chociaż z drugiej strony podstawowe przepisy cechowe obowiązywały nierzadko przez długie lata i zapewne nie były aż tak często gruntownie zmieniane, a co najwyżej modyfikowane.



Współcześni polscy nożownicy: Maciej Bieniasz i Maciej Koszarek-Benkowy


Cechy działały prężnie i sprawdzały się jako regulator wszelkiej rzemieślniczej działalności mniej więcej do połowy XVII wieku, wtedy to do głosu doszedł stan kupiecki, zadziałały też inne czynniki. W Polsce drugiej połowy XVII wieku, wyniszczonej ciągłymi wojnami, a w późniejszym okresie i ingerencjami sąsiadów, którzy zaczęli mocno wtrącać się w naszą politykę i gospodarkę, daje się zauważyć powolna stagnacja, która w wieku następnym niesie ze sobą upadek wszelaki, w tym i rzemiosła. Osłabieni nie tylko ekonomicznie, ale i liczebnie rzemieślnicy muszą konkurować nie tylko ze sobą, ale i z zagranicznymi towarami obficie dostarczanymi na rynek krajowy przez prężny stan kupiecki, wcześniejsze zakazy konkurencji są już nie do wyegzekwowania. Polska XVIII wieku to dalszy regres, miasta wyludniają się w wyniku chorób, ciągłych najazdów, etc., a każda próba wprowadzenia reform torpedowana jest przez ościenne mocarstwa, którym nie zależy na silnej Rzeczypospolitej. Wiek ten kończy się też katastrofalnym dla gospodarki i społeczeństwa rozbiorem kraju.
W wiekach kolejnych produkcja przemysłowa zaczyna powoli wypierać tę rzemieślniczą, a cechy choć z nazwy nie przestają istnieć i działać, stają się zupełnie innymi organizacjami niż zrzeszenia rzemieślnicze z wieków wcześniejszych. 



Robert Łaziński. Współczesny polski nożownik.


Oprócz wymienionych wyżej czynników do upadku znaczenia cechów rzemieślniczych przyczyniała się też polityka szlachty, której nie zależało na umacnianiu się stanu mieszczańskiego i która to w aktywności i działaniu cechów upatrywała przyczynę sztucznie, rzekomo, zawyżanych cen wyrobów rzemieślniczych. Szlachta próbowała nie tylko ograniczyć prawa cechów, ale i całkowicie zakazać ich działalności. W latach 1423, 1538 i w 1550 roku oficjalnie znoszono cechy i chociaż prawa tego nigdy nie wprowadzono w życie, to nie oznaczało to, że szlachta zaprzestała swej antymieszczańskiej działalności. Siłą rzeczy działania takie nie pomagały i nie umacniały tych organizacji, ale ostatecznie monopol i przywileje cechów zostają oficjalnie zniesione dopiero na początku XIX wieku, a same organizacje cechowe ulegają wtedy gruntownej przebudowie.

Co do samych nożowników.
Cóż, ani nie zniknęli jako rzemieślnicy, ani też nie przestali działać, ciągłość wytwarzania noży została zachowana choć nie ma już u nas warsztatów, które kultywowałyby tradycję nożowniczą, przekazywaną przez stulecia z ojca na syna. Nożownicy działają i dzisiaj, rozwijają się, a samo nożownictwo (jako rzemiosło) stało się w mniejszym stopniu źródłem zarobku, a bardziej ciekawą pasją przyciągającą coraz więcej młodych zapaleńców.
No i żeby dzisiaj zrobić nóż, nie trzeba należeć do cechu nożowników.



Współcześni polscy nożownicy: Kamil Długosz i Artur Szyngwelski


Aaa... no tak. Nie byłbym sobą, gdybym nie dodał. 
Szanujmy język polski.
Możemy doszukiwać się słów i znaczeń obcojęzycznych tam, gdzie nie ma polskich odpowiedników. Rzemieślnik i twórca noży to po polsku nożownik, tak jest od wieków i to się nie zmieni, bo nożownicy istnieją i pracują i wciąż nie wymyślono lepszego słowa dla określenia tego zawodu. 
Dowodów na to podałem w tym tekście wiele, łącznie ze zdjęciem legitymacji czeladnika nożownictwa z 1962 roku (w opracowaniu poświęconym Fabryce B. Michalskiego z Przedborza. Navaja.pl), warto jednak pamiętać również o tym, że jeszcze przed wojną sporo było w prasie ogłoszeń warsztatów i fabryczek nożowniczych, nazwa zawodu "nożownik" dumnie widniała przy nazwisku rzemieślnika w Księgach adresowych, a jedna z informacji w krakowskiej gazecie brzmiała tak:

"Kronika
Z krajowego Związku rękodzielniczego.
Posiedzenie Wydziału Krajowego Związku Izb i Stowarzyszeń rękodzielniczo-przemysłowych odbędzie się 8 b.m. w lokalu Koła mieszczańskiego ul. Jagiellońska 1.9. Stowarzyszenia rękodzielników w Krakowie wykazują z końcem 1912 roku następującą ilość członków: (...) ślusarze, nożownicy, rusznikarze, pilnikarze majstrów: mężczyzn 50, pomocników: mężczyzn 50, uczniów: mężczyzn 207..."
21 

Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że obecnie określenie to nabrało pejoratywnego znaczenia, ale czy to jest powód na to, by zamiast edukować, na siłę wymyślać sztuczne słowa lub korzystać z obcojęzycznej nomenklatury?



Współczesny Wrocław.


Zresztą problem negatywnego znaczenia słowa nożownik nie jest nowy, pisałem już o tym we wcześniejszych rozdziałach, jednak zdecydowanie stoję na stanowisku, że skoro mamy polskie słowo to warto go używać, a nie zastępować np. anglojęzycznym określeniem "knifemaker" (no chyba, że w kontaktach zagranicznych), tym bardziej, że to własnie nożownik, w znaczeniu rzemieślnik, jest słowem starszym i wartościowszym.
Jak przeczytacie poniżej, jeszcze w 1919 roku zastanawiano się nad poprawnością formy "nożownik" w odniesieniu do bandytów posługujących się nożami, niestety okazało się, że paradoksalnie powszechność i popularność "nożownika" (znane i zadomowione od wieków) przeważyła i dzisiaj zamiast rozgraniczenia, nożownik i nożowiec mamy jedno słowo z dwoma znaczeniami i wielu nożowników, twórców noży, którzy wahają się czy je stosować.

Tym z Was, którzy mają jakieś wątpliwości chciałbym tylko przypomnieć, że za PRL zniszczono polskie nożownictwo indywidualne przyczyniając się do dzisiejszej, bezsprzecznej dominacji "nożownika-bandyty" nad mniej współcześnie znanym nożownikiem-rzemieślnikiem, a zapominając o tym drugim i zastępując go nowo modnymi, anglojęzycznymi zwrotami kontynuujemy niejako PRLowską tradycję w tej dziedzinie - zamiast dbać o to, by właściwe znaczenie słowa przywrócić i uczynić przynajmniej równorzędnym.  



Poradnik językowy. Kraków 1919 r.


W grudniu 2014 roku wysłałem do prof. Jana Miodka pytanie dotyczące tego, czy powinniśmy, jako miłośnicy i twórcy noży rezygnować z już istniejącego słownictwa ponieważ nabrało ono pejoratywnego znaczenia i tworzyć nowe słowa określające twórców noży, czy też pozostać przy tradycyjnym nazewnictwie. Oczywiście jako zwolennik oczyszczenia słowa "nożownik" z negatywnych konotacji nie omieszkałem przedstawić przy okazji swojego zdania na ten temat, oto fragment odpowiedzi (wyłączywszy zwroty grzecznościowe), którą otrzymałem od Pana Profesora:
"Byłbym za nożownikiem w jego starym znaczeniu (wszak i we Wrocławiu - wśród ulic rzemieślniczo-producenckich Kotlarska, Kuźnicza, Szewska - jest i Nożownicza. Tworzenie na siłę jakiegoś słowa zawsze razi pewną sztucznością."
Pamiętajcie zatem, nożownik to osoba wykonująca noże, a nożownictwo to gałąź rzemiosła.


1 "500 lat cechu Ślusarzy i Rzemiosł Pokrewnych w Poznaniu" M.Mika, Z. Mika, W. Porzycki
2 "Encyklopedia staropolska ilustrowana" Zygmunt Gloger
3 "500 lat cechu Ślusarzy i Rzemiosł Pokrewnych w Poznaniu" M.Mika, Z. Mika, W. Porzycki
4 "Późnośredniowieczne i wczesnonowożytne noże z zamku w Pucku" Przemysław Michalik
5 "Mieszczaństwo poznańskie w świetle "Libri testamentorum" Iwona Grzelczak-Miłoś
5 "Późnośredniowieczne i wczesnonowożytne noże z zamku w Pucku" Przemysław Michalik
6 Tamże,
7 Tamże,
8 Tamże,
9 Tamże,
10 Tamże,
11 Tamże,
12 Tamże.
13 "Cechowe rzemiosło metalowe" Feliks Kiryk
14 Tamże,
15 Tamże,
16 Tamże.
17 "Przemysł polski w XVI wieku" Ignacy Baranowski
18 "Cechowe rzemiosło metalowe" Feliks Kiryk
19 Tamże, 
20 Tamże.
21 "Głos mieszczański" Kraków, 8 czerwca 1912 r.

Janusz Łangowski



Utworzony: sobota, 26 października 2013 01:00 | Poprawiony: czwartek, 02 marca 2017 15:54
Nóż w Polsce - Nożownicy
PDF Drukuj
 
Ocena użytkowników: / 72
SłabyŚwietny 
Projekt i realizacja: Lers.it

Pliki cookies! Ta strona używa plików cookies aby lepiej spełniała Twoje oczekiwania oraz do prowadzenia statystyk odwiedzin.
Można zablokować zapisywanie plików cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej szczegółów o plikach cookies tutaj -> wszystkoociasteczkach.pl.
OK, rozumiem!