Ten czas zatrzymał się 20.03.2017
Aktualności

Navaja.pl na Facebook

Nóż w Polsce

Scyzoryk myśliwski Gerlach

Więcej …
Spis treści
Nóż w Polsce
Zagłębiamy się w temat
Chroń nas nożu ode złego
Dawniej...
Wiek zmian
Wczoraj i dziś
Co wolno, a co nie?
Element stroju i wyposażenia
Nożownicy
Kowale i inni
Podsumowanie
Ciekawostki
Mapka
Galeria
Galeria - cześć druga
Galeria - zbójnickie
Galeria - koziki
Galeria - noże wojskowe
Galeria - postacie
Galeria - fabryki, warsztaty, sklepy
Źródła i bibliografia
Podziękowania
Wszystkie strony

Chroń nas nożu ode złego...


Zanim przejdziemy do tej części opracowania, w której trzymać się będziemy spraw znajdujących potwierdzenie w dokumentach, proponuję krótką wyprawę w świat wymykający się racjonalnym wyjaśnieniom, w świat wierzeń, mistycyzmu i tajemnic. 

Dawnym zwyczajem pogrzebowym Słowian było umieszczaniem w grobach zmarłych przedmiotów, które mogły im się przydać w dalszej drodze, wśród tych przedmiotów umieszczano również i noże, które oprócz swej niezaprzeczalnej przydatności, miały również inne zadanie. Narzędzia te miały odstraszać ducha zmarłej osoby uniemożliwiając mu powrót do świata żywych (w postaci demona, piszę o tym też niżej), z czasem: "...wyposażenie grobu się zmieniło, nabierając cech czysto chrześcijańskich, ale oprócz nich do grobu wkładano również noże i ozdoby"1.
O umieszczaniu noży w grobach słowiańskich, jako o pradawnym zwyczaju naszych przodków wspomina również etnograf Łukasz Gołębiowski: "Zmarłego Słowianina opatrywano w odzież przystojną, oręż, nóż, siekierkę, krzesiwo, kładziono w popioły bożków, lub monetę jaką się mieć zdarzyło; ztąd często w urnach słowiańskich pieniądz jaki rzymski dostrzeżony bywa".

Innym obyczajem pogrzebowym wśród Słowian, a właściwie około pogrzebowym był sposób, w jaki oddawano się żałobie po śmierci kogoś bliskiego. W tym przypadku nóż spełniał rolę narzędzia, dzięki któremu akt ten mógł się dokonać. Zwyczaj ten opisał Ahmad ibn Rustah, arabski kupiec i podróżnik żyjący na przełomie X/XI wieku (choć prawdopodobnie nie był on świadkiem takiego zdarzenia, a jedynie przytaczał relację innej osoby):  “Kiedy kto z nich umrze, palą go w ogniu, zaś ich kobiety, kto gdy im umrze, krajają sobie nożem ręce i twarze, gdy zmarły zostanie spopielony, udają się do niego nazajutrz, biorą popiół z owego miejsca, dają go do popielnicy i stawiają  ją na pagórku” 2.

Z bliższych nam w czasie wierzeń związanych z pogrzebem, w których jedną z głównych ról pełni nóż, był zwyczaj praktykowany dawniej w wielu wsiach na terenie całego kraju, który nakazywał budzić wszystkich śpiących w momencie, kiedy kondukt pogrzebowy szedł przez wieś. Budzono więc zarówno dorosłych, jak i małe dzieci, chociaż jeśliby nie udało się dobudzić dziecka, należało koniecznie położyć przy nim nóż. Jeśliby zaniechano którejś z tych czynności to wierzono, że osoba taka nie obudziłaby się już nigdy.



Jan Styfi "Pogrzeb wiejski"


Noże zabezpieczały jednak nie tylko przed demonami, które dopiero miały się "narodzić", stanowiły też ważną broń przeciwko demonom już obecnym na świecie - już samo wymachiwanie nimi miało odstraszać zło czające się w okolicy. 
Słowianie i narody się z nich wywodzące wierzyli, że metalowe narzędzia ostre stanowią doskonałe zabezpieczenie przed demonami podmieniającymi dzieci w kołyskach (mamuną, dziwożoną) i aby się przed nimi ochronić, należało zawsze mieć przy sobie np. szpilkę lub inny ostry przedmiot. Jeszcze w XIX wieku np. we wsi Krynice na Lubelszczyźnie radzono młodym matkom, by przed wyjściem z domu pamiętały o położeniu na dziecku noża i żeby same nóż przy sobie przez dwanaście tygodni za pasem nosiły, sposób ten miał skutecznie uwalniać dziecko "od złośliwych figlów diabła" ("Wisła" 1890 r.). Musiał być on bardzo skuteczny, ponieważ i w innych regionach kraju spotkałem się z takim zaleceniem i to nie tylko u ludu polskiego, np. Żydzi polscy z okolic Lwowa również doradzali młodym matkom, by po wstaniu z łóżka nie rozstawały się z nożem. Różnica polegała na tym, że wymagany okres skrócono w tym przypadku do czterech tygodni.

Dzieci, jako osoby niemogące bronić się samemu były szczególnie narażone na niebezpieczeństwo, któremu starano się zapobiec na wiele sposobów zwłaszcza, że demony tylko czyhały na chwilę nieuwagi opiekunów. W Małopolsce wierzono, że jeśli dziecko krzyczy i rzuca się przez sen to najpewniej dręczone jest przez wyjątkowo niebezpieczną nocnicę/zmorę. W takim przypadku brano przed snem dziecko na ręce i podstawiano pod światło w taki sposób, by jego cień padał na ścianę, a obecna w pokoju osoba dorosła rozcinała ten cień lub rozrąbywała toporem, co miało być skutecznym sposobem na zabicie siedzącego w dziecku demona.
Również w Małopolsce znaleziono skuteczny sposób na pozbycie się nocnicy/zmory, która dręczyła dziecko powodując, ze moczyło się przez sen. Umieszczano pod kołyską lub łóżeczkiem nóż, pętlę i naczynie z wodą, które to miały spowodować odpowiednio zakłucie, zaduszenie lub w ostateczności utopienie się demona - przyznać trzeba, że było to przemyślne, kompleksowe zabezpieczenie.



Paweł Zych "Mamuna"


Sytuacja zmieniała się w czasie porodu, kiedy to w celu zwiększenia bezpieczeństwa matki i mającego się narodzić dziecka sięgano po znacznie potężniejsze amulety, umieszczając pod łóżkiem rodzącej duże noże, a czasami i jeszcze większe metalowe narzędzia. Co ciekawe, zwyczaj tej przetrwał w różnych regionach Polski do czasów bardzo nam bliskich, jeszcze w XIX i XX wieku wkładano pod poduszkę noworodka metalowe przedmioty, najczęściej właśnie noże, których zadaniem było odstraszać złe moce. Współczesnym przykładem na to może być Kielecczyzna, gdzie również wierzono w pozytywne oddziaływanie żelaza i aby zapewnić dziecku pomyślność, wkładano do kołyski metal w różnych postaciach, bardzo często był to właśnie nóż. Tu ciekawostka - prawdopodobnie dlatego właśnie do mieszkańców tych okolic przylgnęła nazwa "scyzoryki" - w każdym razie tak wyjaśniała to dr Elżbieta Szot-Radziszewska, opiekun wystawy "Hej kolęda! Hej nam, hej" (Muzeum Wsi Kieleckiej marzec 2014 r.).

Ogólnie w wierzeniach ludowych okres ciąży i porodu to czas mistyczny, nieuświadomiony lud próbował za wszelką cenę zabezpieczyć się przed wszelkiego rodzaju komplikacjami, a powszechna wiara w to, że siły nadprzyrodzone w postaci demonów czy też diabłów są jednymi z głównych sprawców nieszczęść dotykających chłopstwo (choć nie tylko chłopstwo) powodowała, że wytworzyło się wiele zwyczajów mających zapobiegać złemu. Jeśli chodzi o nóż to pełnił on w tych wierzeniach i zwyczajach rolę dwuznaczną, bronił przed oddziaływaniem Złego, ale i mógł pośrednio, poprzez działanie użytkownika, sprowadzić na dziecko nieszczęście. Na Lubelszczyźnie na przykład nóż był ważną bronią brzemiennej kobiety, odstraszał on bowiem złe moce, zalecano również noszenie tego narzędzia kobietom tuż po porodzie.

Kobietę ciężarną chroniono i nierzadko izolowano, zwłaszcza od obcych. Ciekawe jest, że z jednej strony starano się zapewnić kobietom w błogosławionym stanie maksimum bezpieczeństwa i opieki doceniając "cud" ciąży i przyszłych narodzin, a z drugiej strony obawiano się brzemiennych uważając, że zarówno one, jak i mające się narodzić dziecko mają w sobie coś nienaturalnego, coś z innego świata. Kobieta taka była jednocześnie "nieczysta" i błogosławiona, była w większym stopniu zagrożona oddziaływaniem złych mocy, ale i ona mogła sprowadzić nieszczęście, rzucić urok. Na Podkarpaciu na przykład, nie wolno było się ciężarnym sprzeciwiać i niczego im odmawiać, a jeśli już się jej czegoś odmówiło to by odczynić ewentualny urok należało za nią rzucić jakimś żelaznym przedmiotem, na przykład nożem lub siekierą. Tu napotkałem na ciekawą sprzeczność "interesów", ponieważ na Podkarpaciu wierzono również w to, że rzucenie za brzemienną nożem może spowodować, że dziecko będzie miało zajęczą wargę, czyli albo chronimy siebie, albo dziecko mające się dopiero narodzić. Wybór był ciężki.

Jak widać życie kobiet i ich dzieci w dawnej Polsce narażone było na wiele niebezpieczeństw i jakby tego było mało, można było nieopatrznie sprowadzić na swoje dziecko kolejne nieszczęście. Na przykład w okolicach Mokrej Wsi w Małopolsce wierzono, że kobieta ciężarna, która wyciera nóż o zapaskę może sprowadzić na swoje dziecko morzysko (kolkę), a w różnych regionach kraju przestrzegano brzemienne przed oblizywaniem noża, co mogło spowodować urodzenie dziecka z zajęczą wargą. 



Poród. Poradnik dla akuszerek. XVI w.


Opisałem już zagrożenia i sposoby zapobiegania im dotyczące kobiet brzemiennych, małych i większych dzieci, trzeba jednak pamiętać o tym, że i świat dorosłych narażony był na niebezpieczeństwo ze strony sił nadprzyrodzonych, również i tym przypadku nieodzownym amuletem i bronią, jak się okazuje, może być nóż.

Słowianie wierzyli, że w niektórych przypadkach człowiek po śmierci zamieniał się w demona (np. osoby mające podwójne serca, podwójny rząd zębów, dwie dusze, ale i noworodki, które urodziły się z zębami), który wracał nękając, a niejednokrotnie mordując żyjących. Wiara w to była niezwykle rozpowszechniona, upiory powstałe w ten sposób nazywano różnie: wampierz, wąpierz, wampirz, wąpir, upiór, upier, upir, łupirz, strzyga, strzygoń, a cierpienia, których mogły przysparzać żyjącym mroziły krew w żyłach, nie dziwi zatem, że panicznie się ich obawiano. W zależności od regionu, istoty te np.: dusiły, pożerały w całości, wysysały krew, rozdzierały wnętrzności lub mogły to robić wszystko na raz, w dowolnej konfiguracji. Poza wymienionymi wcześniej oznakami, koronnym dowodem na istnienie tych upiorów były zwłoki ludzi, u których po odkopaniu zauważano poranione palce i ponadrywane paznokcie, albo których ciała leżały w nienaturalnej pozycji. Oczywiście dzisiaj już wiemy, że dawniej, ze względu na niedostateczny stan wiedzy medycznej lub czasem pośpiechu, np. w trakcie jakiejś epidemii, zdarzało się, że chowano po prostu ludzi żywych, którzy po wybudzeniu się, próbowali wydostać się z grobu, czasami osobom takim udało się samodzielnie wydostać z grobowca i błądzili po okolicy pokrwawieni i pokaleczeni, stając się dla tych, których napotkali na swej drodze kolejnym namacalnym dowodem na istnienie strzyg.

Oczywiście upiory takie można było zwalczać na różne sposoby, co też z zapałem czyniono niejednokrotnie dopuszczając się bezczeszczenia grobów i zwłok - strach był silniejszy. Noże były jednym z narzędzi, dzięki pomocy których można było odsunąć od siebie to śmiertelne zagrożenie. Słowianie wierzyli, że odstraszyć wampierza można wbijając nóż w jego cień, ponadto, zarówno wtedy jak i w czasach nam bliższych znakomitym sposobem na zapobieżenie narodzinom strzygi było włożenie do trumny noża, zakopanie cierni lub ostrych, metalowych przedmiotów, na które strzygoń się nadziewał lub kaleczył sobie o nie stopy, co uniemożliwiało mu opuszczenie miejsca pochówku.
Wampirza można też było przywołać, by później go zgładzić. W tym celu z rosnącej w głębokim lesie wierzby o odstającej korze, stojącej w miejscu gdzie nie słychać już było piania koguta wycinano nożem, który nigdy nie był używany materiał na piszczałkę. Jeśli zagrało się na tak przygotowanym instrumencie na cmentarzu, na pół godziny przed północą, to upiory same wstawały ze swoich grobów. 

Nóż pełnił ważną rolę w zwalczaniu demonów, ale jeśli idzie o życzliwe dusze, to należało być bardzo ostrożnym w obchodzeniu się z nim. Na Kaszubach na przykład przestrzegano przed zostawianiem na stole w noc Wszystkich Świętych noży i innych ostrych przedmiotów, wierzono bowiem, że wędrujące dusze mogą się o nie pokaleczyć.



Kazimierz Gliński "Bajki. Przymierze dyabelskie" 1912 r. Rys. Konstanty Gorski


Noże, jak i inne metalowe narzędzia były też znakomitą bronią przeciwko demonom wiatru, np. Słowianie rzucali nimi, lub też innymi ostrymi przedmiotami w wiry powietrzne (siedlisko Złego), co stanowiło świetny sposób na odstraszenie demona. Wiara w zbawienną moc noża jako nieodzownej i niezawodnej broni przeciw złu kryjącemu się w wietrze przetrwała przez wieki, na Lubelszczyźnie wierzono, że jeśli ktoś spotka na polu wir powietrzny to ten go porwie, chyba, że rzuci się w niego nożem, wtenczas na ziemię opadnie tylko okrwawiony nóż, a wędrowcowi nic się nie stanie. Podobny sposób mieli górale, którym śmiertelnie zagrażał łamiący kości i odejmujący mowę demon huraganu nazywany wietrzycą oraz inny skrywający się w wirach powietrznych, mniej szkodliwy, nazywany latawcem. W przypadku napotkania któregoś z tych demonów również należało rzucić w niego nożem, koniecznie poświęconym - jeśli nóż upadł na ziemię okrwawiony, oznaczało to, że udało się demona zranić, wtedy wiatr, choćby i nie wiadomo jak silny, ustawał.

W przypowieści pod tytułem "Diabli taniec", którą można znaleźć w dziewiętnastowiecznej zbiorze: "Klechdy, starożytne podania i powieści ludu polskiego i Rusi" autorstwa Kazimierza Władysława Wóycickiego, szczegółowo opisano sposób w jaki można było za pomocą noża przechytrzyć i pokonać złego ducha wiatru (diabła w tym przypadku). Należało wbić nóż poświęcony w wietrzny wir, a diabeł natychmiast ujawniał się w pokornej postaci gotów spełnić każde życzenie, byle by tylko nóż ten usunąć.
O rzucaniu "nożem ostrym" w "wiatr wirowy" nazywany "diablim tańcem" wspomina również Łukasz Gołębiowski w wydanym w 1830 roku dziele pt. "Lud polski, jego zwyczaje i zabobony". Według tego autora była to metoda popularna wśród ludu polskiego w "...krakowskiem, sandomierskiem, augustowskiem, podlaskiem i Mazowszu" i podobnie jak wyżej skutkowała tym, że zraniony i ukorzony diabeł stawał się posłuszny rozkazom człowieka.
W Wielkopolsce również zwalczano Złego za pomocą noży, jednak w odmienny od wyżej wymienionych sposób, cytując za Oskarem Kolbergiem: "...a osobliwie gdy zadmie gwałtowny wicher, chłop, dla oddalenia złego ducha, zatyka swój nóż lub kozik w drzewo od pługa".
Co ciekawe, nie w całej Polsce uznawano latawce za złe duchy, na przykład na Pomorzu uznawano te istoty za bóstwa opiekuńcze domostw.



Julian Schubeler "Tuman" wg. rysunku Stanisława Witkiewicza Muzeum Narodowe w Krakowie


Kolejnym ze złych duchów, którego można było zwalczyć za pomocą noża była mara/zmora, demon kobiecy, który nocą, przybierając różne postacie dusił podczas snu ludzi oraz ich zwierzęta. Najpewniejszym sposobem na wykrycie mary według Warmiaków i Mazurów było rzucenie w nią nożem kiedy ukrywała się pod postacią zwierzęcia, np. żaby. Na drugi dzień należało się bacznie przyglądać odwiedzającym nas ludziom, marą była osoba, która miała jakieś skaleczenie.
Ogólnie ludzie w czasach chrześcijańskich zabezpieczali się przed złem na różne sposoby, najczęściej używając do tego celu różnych przedmiotów i substancji, które zostały uprzednio poświęcone, ale i używając formuł i gestów mających znaczenie pozareligijne, wśród nich znajdziemy także gest polegający na rzuceniu nożem za siebie.

Poza pomocą w walce z demonami i złem wszelakim noże pełniły również inne ważne, ale niekoniecznie "dobre" role, np. w polskiej kulturze ludowej narzędzie to stanowiło również atrybut śmierci, która zamiast kosy nosiła ze sobą czasem właśnie długi nóż. Warto też wspomnieć, że noże różnego rodzaju stanowiły nieodłączne narzędzie katów.
Wróćmy jeszcze na chwilę do magicznej roli tego narzędzia by opisać w jaki sposób, za pomocą noża można było wyrządzić krzywdę osobie, którą niespecjalnie lubimy, na przykład wywołać u niej atak bolesnej kolki. W tym celu należało znaleźć brzozę, a następnie "...w brzozę wbić nóż, wypowiadając przy tym odpowiednią formułę słowną".3 
Z kolei Rusini zamieszkujący Przemyskie znali sposób, w jaki za pomocą noża można było poważną krzywdę uczynić komuś, kto zalazł im za skórę. Aby się zemścić należało wbić nóż, ale w całości, jednym uderzeniem, w próg pierwszych drzwi chaty potencjalnej ofiary i przeklnąć taką osobę w duchu, w wyniku tego zostanie on przez wiatr porwany i wirować będzie dopóty, dopóki przeklinający noża z progu nie wyciągnie.



Adam Mickiewicz "Dziady" ilustracja Czesław Jankowski. 
Zwróćcie uwagę na to, co bojący się przedmiotów żelaznych upiór nosi za pasem.


Było już o śmierci, niebezpieczeństwie i zadawaniu bólu, dla odmiany przytoczę więc kilka przykładów, jak nieodzownym narzędziem były noże w medycynie ludowej, pomijając rzecz jasna prozaiczne przypadki typu "polowa operacja lub zabieg".

Przy użyciu noży leczyć można było zarówno ludzi, jak i zwierzęta. Jako, że dostęp do lekarzy i weterynarzy bywał na wsiach, zwłaszcza w wiekach dawnych utrudniony, a usługi drogie, zajmowały się tym inne osoby, choć nie można powiedzieć, że pozbawione odpowiednich kwalifikacji. Dość powszechną chorobą wolno wypasanego bydła było wzdęcie, w Zagłębiu Dąbrowskim nazywano tą chorobę paskudnikiem i znaleziono sposób na jej wyleczenie. Aby usunąć paskudnika u bydła należało: "...dziewięciokrotnie ugryźć bydlę w krzyże, następnie podać trochę soli, jeśli to nie pomoże, to należy wyrżnąć paskudnika z oczu, co wróżka czyni za pomocą kozika, igły i nici, ostatecznie zapluwając oczy 3 razy".4

Noże były nieodzownym narzędziem nie tylko w weterynarii, ale i w medycynie, o czym wspomniałem we wstępie, przy ich pomocy można było pozbyć się wielu potwornych, gnębiących społeczeństwo chorób, na przykład wyleczyć ból zębów o czym wspomina Samuel Bogumił Linde przy okazji wyjaśniania haseł "zabobon i gusła": "...guślą, gdy na ból zęba każą nowy nóż w ścianę wbić”5. Niestety autor raczej z założenia wątpi, by był to zabieg skuteczny. Innym przykładem na zastosowanie noży przy usuwaniu groźnych chorób jest, praktykowany przez czarownice dziewiętnastowieczny sposób na wyleczenie szkorbutu i innych bolączek: "...nóż w piwo maczając, po schodach kapała i przymawiała, powiadając, że to od gnilcu i bolączek"6.

Specjalistkami od leczenia chorób wszelakich były wiejskie baby, czyli kobiety stosujące zioła oraz inne nietypowe, z dzisiejszego punktu widzenia środki np.: "Baby leczyć i zażegnywać zwykły, szepczą i mruczą, bolącą część ciała przyciskają nożem, sierpem, kosą; uroki i zanogcice czyli postrzały zrzynają na powietrzu, którem z tych narzędzi machając".7



Czarownica z Orawki. XVIII w. Polichromia z kościoła świętego Jana Chrzciciela w Orawce.


Polscy Cyganie, powtarzając za Andrzejem Mirgą i Lechem Mrozem, autorami opracowania "Cyganie, odmienność i nietolerancja", znali ciekawy sposób na pozbycie się choroby za pomocą noża, żeby np. zwalczyć gorączkę należało udać się przed wschodem słońca nad brzeg strumienia, wydrążyć jamę nożem, co bardzo istotne nigdy nieużywanym, poczekać aż napełni się wodą i wyrecytować:


"Śilali ać kathe (Gorączko zostań tu)
Na aw mange (Nie przychodź do mnie)
Sutiara andre ćik! (Zeschnij w błocie!)
Awa kija mange (Przyjdziesz do mnie)
Kana kathe na hin pani!" (Kiedy wody tu nie będzie!)


Dziewiętnastowieczny etnograf Binjamin Wolf Segel opisujący obyczaje ludowe zauważył, że Żydzi polscy zamieszkujący okolice Lwowa również posiedli wiedzę i dzięki temu stosowali niezawodne sposoby na leczenie różnych dolegliwości, oczywiście nóż pełnił w tych praktykach rolę nie do przecenienia. Otóż kiedy na przykład kłuło coś w boku, należało wziąć nóż i kilkukrotnie ukłuć lekko to bolące miejsce, a ból ustąpi, jeśli natomiast spotka się epileptyka w czasie ataku padaczki, powinno się mu wcisnąć w zaciśniętą dłoń jakiś metalowy przedmiot, na przykład właśnie nóż - z pewnością pomoże. 

Powyższe przykłady są ważkie ponieważ opisują przypadki przypadki leczenia chorób uciążliwych i bolesnych, jednak na naprawdę poważną chorobę remedium znaleźli jedynie mieszkańcy okolic Pińczowa. Oczywiście i w tym przypadku niepoślednią rolę odgrywa nóż. Lekarstwo jest dość proste w aplikowaniu, może więc nam się przydać i dziś - aby nie popełnić błędu zacytuję: "Wielka choroba ustąpi jeśli się w to miejsce, gdzie ona chorego na ziemię rzuci wbije nóż i już go stamtąd nie wyciągnie".8


Obyczaje, obrzędy, przesądy, wróżby i inne...


Istnieje wiele obrzędów i zwyczajów, w których noże odgrywają istotną rolę.
Poczynając od czasów najdawniejszych - niezwykle ciekawym obyczajem, choć przyznać należy, że okrutnym był sposób w jaki karano w pogańskiej i wczesnopiastowskiej Polsce za cudzołóstwo i rozpustę, opis tych praktyk przytacza żyjący w XI wieku niemiecki kronikarz Thietmar: "Jeżeli ktoś spośród tego ludu ośmieli się uwieść cudzą żonę lub uprawiać rozpustę , spotyka go natychmiast następująca kara: prowadzi się go na most targowy i przymocowuje doń wbijając gwóźdź poprzez mosznę z jądrami. Następnie umieszcza się obok ostry nóż i pozostawia się trudny wybór: albo tam umrzeć, albo obciąć ową część ciała".
Jeśli wydaje się wam, że kara wobec mężczyzn była niebywale okrutna, to koniecznie zaznajomić należy się z tym, w jaki sposób traktowano rozpustne kobiety: "Za czasów pogańskich... jeśli znaleziono nieżądnicę jakową, obcinano jej srom, by ją w ten szpetny i okrutny sposób pokarać, następnie zaś - jeśli się godzi o tym mówić - wieszano ów wstydliwy okrawek nad drzwiami domu, by uderzając w oczy każdego wchodzącego, do opamiętania na przyszłość go przywiódł oraz ostrożności. Prawo Boże nakazywało kamienować za to, a obyczaj naszych przodków żąda obcięcia głowy takim niewiastom."

Można powiedzieć, ze noże w obu tych przypadkach pełniły rolę oczyszczającą, pozwalając usunąć narządy, które "sprowadzały" ludzi z drogi nieprawości, jednak raczej cieszyć się powinnyśmy, że obyczajów takich z czasem zaniechano. O ile oczywiście zwyczaj taki faktycznie był praktykowany, Thietmar raczej nie należał do kronikarzy zbyt przychylnych Słowianom.

Wieki mijały a wraz z nimi łagodniało podejście do nierządu, oficjalnie działały przecież w miastach zamtuzy, natomiast nie zmienił się surowy osąd cudzołóstwa, jednak już kara za ten występek zdecydowanie nie była tak sroga. W 1596 roku podróżujący po Polsce legat papieski Giovanni Paolo Mucante zauważył i opisał sposób w jaki karano nierządnice w Kurzelowie koło Włoszczowej. Zawieszano taką kobietę w wielkim wiadrze nad wodą dając jej do ręki nóż: "...Ta ieźli niechciała wisić wiecznie na powietrzu, urzynała noźiem w powróz i wpadała w sadzawkę lub jezioro, tak, iednak iż tylko dobrą wziąwszy kąpiel, utopić się niemogła". ("Zbiór pamiętników historycznych o dawney Polszcze" Julian Ursyn Niemcewicz)



Stanisław Grocholski "Odczynianie uroków" Muzeum Narodowe w Krakowie


Jako przykład zwyczajów, przesądów wspólnych, które spotkać możemy (lub mogliśmy) w różnych częściach kraju przytoczyć warto zakaz dawania noży w prezencie; jest to ważne, ponieważ nóż, za który nie zapłacono choćby grosza mógł przeciąć przyjaźń lub zepsuć stosunki rodzinne. Powszechnym dawniej zwyczajem było też skreślenie nożem krzyża na chlebie przed jego pokrojeniem. 
W wielu regionach Polski wierzono, że nie należy kręcić nożem na stole, miało to ponoć przynosić pecha, podobnie pecha przynosiło i zapowiadało kłótnię nieumyślne skrzyżowanie noży, czy skrzyżowanie noża i grabek. Innym ciekawym, powszechnie znanym przesądem jest ten związany z upuszczeniem lub przypadkowym upadkiem któregoś ze sztućców na podłogę, zazwyczaj oznaczało to po prostu, że dom odwiedzi ktoś głodny (np. w Wielkopolsce), lub ogólnie, że należy spodziewać się nieoczekiwanego gościa. 
W trakcie przeglądania różnego rodzaju stron poświęconym regionalnym zwyczajom spotkałem się też z uściśleniem, że odwiedziny gościa będą miały miejsce wyłącznie wtedy, gdy ze stołu spadnie nóż i wbije się w podłogę. Jeszcze szczegółowiej do interpretacji takiego zdarzenia podchodzą w okolicach Latowicza na Mazowszu, gdzie spadająca na podłogę łyżka oznacza odwiedziny dziewczyny, a upadek noża lub widelca wróży nadejście chłopaka.

Zasadniczo przypadek upuszczenia noża, lub któregoś z innych sztućców nie wróżył niczego złego, a wręcz przeciwnie, zapowiadał wizytę, która mogła być miłą dla gospodarzy, sytuacja zmieniała się diametralnie (w niektórych regionach), jeśli przypadkowe upuszczenie sztućców, a zwłaszcza noża miało miejsce w trakcie spożywania wieczerzy wigilijnej (patrz niżej: obyczaje wigilijne).

Kolejnym zwyczajem, o którym należy wspomnieć opisując noże w Polsce jest obrzęd praktykowany w okolicach Osieka nad Notecią w Wielkopolsce, co prawda zwyczaj ten jest powszechnie znany w całej Polsce, jednak tylko właśnie w przypadku okolic Osieka nad Notecią natrafiłem na opis, w którym nóż pełni jedną z ról pierwszoplanowych. Ceremonię tą przeprowadza się w dniu pierwszych urodzin dziecka, zazwyczaj kładzie się przed maleństwem książkę, różaniec, pieniądze, czasem kieliszek i pozwala dziecku wybierać, przedmiot, który wybierze wywróżyć ma mu to, kim zostanie w przyszłości. Wiadomo, że najgorszym z możliwych jest wybór kieliszka, co nie wróży dobrze maleństwu, natomiast wybór książki oznacza, że dziecko może zostać naukowcem; pieniędzy - kupcem, różaniec - księdzem lub zakonnicą. W okolicach Osieka nad Notecią przed dzieckiem stawiano książkę, pieniądz, chleb i nóż, wybór dziecka wróżył mu odpowiednio zostanie księdzem, kupcem, rolnikiem lub żołnierzem.

Innym obrzędem ludowym związanym z nożami był ten praktykowany na Mazowszu w okolicach Szydłowca. Chcąc zapewnić sobie i domostwu pomyślność oraz zapobiec nieszczęściu, na wiosnę, kiedy po raz pierwszy wypędzano bydło na pastwiska, gospodarze układali na krzyż siekierę, nóż i siekacz. Obrzędem również związanym z nadejściem wiosny, a pośrednio także z nożami było topienie marzanny (słowiańska bogini będąca alegorią zimy i śmierci), zwyczaj praktykowany na terenie całego kraju do dzisiaj. O ile jednak w czasach nam współczesnych topienie marzanny faktycznie jest w zasadzie wyłącznie topieniem (czasami przed utopieniem kukłę się podpala), to w dawnych czasach miał on znacznie gwałtowniejszy przebieg, przed utopieniem marzannę obijano kijami, cięto i rozdzierano nożami oraz podpalano. Miało to oczywiście symbolicznie zakończyć okres zimna i głodu.



Edmund Bartłomiejczyk "Topienie marzanny"


Na Kaszubach praktykowano i praktykuje się do dzisiaj, choć dziś w formie ludycznego widowiska, zwyczaj nazywany ścinaniem kani (kasz. Scynanié kanie). Czym zasłużył sobie na taki los ten ptak drapieżny? Według różnych źródeł kania wyobrażała wszelkie zło, bardzo często oskarżając ptaka odwoływano się dźwięków, które wydaje i które przypominają wołanie "Pić, pić"! Na północy Kaszub wierzono, że w ptaka tego zamieniono kobietę, która odmówiła podania wody Chrystusowi, w powiecie kościerskim był to czarodziej, który posiadłszy ogromne bogactwa i magiczną wiedzę potrafił powstrzymywać deszcz wywołując suszę, za karę zamieniono go w ptaka, któremu wolno pić wodę wyłącznie z kamiennych szczelin. Według informacji zebranych przez księdza Bernarda Sychtę w "Zbiorze podań, opowieści i baśni kaszubskich", ptaka ukarał wiecznym pragnieniem sam Bóg ponieważ podczas dotkliwej suszy odmówił, jako jedyny z ptaków pomocy w kopaniu studni. Poza tym uważano również, że kania to zaklęta czarownica, że porywa drób (co akurat jest prawdą) i szkodzi człowiekowi. Ogólnie wierzono, że pojawienie się kani niesie ze sobą zapowiedź nieszczęścia i suszę.

Rytualnego stracenia kani dokonywano najczęściej w w związku z obchodami świętojańskimi, w obrzędzie brali udział wszyscy mieszkańcy spośród których wybierano, w zależności od miejscowości, kilku pełniących rolę: sołtysa, sędziego, kata, rakarza i księdza. Ptaka najczęściej przywiązywano do słupa lub kładziono na pieńku, następnie po odczytaniu oskarżenia i wyroku ścinano. I tu, również w zależności od miejsca narzędziem wymierzania kary była szabla, drewniany miecz, czasem nóż lub siekiera. W niektórych miejscowościach, np. w okolicach Pucka ptaka po ścięciu dodatkowo kaleczono nożami. Krwią kani naznaczano jak największą liczbę mieszkańców, a już obowiązkowo młode dziewczęta, gdzieniegdzie powinnością kata było wytrzeć zakrwawiony nóż o dziewczęce fartuszki.
Co ciekawe, nie zawsze to kania we własnej postaci ponosiła karę, czasami zastępowano ją innym ptactwem lub wręcz wydrążoną wewnątrz i wypełnioną krwią lub farbą kukłą, która tego ptaka wyobrażała. Według etnografów obrzęd ten miał za zadanie nie tylko bezpośrednie zadośćuczynienie za domniemane zło, które kania wyrządzała, ale i stanowił przestrogę dla mieszkańców symbolizując nieuchronną karę, którą poniesie każdy, kto zło czyni.




Noże pojawiają się również w obrzędach, w których nie spodziewalibyśmy się ich zobaczyć, np. swaty. Trafiłem na bardzo ciekawy obrzęd praktykowany w Staromieściu na Rzeszowszczyźnie, którego głównym "bohaterem" jest kołacz, ale jak sami przeczytacie, nóż pełni w nim również rolę niepoślednią. Pozwolę sobie zacytować:

"W trakcie swatów odbywał się obrzęd związany z kołaczem. Swaci uroczyście wnosili kołacz, który po zabawach z nim związanych miał zostać uroczyście pokrojony przez swaszkę, zanim jednak to zrobiła brała do ręki nóż i żegnała się: W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego", następnie kołacz zostawał wymierzony przez "swata-inżyniera", a jego pomocnicy, również swaci, przymierzali się do podzielenia go zgodnie z zaleceniami "inżyniera", tak, aby każdy z weselników otrzymał równy kawałek. Wszystko to odbywało się w atmosferze zabawy. Później "inżynier" odjeżdżał. Swaszka brała nóż, oglądała go i wąchała i mówiła:


Nóż nieostry, mydło ktoś nim krajoł.
Dali swacia! Idźcie do przydacha i przynieście tu toczydło!
Kołocz musi być krajany ostrem nożem z góry,
Żeby kromki były gładkie, nie porobić dziury!
Dali chłopcy do roboty! Podajcie nóż chyżo!
No, niezdary, nie widzicie, pólnocek sie zbliżo!


Następnie jeden ze swatów zakładał druciane okulary i udając starego kowala wolno ostrzył nóż. Naostrzony nóż przekazywano swaszce i rozpoczynano ceremonię krojenia".9

Przejdźmy dalej.
Praktykowanym do dzisiaj obrzędem jest ten związany z Wielkanocą, a polegający na obmywaniu nóg (na wzór Jezusa) dwunastu osobom, będącym przeważnie w podeszłym wieku. Istotne w tym zwyczaju jest to, że to zawsze możni tego świata obmywali nogi maluczkim. Obrzęd ten jest bardzo stary, a w dawnej Polsce obowiązywał nawet królów o czym przeczytać możemy u Jędrzeja Kitowicza i chociaż nóż zazwyczaj "nie bierze" udziału w tej ceremonii, to właśnie u tego autora znalazłem ciekawą wzmiankę, w której noże się jednak pojawiają, chodziło o prezenty, które otrzymywali starcy po ceremonii: "...za Stanisława Augusta raz się trafiło, że każdy z 12 starców miał 100 lat z okładem, a jeden 125; sadzono ich po umyciu nóg do stołu, a król i znakomitsze osoby im usługiwały. Każdy starzec otrzymywał zupełny ubiór, łyżkę, nóż i grabki srebrne, tudzież serwetę, w której dukat złoty był zawiązany”. 10



W. Pociecha "Święcone wielkanocne na wsi"


Innym, powszechnym i dziś zwyczajem wielkanocnym jest malowanie lub drapanie jajek, zwyczaj praktykowany od wieków nie tylko wśród ludu ale i przez inne stany. Oczywiście do przygotowania pisanek czy też drapanek używano różnych narzędzi, według uznania twórcy, warto jednak zapisać w pamięci, że wśród tych narzędzi były też i noże o czym wspomina Zygmunt Gloger w "Encyklopedii staropolskiej ilustrowanej": "Rysują jajko rozpuszczonym woskiem, aby farba miejsc powoskowanych nie pokryła. Rysowanie zowią „pisaniem”, stąd nazwa „pisanki”. Upowszechnione desenie mają nazwy od wzorów i podobieństwa, rysują więc w gałązki, w drabinki, w wiatraczki, w jabłuszka, w serduszka, w kurze łapki itd. Jako narzędzi do pisania używają szpilek, igieł, kozików, szydeł, słomek i drewienek.

Ciekawą tematyką, bezpośrednio powiązaną z obrzędami ludowymi, a w tym przypadku również i z nożami jest wróżbiarstwo. Oczywiście część ze zwyczajów, które opisałem wyżej również można podciągnąć pod to pojęcie, czymże bowiem innym jak nie wróżeniem, jest próba odgadnięcia przyszłości dziecka na podstawie dokonanego przez nie wyboru?
Wróżenie z noży ma swoją nazwę - macharomancja i nie jest bynajmniej rzeczą nową, bogatą i długą tradycję obrzędową w tej materii ma wiele regionów kraju, co ciekawe, najczęściej wróżyło się przy okazji najważniejszych wydarzeń w życiu danej społeczności, takich jak na przykład wieczerza wigilijna. Lud niepewny jutra bardzo chętnie sięgał po wróżby, odpowiedzi uzyskane w ten sposób pozwalały choć przez chwilę poczuć, że nieodgadnione tajemnice przyszłości stają się dla ludzi rzeczą wiadomą, lub choćby przewidywalną.

W Świętokrzyskiem, podczas przygotowywania stołu wigilijnego pomiędzy chlebem, a opłatkiem układano nóż, wierzono, że jeśli ten nóż pokryje się rdzą od strony chleba, to zapowiada to nieurodzaj. Podobny zwyczaj istniał w okolicach Olkusza, gdzie nóż kładziono wieczorem, przed pójściem spać, pomiędzy chlebem, a struclą. W dzień Bożego Narodzenia, z samego rana sprawdzano, z której strony nóż pokrył się parą, jeśli od strony chleba to oznaczało to, że w przyszłym roku będzie nieurodzaj na żyto, jeśli zaś od strony strucli, nieurodzaj dotknie pszenicy. 

Przeglądając strony internetowe poświęcone polskim obyczajom natrafiłem na jeszcze jeden zwyczaj, bardzo podobny do powyższych jednak bez wskazań na konkretny region Polski. Również i w tym przypadku rzecz polegała na ułożeniu noża pomiędzy chlebem, a struclą (czasami struclę zastępował opłatek) i wróżeniem na podstawie tego, z której strony pojawiła się rdza. Rdza pojawiająca się od strony chleba wróżyła, że zaraza padnie na żyto, jeśli zaś od strony strucli lub opłatka, przyszłoroczna zaraza dotknąć miała pszenicy. W odróżnieniu od wyżej opisanych zwyczajów wróżono w ten sposób nie w Wigilię i Boże Narodzenie, a w Nowy Rok lub w Święto Trzech Króli. 
Jak widać chłopi nie byli optymistami, nieurodzaj przyjść musiał, różnica polegała jedynie na tym, jaki gatunek zboża zostanie nim dotknięty.



"Wigilia w chacie wiejskiej", "Kłosy" 1878 r.


Interesującym obrzędem związanym z wieczerzą wigilijną, w którym nóż obok chleba pełnił rolę kluczową jest zwyczaj praktykowany w Świętokrzyskiem. W regionie tym wierzono, że poza żywymi, na wieczerzę wigilijną przychodzą także zmarli krewni, a w nocy również sam Pan Jezus, należało się zatem do tych odwiedzin odpowiednio przygotować. W tym celu, po uroczystej wieczerzy nakrywano stół białym obrusem, na którym ustawiano chleb, opłatek i nóż oraz naczynia z innymi potrawami. Wierzono, że przychodząc w nocy Pan Jezus odkrawa sobie kromkę chleba nożem, a to że rano zastawano chleb nietkniętym nie budziło zdziwienia, ponieważ wiadomym było, że kromka odkrojona przez Pana Jezusa samoistnie odrasta.

Wieczerza wigilijna nie wszędzie była uroczystością całkowicie bezpieczną, w niektórych regionach kraju należało zachować daleko idącą ostrożność. Na Śląsku wierzono bowiem, że jeśli ktoś podczas spożywania wieczerzy upuścił na podłogę sztućce to spodziewać się mógł niechybnie szybkiej śmierci. Jeśli natomiast upadający nóż wbił się w podłogę, to osoba, której nóż ten wypadł w ciągu trzech miesięcy otrzyma wiadomość o samobójczej śmierci kogoś bliskiego.

Powyższe przykłady dotyczyły w większości obrzędów ludowych, jest jednak grupa, która do dzisiaj przestrzega obrzędów, z którymi nóż jest nierozerwalnie związany - to myśliwi. Jednym z najstarszych obrzędów myśliwskich jest chrzest myśliwski, odbywa się on wyłącznie w trakcie polowania, dawniej praktykowano go tylko po pierwszej ubitej zwierzynie, obecnie przy ubiciu każdego nowego gatunku zwierzęcia. Przebiega on w ten sposób: "Mistrz ceremonii nurza w farbie ubitego zwierza kordelas, lub nóż, i bronią tą kreśli na czole młodego myśliwego znak krzyża. Wypowiada przy tym formułę: Chrzczę Cię na wyznawcę świętego Huberta. Farby z czoła nie wolno zmyć aż do końca polowania".11

Kolejnym obyczajem myśliwskim jest złom. Złom myśliwski ma on wiele znaczeń, ale głównie chodzi w nim o uhonorowanie myśliwego w trakcie udanego polowania i o oddanie hołdu zwierzynie. Myśliwy prowadzący ceremonię ułamuje gałązkę z drzewa przy którym zwierzę padło, następnie odłamuje z niej kawałek i wkłada zwierzęciu do pyska (wyłącznie w przypadku zwierząt roślinożernych, nazywa się to "ostatni kęs"), drugi kawałek gałązki wkłada w ranę wlotową ("pieczęć"). "Ostatni fragment ułamanej gałązki to złom myśliwski. Nagroda dla myśliwego za wykazaną łowiecką sprawność. Gałązkę tę mistrz ceremonii moczy najpierw w farbie ubitego zwierza, a następnie podaje szczęśliwemu strzelcowi. Złomu myśliwskiego nie należy wręczać, trzymając gałązkę w dłoni. Przyjęło się że złom podawany jest na głowni kordelasa, lub noża myśliwskiego".12

Istnieje jeszcze jeden obrzęd myśliwski, w którym nóż odgrywa pierwszoplanową rolę, to pasowanie myśliwskie. Pasowanie myśliwskie podobne jest do chrztu, ale ceremonia jest znacznie wznioślejsza i nobilitująca, odbywa się wyłącznie raz w życiu myśliwego, a ceremonia wygląda tak: "Myśliwy klęka na lewe kolano... Mistrz ceremonii macza kordelas - jeśli go nie ma, nóż myśliwski - w farbie ubitego zwierza. Farbą tą kreśli znak krzyża na czole adepta. Wypowiada przy tym formułę: Pasuję Cię na rycerza świętego Huberta. Myśliwy wstaje. Mistrz ceremonii wręcza mu złom. Złom podaje na kordelasie, nożu, lub kapeluszu myśliwskim. Nigdy gołą dłonią! ...Jedynie myśliwy pasowany ma prawo noszenia kordelasa. To kolejna pozostałość po rycerskim rodowodzie tradycji myśliwskiego pasowania. Kordelas pełni tu rolę miecza. (...) W niektórych regionach naszego kraju funkcjonuje obyczaj żywcem przeniesiony z tradycji rycerskiej: Uderzanie płazem kordelasa, lub noża, po ramionach pasowanego".13

Oczywiście nie tylko lud polski pielęgnował obrzędy i zwyczaje, w których noże miały do odegrania jakąś rolę, również i wśród Polaków innych narodowości żyjących na terenie naszego kraju znaleźć można takie praktyki. Na przykład wśród Żydów polskich istnieje zwyczaj związany z rytuałem Brit mila (do którego przeprowadzeni, rzecz jasna, również potrzebny był nóż), nie jest on praktykowany zawsze, ale kilka wzmianek o nim znalazłem. Zwyczaj ten polegał na tym, że przez obrzezaniem chłopca mohel układał wokół niego kartki z kabalistycznymi znakami oraz wsuwał pod poduszkę nóż, co miało uchronić dziecko przed porwaniem przez Lilith.
Wielkie znaczenie dla Żydów miały scyzoryki i inne noże składane, jednak nie takie zwykłe i pospolite narzędzia, które spotykamy na co dzień. Specjalny scyzoryk, o którym mówimy, przeznaczony był wyłącznie do krojenia świątecznej, szabasowej chały - nie wolno było jej kroić zwykłym nożem ponieważ podczas szabasu traktowano stół świąteczny jak ołtarz, którego nie godziło się kalać pospolitym ostrzem. Na rękojeściach tych wyjątkowych noży składanych nanoszono często inskrypcje w języku hebrajskim np. "Święty szabas". lub "Święta sobota".



Kenyon Cox "Lilith" - Wyjątkowo ponętny demon.


Wśród polskich Cyganów nóż był narzędziem równie powszechnym, co wśród polskich włościan, a przyglądając się obyczajom i obrzędom Cyganów znaleźć możemy o nim sporo wzmianek. Podobnie jak wśród polskich chłopów i dawnych Słowian, nóż mógł być bronią chroniącą przed demonami, jak miało to miejsce u Kełderaszy, u których umieszczano czasami nóż wraz z widelcem pod poduszką, co miało chronić człowieka przed zmorą dręczącą go we śnie (zmora uciekała z obawy przed zjedzeniem), ale i bywał pomocny w ochronie przed żywymi, choć używanie noża w tym celu obramowane to było różnymi zakazami.
W prawodawstwie cygańskim (Romanipen) występuje szereg zakazów dotyczących używania noży, chociaż akurat te "nożowe" zagrożone były mniejszą karą i okrywały Cygana mniejszą hańbą niż inne (małe skalania - tikne mageripena). Cygan, który złamał którąś z zasad stawał się skalany, nieczysty, wykluczony ze społeczności. Skalania (mageripen) dotykały Cyganów jeśli na przykład używali noży podczas bójek między Cyganami, wyjątkiem była obrona przed większą ilością napastników, nie wolno też było ranić koni i psów. Zabraniano także ostrzenia o próg noży przeznaczonych do przygotowywania posiłków. Czasami samo zamierzenie się na kogoś nożem lub innym metalowym, ostrym przedmiotem powodowało "żelazne skalanie". Użycie noża sprzeczne z opisanymi wyżej zakazami nazywano czhuritko (od słowa czhuri - nóż). Co ciekawe, zakaz używania noży podczas cygańskich bójek nie był przestrzegany przez wszystkie romskie grupy, na przykład wśród Kełderaszy nie obowiązywał on.

Nóż jako narzędzie nieodzowny był również podczas ciekawych, dawnych cygańskich praktyk popogrzebowych.
Otóż Cyganie wierzyli między innymi w to, że dusze zmarłych cierpią z powodu pragnienia, i że pragnienie zmusza je do powrotu na ziemię. Aby tego uniknąć usuwano wodę z mieszkań. Jednak pamiętając o potrzebach dusz już następnego dnia po pogrzebie rozpoczynano obrzęd pojenia dusz, polegało to na tym, że rodzina zmarłego wybierała cygańskiego chłopca (jeśli zmarły był mężczyzną) lub dziewczynkę (jeśli zmarła była kobietą), kupowała mu/jej dzban i szklankę. Obowiązkiem takiego wybrańca było nabieranie do dzbana, codziennie w południe czystej wody i przelewanie jej do szklanki, wodą tą częstowano każdego napotkanego Cygana. Czyni tak przez sześć tygodni, czyli przez okres, w którym według wierzeń dusza przebywa w pobliżu ciała. Bardzo ważnym jest żeby nie pomylić ilości dni, dlatego też wybraniec nosi przy sobie patyk, który obowiązkowo codziennie nacina nożem. Po sześciu tygodniach wybraniec idzie nad rzekę, przelicza karby i jeśli wszystko się zgadza, rozcina patyk na pół i wiąże go na kształt krzyża, przymocowując doń 5 świeczek i puszcza na rzekę. Nabiera jeszcze raz wody do dzbana, przelewa do szklanki i wylewa do rzeki, następnie zatapia dzban i szklankę. Obrzęd jest zakończony, ale zmarły uzyskuje dostęp do rozdanej wody dopiero wtedy, gdy rodzina zapłaci osobie wodę tą rozdającej.



Franciszek Kostrzewski "Pogrzeb cygański" Muzeum Narodowe w Krakowie


Zawartość powyższych rozdziałów jest bardziej ciekawostką podaną z przymrużeniem oka niż wstępem do rozważań na temat polskich tradycyjnych noży, jednak nie zamieściłem tych przykładów przypadkowo i tylko ku uciesze, bądź zaciekawieniu czytelnika.
Z punktu widzenia człowieka żyjącego w XXI wieku większość z tych zwyczajów wydaje się być śmieszna i uważana będzie za przeżytek lub zabobon, jakim niewątpliwie jest (np. sposoby zapobiegania złu i leczenia chorób), ale pamiętać musimy, że to nieodłączna część naszego dziedzictwa i kultury, niezwykle ważna przynajmniej z tego, ale i z kilku innych powodów. Dla naszych przodków żyjących setki lat wstecz była to sprawa życia i śmierci, wiara w demony i zło mające wpływ na ludzkie losy była tak powszechna jak dzisiaj wiara w potęgę nauki, dla nich było to po prostu realne zagrożenie, któremu należało się przeciwstawić, lub którego należało unikać. Również i zwyczaje innego rodzaju, nie związane z siłami nadprzyrodzonymi np. weselne, pogrzebowe miały niebagatelny wpływ na kształtowanie się lokalnych społeczności, na relacje międzyludzkie i wiele innych społecznych zachowań. Nie powinniśmy się od tego odcinać wyłącznie dlatego, że teraz już jesteśmy oświeceni i mamy nieporównywalnie większa wiedzę.

Do czego zmierzam pisząc krótkie podsumowanie po zaledwie dwóch rozdziałach?  Otóż, jak zapewne sami zauważyliście, nóż spełniał w tych obrzędach bardzo ważną rolę, nie tylko jako narzędzie nieodzowne do wykonania niektórych niezbędnych czynności, ale i jako amulet, broń chroniąca naszych przodków przed złem najgorszego rodzaju. Warto zauważyć, że przez setki lat metal i przedmioty ostre, w tym oczywiście i noże jako narzędzia, nie tylko, że nie niosły "przemocy i zniszczenia", jak to chcą widzieć ludzie nam współcześni (część z nich w każdym razie), ale postrzegane były w sumie pozytywnie (choć raczej nasi protoplaści zapewne nie roztrząsali tego tematu, dla nich to było po prostu podręczne narzędzie wszechstronnego zastosowania), dopiero całkiem niedawno, wraz z rozprzestrzenianiem się wartości humanitarnych (rozumianych np. jako negowanie wszelkich aspołecznych zachowań), mniejszej brutalizacji otaczającego nas świata, szala zaczęła się przechylać na niekorzyść noży. Czy słusznie? Moim zdaniem nie, nie powinno się bowiem winić narzędzia za czyny człowieka.

Przede wszystkim jednak zależało mi na tym, żeby uzmysłowić czytelnikom, że to pospolite, tak ostentacyjnie pomijane w naszej historiografii narzędzie używane było nie tylko do przygotowywania posiłków i ewentualnie do wyrównywania porachunków, ale też spełniało istotną rolę w innych dziedzinach, niezwykle ważnych dla naszych przodków.



1 "Mitologia Słowian" Aleksander Gieysztor
2 Tamże,
3 "Ludowe wierzenia o drzewach" Magdalena Wójtowicz
4 Weterynaryja ludowa "Lud okolic Żarek, Siewierza i Pilicy" M. Federowski
5 "Słownik języka polskiego" Samuel Bogumił Linde
6 "Czary i czarty polskie" Julian Tuwim
7 "Lud polski, jego zwyczaje i zabobony" Łukasz Gołębiowski
8 "Medycyna i przesądy lecznicze ludu polskiego: przyczynek do etnografii polskiej" Marian Udziela
9 "Zabawy w one lata... Staromiejskie wesele" Magdalena Totowicz-Głowińska 
10 "Opis obyczajów w Polsce za panowania Augusta III" Jędrzej Kitowicz
11 "Chrzest myśliwski" Marek Ledwosiński 
12 "Ostatni kęs, pieczęć, złom" Marek Ledwosiński
13 "Pasowanie myśliwskie" Marek Ledwosiński


Janusz Łangowski




Utworzony: sobota, 26 października 2013 01:00 | Poprawiony: czwartek, 02 marca 2017 15:54
Nóż w Polsce - Chroń nas nożu ode złego
PDF Drukuj
 
Ocena użytkowników: / 72
SłabyŚwietny 
Projekt i realizacja: Lers.it

Pliki cookies! Ta strona używa plików cookies aby lepiej spełniała Twoje oczekiwania oraz do prowadzenia statystyk odwiedzin.
Można zablokować zapisywanie plików cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej szczegółów o plikach cookies tutaj -> wszystkoociasteczkach.pl.
OK, rozumiem!