Strona 2 z 22 Nóż jako "zło wcielone"
Nóż towarzyszy nam wszędzie będąc zarówno wszechstronnym, jak też i wysoce wyspecjalizowanym narzędziem, jest do tego stopnia zespolony z naszymi codziennymi czynnościami, że przestaliśmy na niego zwracać uwagę. Jako pospolite narzędzie traktowany jest więc po macoszemu, ma służyć pomocą w potrzebie, ale nikłe szanse są na to, że darzony będzie estymą na podobieństwo np. szabli (choć podobnie jak szabla pełnił nie raz w swojej historii funkcję broni). To oczywiście w pełni zrozumiałe, podchodzimy w ten sposób do wielu przedmiotów, które znajdują się w naszym otoczeniu i które są, co prawda użyteczne, ale nie wzbudzają specjalnych emocji, chyba, że negatywne o czym niżej.
Ogólnie rzecz biorąc nóż jest dla większości społeczeństwa obojętny, nie przywiązuje się do niego specjalnej uwagi z powodów, które przytoczyłem powyżej. Do czasu... Współcześnie osoba nosząca nóż na co dzień traktowana jest z lekką podejrzliwością, wynika to, jak mi się wydaje, z odchodzącej w przeszłość i zapominanej powoli mody na noszenie scyzoryków oraz ogólnego podejścia do wszelkich przedmiotów, które stanowić mogą potencjalne zagrożenie.
 Medialnie piętnowane zagrożenie życia i zdrowia. Henry Jerzy Chmielewski "Tytus, Romek i A'Tomek" Księga III 1968 r.
Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy do gry wchodzą media. Przy okazji różnego rodzaju chuligańskich wybryków czy też prawdziwych tragedii, w których nóż został użyty do pozbawienia kogoś zdrowia lub życia, media epatują wizją bandyckiego narzędzia, morderczego przedmiotu, ochoczo przytaczając szczegóły przestępstw i zbrodni, strasząc i lubując się w snuciu przerażających wizji jakoby groziła nam prawdziwa fala szalonych "nożowników" mordujących kogo popadnie i gdzie popadnie... Cóż, prawdy w tym niewiele, ale trzeba przecież czymś wypełnić ramówkę czy też szpalty gazet, a jak wiadomo, przemoc, krew i ludzka tragedia sprzedają się najlepiej. Społeczeństwo jest przerażone, sprzedaż prasy i oglądalność kanałów telewizyjnych wzrasta, któż by więc w takim przypadku dbał o rzetelność przekazu skoro cel został osiągnięty... I tak od przypadku do przypadku. Najsmutniejsze w tym wszystkim dla nas, miłośników i kolekcjonerów noży jest to, że po każdym takim zdarzeniu, do powszechnego, medialnego rejwachu ochoczo przyłączają się politycy, zwłaszcza z tych partii, które mają problemy ze zdobyciem odpowiedniej ilości głosów i na fali powszechnego oburzenia, skądinąd zrozumiałego zwłaszcza po wyjątkowo brutalnych przestępstwach, obiecują solennie zaostrzyć prawo, zabronić noszenia i używania noży i wiele innych rzeczy, które wydają im się w danej chwili odpowiednie. Rzecz jasna wyłącznie w trosce o bezpieczeństwo rodaków.
  Podstawowe wyposażenie dziecięcego piórnika z lat trzydziestych XX wieku. Maria Kownacka "Plastusiowy pamiętnik" Ilustr. Zbigniew Rychlicki 1966, 1984 r.
Prawda jest natomiast dużo mniej medialna i "sprzedawalna". W większości przypadków do popełnienia przestępstwa użyty został "prozaiczny" nóż kuchenny, a do tragedii doszło w domowym zaciszu, nierzadko też przestępca, często członek rodziny, działał pod wpływem alkoholu. To się jednak nie sprzedaje tak dobrze. W takich przypadkach nasuwa się spostrzeżenie, czy równie "dobrym" o ile nie lepszym rozwiązaniem niż zabronienie noszenia noży byłoby zakazanie np. spożywania alkoholu, czy stosowania jakiejkolwiek przemocy. Obawiam się jednak, że efekt byłby taki sam, poza tym pomysłowość ludzka w dziedzinie zdawania bólu i czynienia krzywdy innym jest nieograniczona. Zabroniono by noszenia noży w miejscach publicznych? To nic, bandyci napadaliby wtedy na współobywateli używając noży do tapet, śrubokrętów i innych narzędzi (nie jest to bynajmniej teoretyzowanie), jeśli w ogóle przejęliby się czymś takim jak prawny zakaz noszenia czegokolwiek. I to ostatnie stwierdzenie wydaje się być kluczowe.
Całkowicie kuriozalny jest dla mnie tok myślenia niektórych polityków, którzy zakładają (lub cynicznie grają pod publikę), że jeśli zabronią czegokolwiek społeczeństwu, oczywiście działając w trosce o ogólne bezpieczeństwo, to akurat bandyci wszelkiej maści będą w pierwszej kolejności tych zakazów przestrzegać. Zasadniczo za pewnik można uznać, że każdy bandyta ma "w głębokim poszanowaniu" obowiązujące prawo, a jeśli idzie o ludzi, niekoniecznie bandytów, którzy potencjalnie mogliby użyć noszonego noża do popełnienia przestępstwa, to jeśli już będą mieli zamiar je popełnić np. pod wpływem emocji, alkoholu, czy innych używek to i tak w desperacji sięgną po to, co akurat będą mieli pod ręką - a mnie osobiście (i zapewne nie tylko mnie) naprawdę nie czyni różnicy, czy zostanę zaatakowany przez jakiegoś szaleńca za pomocą kawałka cegły, gazrurki, kostki brukowej, czy noża.
Demonizując narzędzie zapominamy o tym, że nóż sam z siebie nie kaleczy i nie zabija, zawsze trzyma go w ręku człowiek. I to nie nóż powinien wzbudzać obawy, a raczej aspołeczne zachowania naszych współobywateli.
A na koniec, z czystej przekory, zamieszczę jako podsumowanie powyższych rozważań fragment opowiadania Władysława Orkana i choć obawy współczesnego społeczeństwa wynikają ze zgoła innych przyczyn niż w opisanym przypadku, to już reakcje niektórych dziennikarzy i polityków na nie są... Zresztą oceńcie sami:
"Jeden błąd jeszcze miał w rozumie, jakiego dawniej u niego ludzie nie widzieli: Noża się ogromnie strachał. O czym gdy się młodzież we wsi, jak zwykle lekkomyśląca, zwiedziała, już nie miał od niej spokoju.Wszędzie go tymi nożami, jak psi szczekaniem zająca, pędzili. Widzą go, idzie poprzed sień. - Józek, podej no tam noża! Wchodzi za próg do izby - tu już nóż na pasku ostrzą. Nieraz nie zdołał „pochwalony" rzucić, tak wartko w pole nawracał. Najchętniej też trzymał się otwartego pola, gdzie mógł przed zasadzkami ujść łacwo — tak do znaku jak zając płoszony. I najczęściej w tej wolności po szopach nocował, a latem to i pomiędzy żytami, bo gdzie jeno na nocleg do osiedli zaszedł, w te pędy odstrachali go tymi nożami."1
  Maria Kownacka "Plastusiowy pamiętnik". Lata trzydzieste XX w. Ilustr. Zbigniew Rychlicki 1987 r.
To, co napisałem powyżej to nasza współczesność. Sens tego przekazu miał wam uzmysłowić (choć i tak zapewne zdajecie sobie z tego sprawę), w jaki sposób obecnie postrzegane jest to niezwykle pożyteczne narzędzie, żeby jednak przekonać się o tym, że nie zawsze tak było musimy zerknąć w przeszłość. Nie ma chyba sensu przytaczać w tym miejscu przykładów mających udowodnić jak potrzebnym na co dzień narzędziem jest nóż, to oczywistość, z której zdajemy sobie sprawę bez pomocy osób trzecich. Niewielu z nas zdaje sobie jednak sprawę z tego, że w historii i kulturze naszego kraju nóż spełniał też wiele innych, znacznie ciekawszych niż narzędzie pomocne w przygotowaniu posiłku ról. Mało odkrywczym byłoby stwierdzenie, że nóż często bywał bronią, zarówno zaczepną, jak i obronną. Wiadomym jest, że było to narzędzie, które ułatwiało "pracę" wszelkiej maści bandytom, ale i bywało ostatnią deską ratunku dla ofiar, służyło do wyrównywania porachunków i odpłacania za doznane krzywdy, jednakże zapewne mało kto wie, że noże od wieków chroniły nas również przed wrogami niematerialnymi, duchami i demonami oraz przepowiadały przyszłość. A to jeszcze nie wszystko...
1 "O Wojtku, którego na Szczepana przekręcili" Władysław Orkan
Janusz Łangowski
|