Ten czas zatrzymał się 20.03.2017
Aktualności

Navaja.pl na Facebook

Nóż w Polsce

Scyzoryk myśliwski Gerlach

Więcej …
Spis treści
Nóż w Polsce
Zagłębiamy się w temat
Chroń nas nożu ode złego
Dawniej...
Wiek zmian
Wczoraj i dziś
Co wolno, a co nie?
Element stroju i wyposażenia
Nożownicy
Kowale i inni
Podsumowanie
Ciekawostki
Mapka
Galeria
Galeria - cześć druga
Galeria - zbójnickie
Galeria - koziki
Galeria - noże wojskowe
Galeria - postacie
Galeria - fabryki, warsztaty, sklepy
Źródła i bibliografia
Podziękowania
Wszystkie strony

Gry i zabawy związane z nożem

W "zamierzchłych" czasach kiedy to dzieci (i młodzież) większość czasu spędzały na świeżym powietrzu, jedną z najpopularniejszych zabaw w całym kraju była "gra w noża". Co ciekawe dorośli nie reagowali na te zabawy histerycznie i nie zabraniali ich, chyba, że grało się w czasie przerw szkolnych ponieważ niemile widziane było przynoszenie noży do szkoły (i to nie zawsze, bo jeszcze po wojnie małe, składane nożyki stanowiły standardowy element wyposażenia dziecięcych piórników). Gra "W noża" była tak popularna, że wielokrotnie wzmianki o niej lub motywy z tą grą pojawiają się w literaturze czy też filmie i nie są to bynajmniej sceny przedstawiające młodzież patologiczną, a po prostu ilustracja normalnych, dziecięcych zabaw. Nie było w tym nic dziwnego. W zasadzie dopiero, mniej więcej, od początku XXI wieku wszelkie zabawy dzieci nożami zaczynają być traktowane jako niebezpieczne i niepożądane.

Przeważnie w gry te bawili się chłopcy, ale nie stroniły też od nich dziewczyny co mogę potwierdzić osobiście ponieważ sam z dziewczynami czasem "w noża" grywałem. Gry "w noża' miały wiele odmian i nazw w zależności od regionu kraju, miasta czy nawet miejskiej dzielnicy, w której się w nie bawiono. W Poznaniu na Starym Mieście graliśmy po prostu "w noża".

Standardowa poznańska gra "w noża" (w "Państwa") polegała na tym, że rysowało się na ubitej ziemi okrąg, który dzielono na tyle równych części ilu było uczestników gry. Następnie pierwszy z uczestników (losowo wybrany) stawał na swojej części i rzucał nożem w "państwo" wybranego przeciwnika - nie wolno się było przy tym pochylać i nie wolno było rzucać "z dupki" czyli trzymając nóż za rękojeść. Jeśli nóż wbił się w pole przeciwnika należało wtedy, nie odrywając ostrza od ziemi odkroić fragment "państwa" przeciwnika. Przy odkrawaniu nie wolno było odrywać nóg od ziemi, rysowana linia powinna być prosta, a jeśli to się udało to mniejszy z odkrojonych kawałków był przyłączany do "państwa" rzucającego. Rzucało się nożem tak długo, jak długo udawało się go wbić w "państwo" przeciwnika i nie popełniło się "kuchy", czyli albo straciło się równowagę przy rysowaniu linii, albo trafiło poza wyznaczony okrąg. Jeśli popełniło się jakiś błąd, o którym wspomniałem wyżej, lub nóż nie wbił się w ziemię kolejka przechodziła na osobę, której "państwo" było atakowane.
Kolejni przeciwnicy odpadali w chwili, gdy ich terytorium było tak małe, że nie mogli na nim ustać by oddać rzut, wygrywał oczywiście ten, który zmniejszył pole ostatniego przeciwnika do takich własnie rozmiarów. Przestrzegania zasad gry pilnowali wszyscy uczestnicy.

Grywano też w Poznaniu w "Rozciąganego". Tu zasady były proste. Stawało się swobodnie i wbijało nóż w pewnej, bezpiecznej odległości od nogi przeciwnika (zależało to od umowy pomiędzy graczami, odległość nie mogła być zbyt duża, nie wolno też było rzucać nożem za siebie), musiał on postawić nogę w tym właśnie miejscu nie odrywając drugiej. Rozciągało się przeciwnika do momentu, w którym nie udało się wbić noża, wtedy następowała jego kolej - lub gdy nie mógł on już sięgnąć nogą do miejsca wbicia noża - wtedy wygrywało się rozgrywkę. Nie wolno było w trakcie gry zmieniać pozycji i podpierać się rękoma w czasie rzutu.

Trzecią z gier, którą wspominam z dzieciństwa było rzucanie nożem z różnych części ciała, np. z każdego z palców, następnie z łokcia, z ramienia, z brody, z nosa i z czubka głowy. Komu udało się wbić nóż z każdej z tych części ciała, ten wygrywał. Czubek noża musiał opierać się przed rzutem o tą część ciała, z której akurat następowała kolej rzutu. Grę tę nazywano najczęściej "Pikuty".




Gra w Pikuty. Henryk Jerzy Chmielewski "Tytus, Romek i A'Tomek" Księga III 1968 r.



Kolejną grą, tym razem przeznaczoną wyłącznie dla prawdziwych twardzieli i to raczej w starszym wieku, było uderzanie w różnej konfiguracji ostrzem pomiędzy palcami rozwartej dłoni, w im szybszym tempie tym lepiej. W przypadku tej zabawy zdarzało się, jak pamiętam, że ktoś z nas się skaleczył, jednak były to przypadki bardzo rzadkie, bo każdy z grających miał na tyle rozsądku, by wiedzieć, że przesada i zgrywanie się może zaboleć.

Jak już wspominałem wcześniej każda z tych gier, które opisałem miała swoje regionalne odmiany i nazewnictwo. Niektóre różniły się tylko detalami lub nazwą od tych, w które ja grałem będąc dzieckiem, w innych z kolei zasady były tak różne, że śmiało można je uznać, pomimo podobieństw, za odrębną zabawę. Oczywiście bawiono się też w zupełnie inny sposób.
Szukając informacji o dawnych grach "w noża" natrafiłem na wiele interesujących opisów, pozwolę sobie część z nich zacytować.
W okolicach Drelowa na Podlasiu grano w grę, która nazywała się "w dziobanego":

"1. Zawodnik rozpoczynający grę wykonuje rzut nożem tak, aby jego ostrze wbiło się w ziemie lub w deskę.
2. Następnie zawodnik ponownie rzuca nożem, tym razem z kciuka, próbując trafić w to samo miejsce na ziemi lub w deskę.
3. Kolejne próby to zmiana miejsca z którego rzucało się nożem. Rzuty wykonywało się z palca, z nosa, z głowy itp."
1

We wsi Łózki, również na Podlasiu grano w grę, której należało trafić ostrzem pomiędzy rozłożonymi palcami.2

W opracowaniu "Gry i zabawy naszych dziadków" zamieszczono szczegółowe wyjaśnienie zasad gry "W pikuty":

"Grało się partiami. Udane wbicie noża wszystkimi chwytami, pozwalało na wejście do kolejnej partii, w której było o jeden chwyt mniej i tak do finału. Chwyty:

1-babka -otwarta dłoń nóż trzymany we wnętrzu dłoni
2-dziadek -otwarta dłoń nóż trzymany na wierzchu dłoni
3-widełki (widelec) -nóż leżał na dwóch palcach wskazującym i małym
4-buła -nóż leżał na wewnętrznej stronie pięści
5-zegarek -ostrze opierane w miejscu zegarka
6-łokieć -nóż oparty czubkiem o łokieć
7-ramię -nóż oparty o ramie
8-bródka -nóż opierany na czubku kciuka wspartym o podbródek
9-usta -nóż opierany na czubku kciuka wspartym o usta
10-nosek -nóż opierany na czubku kciuka wspartym o nos
11-czółko -nóż opierany na czubku kciuka wspartym o czoło
12-zając -nóż wbity lekko w ziemię pod kątem uderzany dłonią miał obrócić się w powietrzu i wbić się
13-trzy pikuty -wbić nóż w ziemię trzymając za ostrze.Jeżeli nóż wbije się pod kątem, rękojeść musi znajdować się na wysokości czterech palców od ziemi pod kątem prostym."3 

Ogólnie gra w "Pikuty" obok gry w "Państwa", była chyba najbardziej rozpowszechnioną grą w Polsce, regionalnie zmieniało się nazewnictwo poszczególnych chwytów, np. na Pomorzu Gdańskim i Środkowym było to - ojciec, matka, buła, widelec, kieliszek, po kolei wszystkie palce od kciuka, zegarek, łokieć, ramię, główka, czoło, nosek, broda i szmyrgiel (nóż przyciśnięty płaską dłonią ciut nad czołem, ostrzem do góry) lub niektóre zasady. 

Ciekawą odmianę gry w "Pikuty" umieścił na forum Gazety.pl anonimowy czytelnik: "...Była też wersja plażowa gry w noża, a polegała na tym, by z różnych części ciała starać się wbić nóż ruchem obrotowym w miękkie podłoże. W niej chodziło o precyzję. Zaczynało się: paluszek, łokieć, ramionko,bródka, nosek, czółko, główka." Rodzajem tej samej gry jest gra "W dupkę", której opis znalazłem na stronie kozik.org.pl: "Gra w tzw. dupkę polegała na popisywaniu się umiejętnościami – zwykle pilnie ćwiczonymi w samotności, wbijania kozika w ziemię z różnych pozycji.  Grę rozpoczynało się od najłatwiejszego poziomu z pozycji siedzącej, po czym przechodziło się na następne „poziomy”: z „kucaka” i ze „stojaka”. Kozik stawiało się czubkiem na jakimś miejscu ciała, najczęściej były to: nadgarstek, łokieć, ramię, kolano, broda, nos, czoło i wykonywało się rzut, koniecznie z obrotem. Wygrywał ten zawodnik, który najszybciej doszedł do rzutu z czoła „ze stojaka”.4 

Gra w "Pikuty"nie jest wcale zabawą nową, o czym zaświadczyć może cytat pochodzący z przedwojennych, krakowskich wspomnień Stanisława Broniewskiego: "Wspaniała gra, jakże dziś zwulgaryzowana i uproszczona do zwykłego rzucania nożem, pozostawiała niezatarte wspomnienie, a nie zabliźnione rany na ławkach szkolnych i ogrodowych lub na zwyczajnych podłogach. Składała się z dziesięciu, a może dwunastu klas o wzrastającej trudności rzutu. W ostatniej klasie kładło się scyzoryk w poprzek otwartej dłoni, trzonkiem do małego palca, po czym dłoń okręcało się o pełny obrót szybkim ruchem, tak by ostrze siłą odśrodkową wykonało łuk i wbiło się ukośnie w deskę. Czasem zamiast w deskę scyzoryk wbijał się w udo zawodnika albo odskakiwał za wcześnie od dłoni i lądował w bucie kolegi. Dlatego nie zalecam czytelnikom samodzielnych prób zręczności bez instruktora..."5

Kolejną grą związaną z nożem jest gra "W grzybek", a wyglądała ona tak: "Liczba zawodników dowolna, najlepiej się grało pojedynki we dwóch. Rzucamy tradycyjnie monetą, względnie robimy wyliczankę (jedzie baba na rowerze…) by wybrać kto pierwszy rozpoczyna. Zawodnik rzuca nożem jak najdalej potrafi, ale tak, aby móc doskoczyć do tego miejsca. Po udanym rzucie robi krok lub przeskakuje na miejsc obok wbitego w ziemię kozika. Rysuje dookoła niego ostrzem na ziemi grzybek. Idzie dalej, dopóki nie skusi, tzn. rzut nożem będzie za daleki lub nóż nie wbije się w ziemię. Po skusze przeciwnik podąża śladem poprzednika, aż do skuchy. Wygrywa ten, kto pierwszy dotrze do wyznaczonego celu - np. rogu podwórka, lub wyprzedzi przeciwnika o np. 4 grzybki."6



Chłopcy grający "w noża". Warszawa 1948 r. Zdjęcie ze współczesnej "Gazety Wyborczej".


Odmianę gry "w grzyba" wraz z całą towarzyszącą tej zabawie otoczką ciekawie opisuje Jerzy Lengauer:
  
"Zamiast kółka ktoś rysuje grzyb. Taki jaskiniowy rysunek, naskalny po prostu. Ma nóżkę i kapelusz. Raczej duże to wszystko. W nóżkę trzeba wbić nóż dwa razy, w kapelusz trzy. Albo odwrotnie. Albo całkiem inne ilości. To kwestia uzgodnienia. Świetnie się gra w kilka osób, bo gra toczy się godzinami i można przejść tak grając całe podwórko z okolicami. Dlaczego? O tym za chwilę. Oczywiście znowu noża nie trzymamy „za dupę”. No i okrągłe ostrze nie zdaje tu rezultatu. Musi być scyzoryk, albo inny, bardzo dobrze „wyważony”. W zasadzie najlepiej, gdy każdy ma swój, bo wówczas nie ma równych szans i każdy odpowiada za siebie. Chociaż jesteśmy koleżeńscy i wielokrotnie pożyczamy sobie w czasie gry noże. Pamiętam, że miałem scyzoryk z czerwoną rękojeścią. Znakomity. Lekki rzut i lądował wbity po rękojeść.

Jeżeli nie wbiłeś noża w ziemię w granicach grzyba odpowiednią ilość razy, kolejny brał się za tę robotę. Oczywiście, jeśli wbiłeś nóż w nóżkę bądź kapelusz odpowiednią, wymaganą ilość razy, to ta część grzyba zostanie zaliczona, a powtarzasz tylko tę część, na której skusiłeś. Wychodzisz poza grzyb. To znaczy na razie nie wychodzisz, bo stoisz w jego granicach, ale masz prawo rzucić nożem jak najdalej ci się uda, żeby się tylko wbił ostrzem w ziemię. Są w tej części gry dwie techniki. Uważam, że obie dobre. I preferowane przez graczy w zależności od osobistego „widzimisię”. Można rzucać nożem na jak najbliższe odległości. Daje to dużą pewność, że ostrze wbije się w ziemię tam, gdzie się tego oczekuje. Nie ryzykujesz za bardzo skuchy, jeżeli oczywiście jesteś dobry w rzucaniu. I możesz na długo zapewnić sobie grę bez oddawania kolejki. Jednak jest to trochę nudne, mało emocjonujące. Jak zawsze, gdy ryzyko jest minimalne. A ponadto gdy już skusisz, to następny zawodnik też ma łatwo, też za bardzo nie ryzykuje.

Druga technika polega na absolutnym ryzyku. Ale daje za to ogromny dreszcz emocji i zmieniającą się jak w kalejdoskopie kolejność graczy. Mianowicie rzucasz jak najdalej nożem. Jak najdalej potrafisz. Oczywiście wybierasz obszar z miękką ziemią. Nie masz jednak za bardzo wpływu na to, czy nóż się wbije, czy legnie pokotem. Jeżeli się wbije, możesz już tylko obserwować, jak następujący po tobie niektórzy zawodnicy biedzą się nad dorzuceniem do tego miejsca, nie mówiąc o wbiciu ostrza w to miejsce. Wypadkową tych dwóch technik, koncepcji, stylów, jest i trzecia, która znajduje zastosowanie, gdy masz ochotę być wredny, gdy chcesz się popisać. Cóż, najlepiej, żeby przypatrywała się temu jakaś dziewczyna. I tu obojętne, czy odległości wybierasz małe czy duże. I tak ryzyko jest znacznie wyższe.

Szukasz miejsc, w które bardzo ciężko wbić nóż. To jedno. Bo drugie, to szukasz miejsc, w których trudno jest stać, czy przybrać wygodną pozycję do rzucenia nożem. Obierasz za cel leżącą na ziemi deskę, karton, kawałek plastiku. Świetnie nadaje się też pień drzewa. Klasycznym przykładem jest wbijanie noża w ławkę. Najlepiej gdy można na nią wejść i wbijać na niej nóż w kilka miejsc. Fachowcy szukają także szpar między chodnikami, celując w nie nożem. A już szczytem ryzykanctwa jest próba wbicia noża w leżącą cegłę! A i to się zdarzało. Zatem rzucasz. Miejsce, w które wbija się ostrze, obrysować należy kółkiem. Kółko powinno być w miarę duże. Czasami dochodziło do sprzeczek, ale szybko ustających, bo wszystkim zależało na grze, a nie na kłótni.

Zwykle zakreślający koło spoglądał na pozostałych graczy, a oni akceptowali jego czynność wzrokiem, bądź mruczeli: „Większe, jaja sobie robisz?”. Nikt nie miał pretensji przy zakreślaniu miejsc po dalekim rzucie. Często się zdarzało, że to miejsce nie było oznaczane kołem, a traktowane jedynie umownie. W zasadzie to nie zakreślało się też celów na pniach czy ławkach. Zasada prosta: nie uda ci się wbić noża, musisz powtarzać, ale spadasz na koniec kolejki. Często jest tak, że prowadzący jest na jednym końcu podwórka, a ostatni na innym i trzeba iść kawałek. Bo wiadomo, że przy każdym rzucie asystują wszyscy, pełniąc rolę nie tyle zawodników, co sędziów".
7



Gra dla prawdziwych twardzieli, czyli uderzaj ostrzem pomiędzy palcami dłoni, najszybciej jak potrafisz. W przypadku tej sceny gra z podtekstem.
Kadr z filmu pt.: "Nóż w wodzie" reż. Roman Polański 1961 r.



W "Państwa" grywano również na różne sposoby, oto jeden z przykładów: "...Rysowało się na ziemi swoje państwo, zaznaczało się ważne miasta. Przeciwnik robił podobnie. Gra polegała na trafieniu kozikiem w poszczególne części kraju przeciwnika, który się odcinało, umniejszając stan posiadania „wroga”. Wygrywał ten, kto szybciej zdobył cały kraj przeciwnika. Czasem używano kostki aby losować rzuty z nadgarstka, itp. Czasem dodawano element quizu - zadając pytania np. z geografii. Poprawna odpowiedź uprawniała do rzutu."8

Opis innej odmiany gry w "Państwa" można znaleźć na stronie eioba.pl:

"...jedna z gier do której konieczny był "scyzyk" lub finka harcerska. Gra kuchennym nożem zabranym ukradkiem z domu to raczej "obciach". Na ziemi rysowało się nożem, wielki okrąg. Dzieliło się go potem równo pomiędzy graczy. To właśnie były nasze państwa. Udane wbicie noża w państwo sąsiada, dawało prawo do odkrojenia kawałka terytorium i włączenia go do swoich włości. Państwo istniało, dopóki mieściło stopę swojego właściciela. Gra wyrabiała uczucia patriotyczne i uczyła poszanowania do ziemi. Finką lub scyzykiem rysowało się wielki okrąg i dzieliło na poszczególnych graczy, każdy z graczy nazywał swoje państwo, np. Polska, Kanada, Szwecja, jakoś się ustalało kto pierwszy zaczynał, ten (np. Polska) brał finkę i mówił "Wywołuję wojnę przeciwko-piwko, przeciwko-piwko... KANADZIE!", rzucał finą na terytorium Kanady, finka musiała się wbić i też obowiązywała tu zasada na dwa palce od rękojeści do ziemi, kiedy finka został wbita, przedstawiciel poszkodowanego kraju rzucał piłkę jak najdalej od siebie do tyłu przez głowę i od momentu uczynienia wyrzutu przedstawiciel Polski biegł po tę piłkę, od miejsca gdzie złapał piłkę mógł uczynić 9 kroków w kierunku kręgu państw - 3 kroki słoniowe, 3 kroki pieskowe i 3 kroki mrówkowe (różne długości, gdzie słoniowe były wielkimi krokami, gdzie noga była wyrzucana jak najdalej przed siebie - prawie szpagat, a druga już dociągana do pierwszej z braku sił, mrówkowe - to stopki), z miejsca gdzie zostały ukończone kroki, stojąc jedną stopą na tym miejscu, a druga na terytorium swego państwa, mógł dopiero zakreślić terytorium okupowanego państwa i przydzielić do swego terytorium, w taki sposób, żeby linia rysowana przez finkę zaczynała się na granicy państwa okupującego, przechodziła przez dziurę zrobioną przez wcześniej rzucaną finkę a kończyła się znów na terytorium państwa okupującego, zwykle stojąc w rozkroku ciężko było zakreślić dużo i gra mogła trwać dłużej a przez rzucanie piłki dostarczała dodatkowych atrakcji."

A tak grano "w noża" w 1959 roku. Scena pochodzi z filmu pt.: "Pan Anatol szuka miliona" w reżyserii Jana Rybkowskiego:




Grywano również w "Statki" przy czym gra ta zdecydowanie różniła się od swojego "papierowego" odpowiednika, cytując za stroną eioba.pl:

"...w pewnej odległości od siebie, dwóch graczy rysowało na ziemi swoje okręty bazowe (koła lub kwadraty wyrysowane na ziemi za pomocą noża). Każde udane wbicie noża w ziemię z pozycji stojącej, dawało prawo narysować w tym miejscu kolejny statek swojej floty. Wbicie noża w statek przeciwnika, zatapiało go. Zawodnicy rzucali na przemian aż do "skuchy" lub po określoną wcześniej ilość razy. Celem gry było zatopienie wszystkich statków przeciwnika. Okręt bazowy można było zatopić przez dziesięciokrotne wbicie w niego noża. Zawodnicy przemieszczali się po terenie gry, stąpając tylko po swoich statkach. Rozgrywka wielogodzinna, z uwagi na doskonałą sprawność rzutową większości graczy. Właściwa taktyka gry, nakazywała przed wyruszeniem na podbój floty przeciwnika, staranne zabezpieczenie swojej bazy. Cel ten osiągano budując wokół bazy pierścienie statków odcinających dostęp do naszego okrętu bazowego. Na skutek zbyt asekuranckiej gry powstawały niezliczone flotylle i wtedy grę rozstrzygał często kończący wiele gier podwórkowych, głos z pobliskiego bloku "Natychmiast do domu... (i do wyboru); dobranocka się zaczyna; kolacja; lekcje nie odrobione; coś zrobił z moim nożem gałganie"

Jeśli jednak wydaje wam się, że nożami bawiono się jedynie w "naszych czasach" to grubo się mylicie, już w XIX wieku dzieci grały "w noża", a jedną z takich gier, występującą w dwóch odmianach, opisuje Oskar Kolberg w swoim dziele pt. "Lud". Gra nazywała się "Cecha" albo "Piekło" i grywano w nią w dawnej Małopolsce.

"Do tej gry robi się (w Modlnicy) dołek obszerny nazwany Piekłem, za nim pięć dołków w prostej linii i znowu jeden większy, nazwany Czyściec, który pięć dołków przedziela od Nieba. Każdy z grających robi sobie patyczek zwany Duszą. Takie Dusze razem do Piekła się wkładają. Jeżeli wyrzucony do góry nóż (kozik, żydek) padnie na ziemię literami lub znakiem na wierzch, dusza o jeden dołek posuwa się ku niebu; gdy się dwie dusze razem spotkają, jedna wraca na powrót do piekła, a kto tam już zostanie, musi kołek wbity w ziemię zębami wyciągnąć i rzucić za go siebie, z zamkniętymi oczami wynaleść. Przy każdem rzuceniu noża spiewają lub mówią:

"Cecha, cecha pocechuj się,
dusa, dusa, poratuj się!"



W Modlniczce kopią dół większy zwany Piekłem, a na około niego dziesięć małych dołeczków. Od Piekła znów w prostej linii dziesięć małych dołków do krzyża (dołu w postaci krzyża wykopanego), około którego są cztery dołki tj. u ramion i jeden w pośrodku. Potem w dalszym ciągu pierwszej linii prostej od piekła, znów dziesięć dołków aż do nieba, tj. mniejszego dołu niż piekielny, otoczonego podobnież 6 małemi dołeczkami. Każdy z grających trzyma w ręku patyczek (wielkości palca) zwany duszą i duszę tę zatyka do piekła. Pierwszy z graczy rzuca potem nóż w górę mówiąc: "Cecha, pocechuj się, dusa, poratuj się!" - Gdy nóż upadnie na ziemię obrócony na wierzch pewnym obranym znakiem (zwanym cechą, zwykle literami w stali wyrżniętemi), wówczas posuwa grający swą duszę z piekła do najbliższego lewego dołeczku; gdy nóż upadnie na przeciwną stronę, wtenczas dusza grającego pozostaje w piekle. Tym sposobem w ciągu gry posuwa się dusza każdego grającego coraz dalej, jednego wcześniej, drugiego później, a komu los nie dopisze lub jest niezręcznym, tego dusza pozostawa w tyle. Posuwając się, musi każda dusza przejść przez krzyżowe drogi, zanim dostanie się po dalszych dołeczkach do nieba. Kto pierwszy tam dojdzie, ten wygrał i swobodnie sobie odpoczywa koło nieba; kto ostatni, ten musi kołek (długości stopy) wbity do piekła, wyciągnąć zeń zębami - inaczej, otrzymuje plagi".9



Plan gry "Cecha". Oskar Kolberg "Lud"


Ciekawą zabawę dziecięcą o nazwie "Bzy" opisano w 1913 roku w opowiadaniu pt. "Głos sumienia". Nie będę tu przepisywał całego tekstu w całości ponieważ jest on dość obszerny i poświęcony w całości wyłącznie tej grze, posłużę się jednak obszernymi cytatami, abyśmy mogli wiedzieć jak w "Bzy" się grało.
Na początek należało znaleźć równą płaszczyznę porośniętą trawą, teren taki był nieodzowny i umożliwiał zrobienie "matni": "...Patrzaj Antek, jak tu gładko! He, he! Tutaj dobrze będzie kroić! Zrób matnię.
Antek ze znajomością rzeczy spojrzał na wskazane miejsce, rozłożył kozik, zagłębił go w darninę skosistą, pociągnął dookoła, trzymając koniec kozika w głębi darni, i tym sposobem wykroił okrągło-spiczastą bryłę ziemi, którą przewrócił darnią do spodu, a spiczestem wzniesieniem do góry. Teraz spojrzał z dumą na zgrabnie wykrojoną bryłę ziemi i krzyknął: - Róbmy teraz sobie dołki... I dookoła matni, mniej więcej w łokciowem oddaleniu zrobiono pięć, mniejszych od "matni" ale podobnych dołeczków."
10 

Następnie pierwszy z chłopców biorących udział w zabawie podrzucał kozik, a jeśli miał szczęście to upadł on w taki sposób, że "znak" (sygnatura producenta) był widoczny, wtedy mógł rozpocząć krojenie:
"Maciuś poprawił sobie portczyny, rozłożył kozik, kleknął przy Antkowym dołeczku, wciągnął całą piersią powietrza, i zagłębiając kozik w dołeczek, jednocześnie z pociągnięciem go, zaczął przez zęby ciągnąć "bzy". I dokąd mu tchu starczyło, dotąd ciągnął swoje "bzy" - przy tem krajał kozikiem długie pasy darniny. Aż zmęczony urwał "bzy" a jednocześnie skończyło mu się prawo do krojenia darniny."11
Dalej chłopiec zbierał wykrojoną darń i składał do swojego dołka, później przystępował, na takich samych zasadach, do wykrawania darni u pozostałych, biorących udział w grze uczestników. Po skończeniu tej czynności oddawał kozik następnemu w kolejce. Jeśli któryś z graczy miał pecha i po rzuceniu nożem upadł on w taki sposób, że sygnatura nie była widoczna, wówczas za karę pozostali mieli prawo wykroić darń wokół jego dołka.
"...ciągnęło się to tak długo, aż kozik obszedł dokoła trzy razy. Każdy darninę nakrojoną zabierał do siebie. A po skończeniu, kto miał najmniej, klęcząc na czworakach, podchodził do tych, którzy mieli jego darninę, a ci kładli mu ją na plecach. Zebrawszy wszystką, przynosił ją w tej pozycji, w jakiej się znajdował, do swojego miejsca i musiał to miejsce założyć tą darniną tak ślicznie, żeby trudno było poznać."12

A na zakończenie sztuczka, którą w XIX wieku można było zabłysnąć "w towarzystwie". Opisał ją Antoni Stefański w wydanej pod pseudonimem "Stary Maciej" książeczce: „Weź ołówek dość długi i utkwij weń scyzoryk z pięć do ośmiu centymetrów nad zaostrzonym końcem, lecz rękojeść jego pochyl do tego stopnia, aby, gdy ołówek wraz z utkwionym weń scyzorykiem postawisz na palcu, znajdował się w jednej trzeciej części pod palcem (zobacz rysunek); tamże bowiem przenosi się punkt ciężkości. Bacz jednakże, aby nóż się nie odczepił, a spadając nie skaleczył cię w palec".13


"Wesołe chwile. Gry i zabawy w domu i poza domem" Antoni Stefański 1898 r.


Powyższe przykłady dotyczą gier i zabaw, w których noże różnego rodzaju pełniły rolę pierwszoplanową lub nieodzowną, jednak przecież narzędzia te w różnych przypadkach pełniły także funkcję pomocniczą. Pamiętam doskonale, jak za pomocą noży wycinaliśmy gałęzie na łuki i strzały, strugaliśmy "dzidy" czy miecze, które służyły nam później do kreowania świata Indian, rycerzy czy innych bytów. Nikt się temu nie dziwił, nikt z dorosłych nam tego nie zabraniał. No chyba, że w ferworze przygotowań wycięliśmy gałęzie nie tam, gdzie można było. Śmiech
Cóż... czasy się zmieniły, zabawy też. Warto jednak zastanowić się nad tym, czy to narzędzie faktycznie zasługuje na to, żeby je tak demonizować.



1 "Kieszonkowy podręcznik podwórkowy" Magdalena Pepa, Mariola Szmal, Renata Nazaruk
2 Tamże
3 "Gry i zabawy naszych Dziadków" Jakub Bobrowski, Mateusz Gienieczko, Paweł Kucharski, Tomasz Laur
4 "Podróż sentymentalna-kozikowe gry dziecięce" Rafał Wawer
5 "Igraszki z czasem" Stanislaw Broniewski
6 "Podróż sentymentalna-kozikowe gry dziecięce" Rafał Wawer
7 "W ziemię, w grzyba, w noża" Jerzy Lengauer
8 "Podróż sentymentalna-kozikowe gry dziecięce" Rafał Wawer
9 "Lud" Oskar Kolberg
10 "Rozrywki dla dzieci i młodzieży" Dodatek tygodniowy do "Zorzy" 1913 r.
11 Tamże,
12 Tamże.
13 "Wesołe chwile. Gry i zabawy w domu i poza domem" Antoni Stefański 1898 r.


Przysłowia i powiedzenia

Ciekawym tematem, który moim zdaniem warto przybliżyć przy okazji opisywania noży jest występowanie tego narzędzia w polskich powiedzeniach, przysłowiach i wyrażeniach przysłowiowych. Wbrew pozorom jest takich przypadków sporo, a niektóre z tych przysłów są niezwykle popularne również i we współczesnej polszczyźnie. Zebrałem tutaj te, które udało mi się odnaleźć.
Część z nich jest niezwykle popularna i dziś, a rozwikłanie ich znaczenia nie powinno przysporzyć nam żadnych problemów, ale znalazłem i takie, których znaczenia mogę się jedynie domyślać, bez posiadania pewności czy moje rozumowanie jest prawidłowe. Dodatkowym utrudnieniem w przypadku niektórych przysłów jest ich zapis gwarowy, językowy (np. język kaszubski) lub archaiczna forma, której bez doświadczenia nie sposób odczytać prawidłowo. Jeśli któreś z powiedzeń lub przysłów występowało wyłącznie w jednym z regionów Polski zaznaczałem to, jeśli zaś przysłowie było popularne w wielu regionach pozostawiałem rzecz bez dodatkowego opisu.
Daty podane w nawiasach wyjaśniają, z którego wieku pochodzi najstarsza wzmianka o konkretnym powiedzeniu lub przysłowiu. Ponieważ większość z nich została odnaleziona i wybrana przeze mnie z popularnych niegdyś "ksiąg przysłów", jeśli nie podano w nich okresu, w którym przysłowie powstało, podałem wiek, w którym dana pozycja książkowa została opublikowana. Brak wieku w nawiasie oznacza, że przysłowie pochodzi z pozycji dwudziestowiecznej albo używane jest również współcześnie.


"Broń mieyscem. Rusnicá w lesie. Kopija w polu. Miecz ná vlicy. Puginał w cieśni. Strászne są" (XVII wiek)

"Chleb cudzym nożem krajany - niesmaczny"

"Chto noża mił - to chliba popojił" - Kto nóż własny miał, ten chleba się najadł do woli - przysłowie z polskiego Wołynia

"Chto wojuje nozem, ten skońcy powrozem" (Mazury. XIX w.)

"Co napisano tego i nożem nie zeskrobiesz i językiem nie liżesz." (XIX w.) - Tak było widocznie pisane i nic tego nie zmieni

"Diabeł wie wszystko, nie wie tylko gdzie kobiety ostrzą swoje noże"

"Fortuna szlachcica podlaskiego długa jak bicz, szeroka jak nóż, a głęboka aż do środka ziemi."

"Gdy nie ma pałasza, dobry i kozik u pasa" (XIX w.)

"Gotów w nim nóż utopić" (XIX w.)

"Iść (z kimś) na noże"

"Iść pod nóż"

"Jak będzie chleb, to i nóż się znajdzie"

"Jak nożem uciął"

"Jakby mu nóż w serce wraził"

"Kto ma chleb, znajdzie i nóż do niego"

"Kto ma chleb, obejdzie się bez noża, a kto go nie ma, nóż mu nie pomoże"

"Kto ma nóż umyty, temu trzeba z drogi ustąpić" (XIX w.)

"Kto robi noże; to się nie wspomoże, a kto robi ćwieki, to kiep na wieki"

"Lepiej nóż nie umyty schować, jak umyty stracić" (XIX w.)

"Mieć nóż na gardle"

"Nóż z garści, pewnie goście blisko"

"Nóż leci z ręki – głodny się spieszy"

„Nauka-ć bez obyczajów jest jakoby nóż bez okładzin, który jednem słowem zowią brzeszczot" (XVI w.)

"Na świętego Marcina gąska kozik przeklina"

"Na świętego Marcin gąska noże przeklina"

"Na świętego Marcina kozik gąski zarzyna"

"Nigdo drze bez noża" (Śląsk)

"Nikomu goli lepij nóż, niż drugimu brzytew"

"Nóż je tak tępy, żeby można na nim gołą rzycią do Hołomuńca (Ołomuńca) zajechać"

"Nóż majster robił, bo ucieká z chleba" (XIX w.) - oznacza to, że jeśli kroimy chleb, a w trakcie ostrze oddala się od środka i skibka staje się coraz cieńsza, to wygląda to tak, jakby majster kroił dla ucznia

"Nóż uczeń robił, bo ucieka do chleba" (XIX w.)oznacza to, że jeśli kroimy chleb, a w trakcie ostrze oddala się od krawędzi w głąb chleba i skibka staje się coraz grubsza, to wygląda to tak, jakby uczeń kroił dla siebie

"Nóż się w kieszeni otwiera"

"Nóż, zęby, paznogty - broń niepoczciwa" (XIX w.)

"Od kozika do nożyka, od nożyka do konika" (XIX w.)

"Od rzemyka do kozika, od kozika do konika"

"Pan Bóg stworzył byka – i byk był; a chłop wziął kozika, urżnął mu u dołu i stworzył wołu." (XIX w.)

"Postawić sprawę na ostrzu noża"

"Po wieczerzy nóż" - Zbyt późno, poniewczasie (XIX w.)

"Swym własnym nożem się przekłół" (XVI w.)

"To taki ostry nóż, że można nim i rodzonego ojca rżnąć" (XIX w.)

"Uciec spod noża"

"Wbić nóż w plecy"

"W jedné rãce trzimô różańc, a w drëdżé nóż" (Kaszuby)

"Wróg wbija nóż w plecy, a przyjaciel w serce"

"Wszedł jak nóż w masło"



Nóż niejedno ma imię

Otóż to.
Współcześnie przyzwyczajeni jesteśmy do bardzo zubożonego słownictwa jeśli idzie o noże, zarówno określenia gwarowe jak i te innych rodzajów powoli odchodzą w przeszłość, z różnych powodów. Z pewnością wypierane są przez coraz bardziej ujednoliconą mowę i piśmiennictwo, ale i tracą znaczenie ponieważ narzędzi tych już się po prostu nie używa tak powszechnie jak dawniej, przynajmniej części z nich. Nie zawsze jednak tak było o czym świadczą poniższe przykłady - oczywiście mam świadomość tego, że zapewne do wielu określeń nie udało mi się dotrzeć, jednak i tak tych, które wyszukałem jest kilkadziesiąt, co świadczy o bogactwie dawnego języka jeśli idzie o tą tematykę.
W rozdziale tym nie uwzględniłem nazw wyspecjalizowanych noży rzemieślniczych, np. służących do skrobania kopyt, wydrążania drewna, noży szewskich etc., uwzględniłem za to różnego rodzaju siekacze choć nie są to typowe noże wszechstronnego użytkowania, zazwyczaj posiadają półkolistą głownię i rękojeść umieszczoną prostopadle do krawędzi tnącej. Jeśli zaznaczyłem przy którymś z określeń "przestarzałe", oznacza to, iż nazwa ta jest niezwykle rzadka lub całkowicie wyszła już z użytku; albo też pochodzi z wieku XIX i wcześniejszych i nie znalazłem potwierdzenia na jej stosowanie w czasach nam współczesnych.

Biczak - rodzaj noża stołowego z XVII wieku, przestarzałe.

Chechłacz - tępy nóż w dziewiętnastowiecznej gwarze warszawskiej, obecnie określenie nieużywane.

Cyganek - mały nóż składany z drewnianą rękojeścią, bez blokady głowni. Określenie używane głównie w środkowej, południowej i wschodniej Polsce przynajmniej od XIX wieku.

Czepiga, cepiga - tępy nóż, którym się nic nie ukroi, a można się nim jedynie skaleczyć (ale i część radła). Dawna Polska, przestarzałe.
 
Dubas - wielki, tępy nóż. Gwara z okolic Przemyśla, przestarzałe.

Dydak - nóż. Nazwa gwarowa pochodząca z dawnej północnej, zachodniej, południowej i południowo-wschodniej Polski, przestarzałe.

Dyndolik - mały, tępy nóż "którym krajać nie można, a tylko się "dyndoli" chleb". Czersk, przestarzałe.

Dziuboczek - mały, wszechstronny nożyk gospodyni domowej. Śląsk Cieszyński.

Finka - nóż turystyczny wzorowany na tradycyjnych nożach skandynawskich. Nazwa ogólnopolska.

Głymacz, głymac - tępy nóż. Lubelszczyzna, przestarzałe.

Gnyp - nóż w gwarze górnośląskiej, góralskiej (Żywiecczyzna) i dawnej lwowskiej (bałak lwowski).

Gnypak - tępy nóż. Podole.

Haj - duży nóż w gwarze poznańskiej.

Hajek - mały nożyk w gwarze poznańskiej.

Hajtok - nóż, kozik w gwarze poznańskiej

Jarzyniak - mały nóż do obierania warzyw. Nazwa spotykana w całej Polsce.

Kandziar - nóż pochodzenia wschodniego, inaczej kindżał, przestarzałe.

Knyf - nóż ogrodniczy w gwarze kociewskiej.

Knyp - nóż w gwarze wielkopolskiej, kujawskiej i kociewskiej.

Knypek - mały nożyk z drewnianą rękojeścią (ale i człowiek niskiego wzrostu) w gwarze wielkopolskiej i kujawskiej.

Knyś - mały nożyk z krótką głownią. Ziemia Chełmińska, przestarzałe.

Kocelak, kocyl - mały nóż (głownia) na dużym trzonku. Podhale, przestarzałe.

Kociuba - wielki nóż, tasak. Gwara z okolic Łęk Dukielskich (Podkarpacie).

Kolak - sztylet. Okolice Łukowca (Mazowsze), przestarzałe.

Kordelas - długi nóż myśliwski.

Kosa - nóż w gwarze więziennej.

Kosak - długi, zakrzywiony nóż do cięcia słomy. Pińczów (Świętokrzyskie) - ale i nóż do kapusty. Górny Śląsk i okolice Cieszyna, przestarzałe.

Kosica - nóż do siekania kapusty. Okolice Krakowa, przestarzałe.

Kosior - nóż w gwarze więziennej.

Kośpiga - lichy nóż

Kozik - ogólnopolskie określenie małego noża składanego, zazwyczaj z drewnianą rękojeścią.

Krążak - nóż siekacz do kapusty. Gwara góralska, przestarzałe.

Kręzak - nóż kuchenny do siekania kapusty. Krakowskie i lubelskie, przestarzałe.

Kuśpik - nożyk

Majcher - nóż w gwarze warszawskiej i we wschodniej Polsce, zapożyczenie prawdopodobnie z gwary złodziejskiej. 

Okulizak - nóż ogrodniczy służący do szczepienia drzewek.

Osęk - zakrzywiony nóż do obcinania gałęzi. Gwara góralska, przestarzałe.

Piórko, pióro - nóż w gwarze więziennej.

Pitfok - tępy nóż (gwara górnośląska) oraz nóż w gwarze śląskiej z okolic Opola.

Pitlok - tępy nóż. Gwara opolska.

Pitwak - tępy nóż w gwarze górali z Żywiecczyzny.

Pitwok - tępy nóż. Gwara pałucka (Wielkopolska).

Pitwocek - tępy, mały nożyk w gwarze górali z Żywiecczyzny.

Rozbiyrok - nóż służący do oprawiania świńskiej tuszy. Śląsk Cieszyński.

Rusak - duży nóż kuchenny lub rzeźniczy z głownią stałą. (Polska), przestarzałe

Scyrbac, szczerbacz, szczyrbacz - wyszczerbiony nóż. Pisarzowice (Podbeskidzie), przestarzałe.

Scyzoryk - mały, składany nożyk o jednym lub wielu głowniach. 

Sierpak - nóż ogrodniczy o zakrzywionej, sierpowatej głowni.

Skrobok, skrobacz -nóż do obierania ziemniaków, warzyw. Gwara podhalańska.

Skrypturalik - nożyk, scyzoryk służący do temperowania piór.

Smodles - nóż stolarski. Pomorze, przestarzałe.

Sprężyna - nóż sprężynowy w gwarze więziennej.

Sprężynowiec - nóż automatyczny, sprężynowy.

Szczepak - nóż ogrodniczy służący do szczepienia drzewek.

Szpadryna - nóż w przedwojennej gwarze przestępców warszawskich.

Śliwiak - nóż prosty z głownią stałą. Małopolska.

Śliwok - nóż prosty z głownią stałą. Gwara z okolic miejscowości Uszew (Małopolska). 

Tabaczka - nóż składany z drewnianą rękojeścią. Gwara z okolic Łęk Dukielskich (Podkarpacie).

Temporalik – nożyk, scyzoryk służący do temperowania piór.

Zakęsik - nóż w gwarze przestępczej Krakowa (XIV w.), przestarzałe.

Żydek - mały nożyk składany. Nazwa występuje głównie w gwarze wielkopolskiej, ale znalazłem też informacje o "żydkach" pochodzące z okolic Lubawy (Warmia), Małopolski i Tłumacza (dzisiejsza Ukraina), przestarzałe.


Nóż w heraldyce 

Nóż nie jest zbyt popularnym symbolem używanym w polskiej heraldyce, udało mi się znaleźć niewiele przykładów.
Narzędzie to widnieje w jednej z odmian polskiego herbu szlacheckiego Larysza i w zaginionym herbie Glezyna, z którego według niektórych źródeł herb Larysza się wywodzi (według innych źródeł pochodzi on bezpośrednio od niemieckiego herbu Larisch). Istniało aż 10 odmian tego herbu (Larysza), w części z nich widniały lemiesze (kroje), w innych sierpy, a w kolejnych noże winiarskie lub dwa załamane noże zwrócone do siebie czubkami.

Innymi herbami, w których umieszczono noże są herby miejskie, gminne i powiatowe, i tak: trzy noże winiarskie widnieją w używanym od XVII wieku herbie śląskiego miasta Głogówek. Dwa załamane noże umieszczono w herbie małopolskiej Stryszawy, jak mówi legenda są to noże zbójnickie uwiecznione na pamiątkę zajęcia, którym dość powszechnie parali się dawniej okoliczni mieszkańcy. Kolejnymi przykładami są noże będące atrybutem świętego Bartłomieja, postać tego świętego znaleźć można w używanym od XVIII wieku herbie Kębłowa (Wielkopolska) oraz w znacznie nowszych herbach powiatu opoczyńskiego (ustanowionego w 2007 roku na pamiątkę dawnego herbu miasta Opoczno) i w pochodzącym z 1991 roku herbie Gminy Skąpe (Lubuskie).

Jeśli chodzi o znaki i godła innego typu, to nóż skrzyżowany z łyżką stanowił element pochodzącej z 1788 roku pieczęci krakowskiego Cechu Pasztetników zrzeszającego pasztetników, traktyerów oraz garkuchniarzy-faryniarzy. Ogólnie noże wystepują w herbach różnego rodzaju cechów, od, co oczywiste, cechów nożowników począwszy, poprzez cechy wędliniarzy, rzeźników, kucharzy, na cechach wspólnych, metalowych skończywszy (rzecz jasna w tych cechach, w których skład wchodzili nożownicy).

Bardzo ciekawe jest natomiast znaczenie noża, symbolu używanego nie tylko w polskiej heraldyce. Według Pawła Dudzińskiego, autora "Alfabetu Heraldycznego" nóż, będąc ostrym i tnącym narzędziem oraz niekiedy bronią wykorzystywaną do wyrównywania porachunków symbolizuje "...sprawiedliwość, czyn wojenny, niebezpieczeństwo ze strony nieprzyjaciół". Nóż umieszczony w herbie ma przypominać właścicielowi tegoż, iż nie powinien się nigdy poddawać i w razie konieczności prowadzić walkę do samego końca, nawet na noże.


Janusz Łangowski




Utworzony: sobota, 26 października 2013 01:00 | Poprawiony: czwartek, 02 marca 2017 15:54
Nóż w Polsce - Ciekawostki
PDF Drukuj
 
Ocena użytkowników: / 78
SłabyŚwietny 
Projekt i realizacja: Lers.it

Pliki cookies! Ta strona używa plików cookies aby lepiej spełniała Twoje oczekiwania oraz do prowadzenia statystyk odwiedzin.
Można zablokować zapisywanie plików cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej szczegółów o plikach cookies tutaj -> wszystkoociasteczkach.pl.
OK, rozumiem!