Ten czas zatrzymał się 20.03.2017
Aktualności

Navaja.pl na Facebook

Nóż w Polsce

Scyzoryk myśliwski Gerlach

Więcej …
Spis treści
Nóż w Polsce
Zagłębiamy się w temat
Chroń nas nożu ode złego
Dawniej...
Wiek zmian
Wczoraj i dziś
Co wolno, a co nie?
Element stroju i wyposażenia
Nożownicy
Kowale i inni
Podsumowanie
Ciekawostki
Mapka
Galeria
Galeria - cześć druga
Galeria - zbójnickie
Galeria - koziki
Galeria - noże wojskowe
Galeria - postacie
Galeria - fabryki, warsztaty, sklepy
Źródła i bibliografia
Podziękowania
Wszystkie strony

Dawniej... 

Nóż jest narzędziem, którzy towarzyszy ludzkości od zarania dziejów, jednym z najstarszych, jakie znamy.
To oczywistość, jednak w moich poszukiwaniach cofanie do do tak zamierzchłych czasów jest bezcelowe, dlatego też w skupiłem się bardziej na wiekach nam bliższych o czasach najdawniejszych zaledwie wzmiankując.
Zanim zaczniemy je omawiać, musimy pamiętać o tym, że nie można do końca ufać źródłom ikonograficznym, przynajmniej nie w takim stopniu, żeby na ich podstawie móc ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że nóż używany przez mieszkańca ziem polskich wyglądał tak, jak go narysowano lub namalowano, należy pamiętać, że zwłaszcza w wiekach dawnych posługiwano się najczęściej konwencją w przedstawianiu np. postaci. Podobnie rzecz się ma, jeśli korzystamy ze źródeł pisanych.
Chociaż oczywiście, jeśli idzie np. o malarstwo, działali też tacy twórcy jak chociażby Jan Norblin, którego prace uważane są za obiektywnie oddające rzeczywistość, czy Walery Eljasz Radzikowski, który był specjalistą od ubiorów i malował na podstawie istniejących, dawniejszych wzorów lub postaci (ale tu znowu uwaga na słowo klucz: konwencja).
No, ale na czymś przecież musimy się oprzeć, a skoro wszyscy historycy z nich korzystają, to czemu i nie my. Ostrożnie i sceptycznie.

Doskonałym źródłem wiedzy są natomiast prace wykopaliskowe, o ile rzecz jasna uda się określić wiek i pochodzenie artefaktu.

W tej części opracowania chciałbym wykazać, że noże jako narzędzie osobiste nie stanowiły jakiegoś kuriozum, i że używanie ich oraz noszenie przez naszych przodków na co dzień nie było wyjątkiem, a raczej regułą. Chciałby też pokazać, w miarę możliwości, jak noże te wyglądały. 
W tekście dominuje grafika przedstawiająca postacie i ubiory, większość noży umieściłem w odrębnym rozdziale pt. "Galeria". Zamieszczenie ich wszystkich jako ilustrację tekstu sprawiłoby, że stałby się on nieczytelny.



Nóż bojowy i nóż z drewnianą rękojeścią. Witold Hensel "Najstarsze stolice Polski" 


Noże wśród Słowian zarówno w czasach przedchrześcijańskich, jak i późniejszych były w powszechnym użyciu, nosili je zarówno mężczyźni jak i kobiety, stanowiły narzędzie wszechstronnego zastosowania były też najstarszymi, znanymi nam sztućcami. Noże noszono przy paskach, w pochewkach, za paskami bądź sznurami, którymi przewiązywano odzież wierzchnią, co ciekawe, były to noże przeważnie mniejszych rozmiarów, znacznie rzadziej spotykano wśród Słowian tak popularne np. u Germanów czy Skandynawów wielkie noże bojowe.
Maria Dąbrowska w kwartalniku "Historia Kultury Materialnej", w rozdziale pod tytułem "Odzież" zrekonstruowała słowiański strój kobiecy: "...stanowiła lniana koszula, zapaska, narzutka, był kolorowy; na chłód tunika z wełny i płaszcze spinane guzikami "hetkami" z drewna, kości lub metalu, rękawice tkane ściegiem igielnym, jak znaleziona w Gdańsku; krajki, sznury, przy nich nóż, krzesiwo, może osełka."

Używano zarówno noży z głownią stałą, jak i prostych noży składanych bez żadnej blokady (również podobnych do kozików znanych nam z wieków późniejszych), które były bardzo rozpowszechnione na terenach północnej i południowej Słowiańszczyzny1. Narzędzia te wykonywano z materiałów, które były dostępne dla ich twórców czyli najczęściej z drewna (z oplotem lub bez), rzadziej z kości lub rogu, no i z żelaza oczywiście (czasami wykute z jednego kawałka metalu, bez okładzin), rękojeści zdobiono na wiele różnych sposobów, np.: ornamentem plecionym lub liniowym albo/i charakterystycznymi dla Słowian kółeczkami z umieszczoną pośrodku kropką (podobno był to symbol przedstawiający Słońce). Co ciekawe, noże pełniły u Słowian głównie rolę narzędzia, bardzo rzadko, zapewne tylko w razie konieczności będącego również bronią, chociaż nie zawsze tak było na co wskazuje ogólnosłowiańska etymologia słowa nóż, oznaczającego pierwotnie broń służącą do przebijania wroga lub zwierząt2.

Noże wraz z innymi przedmiotami składano też do grobów, jako dary grobowe. Był to pogański zwyczaj praktykowany wśród Słowian, który przetrwał aż do czasów średniowiecza, kiedy na terenie Polski wprowadzono już chrześcijaństwo. Noże złożone do grobu, poza funkcją narzędzia przydatnego zmarłemu w dalszej drodze pełniły też, w niektórych przypadkach, znaczącą rolę w odstraszaniu demonów.



Grób i wyposażenie grobu kobiecego. Sandomierz. XI-XII w.


W średniowieczu noszono najczęściej puginały oraz sztylety innego typu, kordy, noże osobiste, pełniące przy okazji rolę sztućca i różne noże chłopskie i bojowe3,4,5, używano również mniejszych noży składanych o nieskomplikowanej konstrukcji. To, jakie kto noże nosił i używał zależało oczywiście, podobnie jak w wiekach późniejszych, od stanu z jakiego pochodził użytkownik noża i, rzecz jasna, od zasobności mieszka, bo przecież i w obrębie jednego stanu ludzie nie byli jednakowo majętni.

Puginały średniowieczne były najbardziej rozpowszechnioną bronią w tej epoce6 i choć uważano je przede wszystkim za broń rycerską to nie brak dowodów, w tym ikonograficznych, wskazujących na to, iż broń ta była powszechna i bardzo popularna również i wśród innych grup społecznych (zwłaszcza wśród mieszczan), nosiły je czasami nawet kobiety i chłopi (rozróżniano puginały rycerskie i plebejskie). Potwierdzeniem powyższego może być chociażby ogłoszony w Krakowie w 1379 roku zakaz noszenia przez mieszczan noży w pochwach i puginałów ("Kodeks Behema"). Puginały stanowiły też jedną z podstawowych broni piechoty, która wywodziła się zazwyczaj z mieszczan i włościan. Noże tego typu noszono na różne sposoby, uzależnione to było od stanu, z którego pochodził właściciel puginału. Rycerstwo najczęściej troczyło puginał do pasa po prawej stronie, rzadziej po lewej, zdarzały się też przypadki mocowania tej broni z tyłu. Niższe stany nosiły puginały w pochwach przymocowanych do sznurów zawieszonych na ukos przez prawe lub lewe ramię. Patrycjat miejski nosił tą broń podobnie jak rycerstwo, przy pasie.



Mieszczanie XIV w. Walery Eljasz Radzikowski "Ubiory w Polsce"


Co ciekawe, broń ta (puginały i sztylety) w odróżnieniu od długiej broni białej nigdy nie była postrzegana jako broń szlachetna, między innymi ze względu na swoją pospolitość oraz przeznaczenie (poza bronią pełniły też rolę podręcznego narzędzia, często używali jej też skrytobójcy). Opisuje to między innymi Zygmunt Gloger w "Encyklopedii staropolskiej ilustrowanej" objaśniając hasło "Daga":

"Daga - sztylet, puginał, szpada, znana już w średnich wiekach jako broń u nas cudzoziemska i uważana w Polsce za zdradziecką i rozbójniczą a nie rycerską i przez rycerzy polskich nie była używana. Zna też ją tylko prawo Chełmińskie, mówiąc: „Rana mieczem, puinałem, dagą albo inszą bronią, sposobną do zamordowania kogo sztychem, zadana"(...) Leonard z Urzędowa, opisując zburzenie Jerozolimy, wyraża się: „Zbójcy mieli krótkie dagi pod pancerzmi".

W opisie tym występuje pozorna sprzeczność, ponieważ Gloger podając puginał jako synonim słowa daga, wbrew źródłom ikonograficznymi i faktom historycznym pisze, że rycerze polscy nigdy tej broni nie używali. 



Płyta nagrobna Łukasza Górki (zm. 1475 r.). Katedra w Poznaniu


Poza puginałami i innymi sztyletami popularne były wówczas kordy oraz noże "bojowe", chłopskie (te ostatnie noszono zdecydowanie częściej ze względu na mniejsze niż kordy rozmiary, a tym samym na większą poręczność jeśli idzie o czynności nie związanie z wojną). W tym przypadku mamy do czynienia z bronią postrzeganą jako broń typowa plebejska (choć zdarzały się przypadki, jeśli idzie o kordy, że nosiło ją na co dzień również rycerstwo), noszoną nie tylko podczas wojen ale i w czasach pokoju. 
Jeśli idzie o rozróżnienie rodzajów to badacze przyjmują, że nożami bojowymi nazwać należy te o długości 15-40 cm, natomiast powyżej tej wielkości mówimy już o kordach7,8. Kordy były bronią jednosieczną o prostej lub niesymetrycznej głowni, najczęściej zaopatrzoną w jelec, rzadziej w paluch (typ zachodnioeuropejski). Noże chłopskie, być może i zapewne tożsame z opisywanymi wyżej nożami bojowymi niższych stanów najczęściej były jednosieczne, o prostej konstrukcji z okładzinami nitowanymi do trzpienia, zazwyczaj bez jelców, czasem z podgiętym wąsem osłaniającym dłoń.

Noże osobiste (nazwę cytuję za Przemysławem Michalikiem) zasadniczo nie były bronią, były to raczej podręczne narzędzia noszone zazwyczaj w pochewkach troczonych do pasa9, podobnie rzecz wygląda jeśli chodzi o różnego rodzaju noże składane, które z kolei najczęściej noszono w sakwach lub przywiązane do pasa za pomocą rzemieni. Zdecydowanie jednak na rycinach z epoki dominują postacie z nożami z głownią stałą, jeśli już w ogóle jakieś noże posiadają.
Za noże osobiste przyjmuje się narzędzia mające poniżej 15 cm długości. Często były to noże bogato zdobione, oczywiście wszystko zależało od zasobności sakiewki właściciela.
Oczywiście oprócz noży wymienionych wyżej używano również wielu innych typów tych narzędzi, były to noże kuchenne, noże stołowe oraz różnego rodzaju noże specjalistyczne (np. rzeźnicze, szewskie, etc.).



Nóż z Gdańska. XVI w.


Noże wytwarzane na terenach średniowiecznej Polski nie różniły się zasadniczo wzornictwem i kształtem od noży wykonywanych w sąsiednich krajach. Zarówno noże osobiste, podręczne narzędzia noszone w pochewkach troczonych do pasków, jak i sztylety, noże składane, puginały, noże bojowe, kordy były podobne do swoich europejskich odpowiedników. Z pewnością zdarzało się, że powstawały jakieś wyjątkowe egzemplarze, jednak wynikało to raczej z osobistych upodobań nożownika (czasem kupującego) niż z regionalnego, charakterystycznego wzornictwa trwającego przez wieki, takiego, które moglibyśmy nazwać tradycyjnym. Jeśli zaś idzie o materiały, z których broń tą lub narzędzia wykonywano oraz bogactwo zdobień, to decydujący wpływ na ostateczny wygląd noża miała zamożność zleceniodawcy. Oprócz żelaza, rzecz jasna, używano drewna, kości, rogów, poroża, metali i kamieni szlachetnych, etc.

Wydaje się jednak, że w średniowieczu dominowały narzędzia i broń wytwarzana przez miejscowych rzemieślników, na co wskazywać mogłyby ograniczenia nakładane na towary zagraniczne przez miasta polskie, np. w XV wieku zamknięto w Poznaniu, Wrocławiu i Krakowie rynki zbytu dla nożowników norymberskich. Regulacje prawne ograniczające dostęp do noży pochodzenia zagranicznego (choć nie tylko, dotyczyły one w ogóle noży pozamiejscowych) wprowadzano odgórnie, na prośbę rzemieślników zrzeszonych w cechach, nie oznacza to jednak, że noży takich nie sprzedawano w ogóle - można je było kupić na targach i jarmarkach, w czasie których do miast przybywali nożownicy zamiejscowi i oferowali swoje towary (więcej na ten temat w rozdziale poświęconych nożownikom).



Chłop. Jan z Koszyczek "Rozmowy, które miał Salomon z Marchołtem" 1521 r.


W czasach wczesnonowożytnych nadal bardzo popularnymi nożami były puginały i kordy. Rzecz jasna na co dzień noszono noże mniej rzucające się w oczy i poręczniejsze, można zatem założyć, że znacznie popularniejsze niż duże kordy o zastosowaniu wybitnie bojowym, czy wielkie noże nazywane bojowymi były różnego rodzaju mniejsze noże w pochewkach, troczone do pasa. Znane były też oczywiście noże składane, na co potwierdzeniem są chociażby wyniki badań archeologicznych przeprowadzonych w 2012 roku przez dr Małgorzatę Karczewską, w centrum Białegostoku odkryto wtedy studnię datowaną na XV/XVI wiek, z której wydobyto między innymi mały nóż składany (choć w tym przypadku rozpiętość datowania jest ogromna, od XV/XVI do XIX w.).

Wraz z upływem czasu, zwłaszcza wśród szlachty, dała o sobie znać moda na produkty orientalnego pochodzenia, moda ta nie ominęła również i noży. Przynajmniej od XVI wieku szlachta polska chętnie zaczęła używać noży wzorowanych na perskich kardach czy nożach tureckich, z początku sprowadzanych z zagranicy lub zdobywanych w trakcie licznych wojen z Imperium Osmańskim, a później wytwarzanych zapewne także przez miejscowych rzemieślników, o czym świadczyć może informacja pochodząca od Franciszka Siarczyńskiego: "Nożownicy, szabelnicy i miecznicy nietylko wyrabiali noże, do pospolitego użycia krawacze, kosy ręczne, szable, miecze, koncerze i.t.d. ale i kandziary, które przy boku zturecka za pas zakładano".
Noże wschodniego typu apogeum swej popularności osiągnęły w XVII wieku, nierzadko będąc niezwykle bogato zdobionymi działami sztuki użytkowej, noszono je najczęściej właśnie za pasem, o czym przeczytać możemy chociażby u wspomnianego już wcześniej Siarczyńskiego, tym razem w opisie szlacheckiego
 stroju męskiego z czasów Zygmunta III Wazy: "Do stroju prócz szabli przy boku, nosili niektórzy kandziar czyli nóż turecki za pasem pospolicie drogiej oprawy".



Nóż składany bez blokady i sprężyny wydobyty ze studni w Białymstoku. Porównajcie go z nożami wydobytymi z wrocławskiej fosy.


Przy okazji poszukiwania informacji o handlu polsko-osmańskim natrafiłem na bardzo ciekawą wzmiankę dotyczącą polskiego nożownictwa. Otóż okazuje się, że jednym z najbardziej pożądanych przez Osmanów polskich towarów były przedmioty metalowe, a przede wszystkim noże wywożone na Wschód w tysiącach sztuk.10 Jak widać więc kraj nasz musiał być całkiem prężnym ośrodkiem nożownictwa jeśli polscy rzemieślnicy byli w stanie nie tylko zaspokoić potrzeby wewnętrzne kraju (co nie zawsze się udawało, patrz: "Nożownicy"), ale i eksportować swoje wyroby, choć oczywiście nie jestem w stanie na tą chwilę określić, jaką część tych eksportowanych noży stanowiła krajowa produkcja, a ile z nich zostało zakupionych u zagranicznych nożowników będąc wyłącznie towarem, którym za pośrednictwem kupców przez nasz kraj przechodził (takie praktyki wydają się być oczywiste). Z drugiej strony zapiski z dawnych przygranicznych komór celnych wskazują na to, że były to w większość noże pochodzenia krajowego, ponadto o eksporcie w dużych ilościach, np. noży krakowskich na Węgry i Wschód wspomina chociażby Ignacy Baranowski, w książce pt. "Polski przemysł w XVI wieku".

Poza "nożami tureckimi" używano w tej epoce również kordów i kordelasów, Zygmunt Gloger w swej "Encyklopedii staropolskiej ilustrowanej" wyjaśnia czym była ta broń: 

"Kord, z turec. i persk. kard, miecz prosty krótki, po litewsku kardas. Polacy nie używali sztyletów, uważając je za broń podłą, skrytobójczą, hańbiącą rycerza, ale przejęli ze wschodu kordy, t.j. noże o tyle długie, że nie mogły być noszone skrycie, ale jawnie u boku, jako miecze. Kord myśliwski zwał się kordelasem, ale nie od tego, jak śmiesznie przypuszcza Linde, że był „kordem do lasa,” lecz że Włosi nazywali mały kord cortello, cortelas i mieli fabryki, z których pod nazwą „weneckich” przywożono różne bronie do Polski, a tem samem nieraz i włoskie ich nazwy.
Mączyński w słowniku z r. 1564 powiada, że „kord, jezdecki miecz.” Rysiński w zbiorze z r. 1619 przytacza przysłowia: 1) Kord broń, szabla strój. 2) Kord do boju, szabla do stroju. 3) Nie do korda, panie Horda. Tak mawiali starzy Polacy, drwiąc sobie z nieumiejętnych rębaczów, Hordą bowiem nazywano Tatarów, którzy we władaniu ręczną bronią nie dorównywali nigdy szlachcie polskiej.

O przysłowiu: „Z kordem a boso,” błędnie sądził Wójcicki, że powstało ono w czasie wyprawy wiedeńskiej, z której rycerstwo polskie powracało w zniszczonem obuwiu. Jan III w listach swoich zastosował tylko to przysłowie, ale nie był jego twórcą, boć naród listów króla wówczas nie czytał. Przysłowie poszło stąd, że gdy ogromna część stanu rycerskiego w Polsce składała się z zagonowej szlachty, można było widzieć nieraz zagrodowców, zwłaszcza na Mazowszu i Podlasiu, idących boso lub w łyczakach a z kordem u boku. Wszak i dzisiaj po kilkuset latach potomkowie ich, idąc pieszo do kościoła, przez oszczędność zdejmują buty i niosą w ręku razem z parasolem".



Chłopi XV w. Jan Matejko "Ubiory w Polsce 1200-1795"


Z powyższego cytatu wynika również to, że noże sprowadzano nie tylko ze Wschodu, ale i z innych części Europy, w tym przypadku z Włoch, choć były to oczywiście noże zupełnie innego typu niż "noże tureckie" - tutaj mowa jest konkretnie o kordach myśliwskich czyli kordelasach. Wydawać by się to mogło zaskakujące w kontekście informacji, które uzyskałem (i przytoczyłem wcześniej) chociażby z opracowania Lecha Marka pt. "Wratislavia antiqua...", w którym mowa jest wprawdzie o puginałach, ale w którym jasno zaznaczono, że w celu ochrony własnych producentów ograniczano dostęp do rynku dla twórców zagranicznych, i to już od średniowiecza; zresztą podobne zakazy dotyczyły też innych typów noży, o czym możecie przeczytać w dziale "Nożownicy".
Warto jednak pamiętać o tym, że dopuszczano sprzedaż noży zagranicznego pochodzenia na przykład podczas jarmarków czy targów miejskich, no i wreszcie rzecz najważniejsza, że wraz ze wzrostem znaczenia kupiectwa i kłopotami rzemieślników, ograniczenia narzucane przez miejscowe cechy (na mocy uzyskanych praw) traciły, wraz z możliwością ich egzekwowania swą moc - w zasadzie stało się tak już w drugiej połowie XVII wieku.
Należy też mieć na uwadze to, że jak to zwykle bywa, prawo swoje, a ludzie swoje, wizja zysku bywa silniejsza niż strach przed karą. O tym, że zakazy wszelakie obchodzono i je lekceważono świadczy chociażby konieczność przypominania o ich istnieniu, akty odnawiania przywilejów, skargi rzemieślników i wreszcie sprawy sądowe przez cechy rzemieślnicze wytaczane.

Ciekawe z naszego punktu widzenia i współczesnego nazewnictwa jest to, że Gloger wskazuje wyraźnie na turecką proweniencję słowa kord (choć broń ta przywędrowała do nas z Europy zachodniej), określając przy tym jednoznacznie, że jest to miecz prosty, co w sumie przeczyłoby ustaleniom bronioznawców, którzy wywodzą ten rodzaj broni raczej od jednosiecznego noża niż od dwusiecznego miecza, poza tym kordy miewały również głownię zakrzywioną.
Na pozór kolejną zagadką mógłby być zapis mówiący o tym, że Polacy (w znaczeniu polska szlachta) przejęli na wyposażenie pochodzące ze wschodu kordy, podczas gdy, jak pamiętamy, kordy były uważane raczej za broń plebejską (choć nieobcą również i rycerstwu). Rozwiązanie jest jednak proste jak się wydaje. Kluczowym jest określenie "ze wschodu", oznacza to, że Gloger nie miał na myśli kordów używanych jako broń w średniowieczu tylko długich noży wschodniej proweniencji, na które przeniósł lub w stosunku do których używał nazwy, dla sobie współczesnych oczywistą, a znaną nam dziś jako określenie średniowiecznej broni. 

Z drugiej strony część cytatu, w której autor wyjaśnia znaczenie przysłowia "Z kordem, a boso", teoretycznie wszystko wskazuje na to, że chodzi o broń, którą znamy już od średniowiecza, logiczniej bowiem jest przyjąć, że biedna szlachta używała broni odziedziczonej po przodkach niż, że szła w bój wyłącznie z tureckimi nożami u boku.
Można chyba jednak przyjąć, że autor "Encyklopedii staropolskiej ilustrowanej" objaśnia przysłowia pochodzące z wieków wcześniejszych i zestawia je z własnym opisem kordów, co sugeruje, ze chodzi o tą samą broń, pamiętajmy jednak o tym, że Gloger żył na przełomie XIX/XX wieku, a pisał w tym przypadku o czasach znacznie wcześniejszych. Oznaczałoby to, że określenia kordy i "kordy tureckie" nie są tu synonimami, potwierdza to też porównanie przez autora kordów tureckich do kardów perskich...
Rozwiązanie tej zagadki nie jest jednak aż tak trudne, jakby się wydawało i nie trzeba tu odkrywać Ameryki na nowo; już Tadeusz Królikiewicz w swojej "Historii broni siecznej", powołując się na Władysława Dziewanowskiego wyjaśnia, że kordami nazywano w wiekach późniejszych po prostu ogółem, różną bojową broń sieczną.   



Średniowiecze. Walery Eljasz Radzikowski "Stańczyk spisujący lekarzy" Muzeum Narodowe w Krakowie


Osobną grupą noży używaną przez szlachtę (choć oczywiście nie tylko przez nią) były mniejsze rozmiarem od wymienionych wyżej noże "osobiste", pomocne zwłaszcza podczas spożywania posiłków. Noże tego typu noszono za pasem lub przytroczone do niego, czasami również wraz z łyżką wkładano je za cholewę buta, zdarzało się też, ze zwłaszcza podczas dłuższych podróży przenoszono noże w specjalnych pochewkach nazywanych nożenkami (ale to już raczej noże typowo stołowe). Ponieważ jeszcze na przełomie XVI/XVII wieku nie było w zwyczaju podawanie sztućców do stołu, każdy gość musiał zadbać o siebie sam, dlatego też własne sztućce były w powszechnym użyciu i nie wyobrażano sobie podróży bez takiego wyposażenia, co potwierdzić mogę cytatem: "...kiedy w obozie, na uczcie u pana brata, w wyprawach dalekich, szlachcic zawsze nóż i łyżkę wozić z sobą musiał.11
Pamiętając o tym, ze widelce stołowe upowszechniły się w Polsce dopiero w XVII wieku12, za podstawowe wyposażenie uważać należy właśnie nóż i łyżkę, do których to sztućców przywiązywano wielką wagę nierzadko grawerując je ulubionymi cytatami lub też nanosząc na nich monogramy. Przedmioty te bywały też, w zależności od statusu i zamożności właściciela, niezwykle kunsztownie wykonane i bogato zdobione.

Interesująco o konieczności noszenia noży i zwyczajach związanych ze spożywaniem posiłku pisał Jędrzej Kitowicz:

"Nożów i widelców u wielu panów nie dawano po końcach stołu, trwał albowiem długo od początku panowania Augusta III zwyczaj, iż dworzanie i towarzystwo, a nawet wielu z szlachty domatorów nosili za pasem nóż, jedni z widelcami, drudzy bez widelców, inni zaś prócz noża za pasem z widelcami miewali uwiązaną u pasa srebrną, rogową lub drewnianą - z cisu, bukszpanu lub trzmielu wyrobioną - łyżkę w pokrowcu skórzanym, u niektórych srebrem haftowanym; przeto polo taka moda trwała, miano za dosyć pośrodek stołu opatrzyć łyżkami, nożami i widelcami, wiedząc, że ci, którzy zasiędą końce stołu, będą mieli swoje noże i łyżki na pańską pieczenią, barszcz i inne kawały. Jeżeli zaś który nie zastał u stołu łyżki gospodarskiej i swojej nie miał, pożyczał jeden u drugiego, skoro ten, rzadkie zjadłszy, do gęstego się zabrał, albo zrobił sobie łyżkę z skórki chlebowej, zatknąwszy ją na nóż, co nie było poczytane za żadne prostactwo w wieku wykwintnością francuską nie bardzo jeszcze zarażonym czyli też nie wypolerowanym".13



Aleksander Jan Jabłonowski 1740 r. Mal. Antoni Józef Misiowski


Jak wyglądały noże "osobiste"? Cóż, nie odbiegały wyglądem od noży tego typu używanych w krajach ościennych. Przemysław Michalik opisując znaleziska z zamku w Pucku zamieszcza przy okazji zdjęcia tych artefaktów, na ich podstawie śmiało można wysunąć tezę, że były to noże wykonywane w sposób i według wzorców nie odbiegających zbytnio od wzorów noży znanych z europejskich źródeł ikonograficznych. Oczywiście jeślibyśmy chcieli, to doszukamy się niekiedy różnic w zdobnictwie, a z pewnością również, biorąc pod uwagę noże wytwarzane w tamtym okresie na terenie całego kraju, znaleźlibyśmy egzemplarze w jakiś sposób się wyróżniające, jednak ciężko byłoby na tej podstawie obronić założenie, że są to noże wyjątkowe na tyle, że mogą stanowić część naszej odrębnej, niepowtarzalnej tradycji nożowniczej. Oczywiście pisząc te słowa zdaję sobie sprawę z tego, że informacje, które uzyskałem podczas zbierania materiałów do tego opracowania to zaledwie wierzchołek "góry lodowej wiadomości" i że być może okaże się kiedyś, że się po prostu myliłem, czego sobie zresztą bardzo życzę.

Ogólnie rzecz biorąc noże stanowiły część wyposażenia polskiego szlachcica, czy to jako broń czy też w postaci osobistego narzędzia. Potwierdzenie tego faktu można znaleźć zaznajamiając się nie tylko z relacjami polskich dziejopisów, pamiętnikarzy, etc. z epoki, ale i w sprawozdaniach i wspominkach zagranicznych autorów odwiedzających nasz kraj. Wśród polskich autorów wspomina o tym wielokrotnie Jędrzej Kitowicz np. opisując wygląd szlachty z XVI/XVII wieku:

"...Takie paski dla trwałości niektórzy podszywali spodem irchą białą, niektórzy, kochający przepych i zbytek, niczym nie podszywali. Kiedy w modzie było nosić nóż za pasem, starali się majętniejsi mieć u niego rękowieść z jakiego kamienia przedniego albo też z kości lub rogu, srebrem albo złotem nabijanej. Pochwa nożowa, pospolicie z skóry czarnej capowej zrobiona, ozdobiona była skuwkami srebrnymi, białymi albo pozłacanymi, zszyta misternie nicią srebrną albo złotą. I żeby się nóż nie wymknął zza pasa, była przy nim taśma na antabce odpowiadającej skuwkom, jedwabna, w kolorze albo srebrna, albo złota, i ta się kilka razy około pasa okręcała".14; jak też i na przykład Józef Ignacy Kraszewski pisząc: "...W XVI wieku szlachcic nie stąpił bez szabli, prócz tego miewiał jeszcze przy sobie srebrną czareczkę do gorzałki, zarękawki zimą, nóż..."15 

Nóż, "zawieszony na złotym łańcuszku" wymieniony jest też w opisie stroju podróżnego Michała Krzysztofa Radziwiłła podczas jego wyprawy do Jerozolimy i Egiptu pod koniec XVI wieku.



Hajduk i góral. Fragment kołtryny (rodzaj tapety) z XVII wieku.


Wśród autorów zagranicznych warto wspomnieć Bonifacego Vanozziego, sekretarza legata papieskiego Gaetano, który podczas poselstwa w 1596 roku do Jana Zamojskiego, opisując wygląd magnata zauważał, że nosi on zawsze przy boku szablę i kandziar za pasem. Niezwykle cenne jest także świadectwo Bernarda O'Connora, lekarza Jana III Sobieskiego, który po kilkumiesięcznym pobycie w Polsce napisał wnikliwą, uważaną za jedną z najlepszych siedemnastowiecznych relacji z naszego kraju. O'Connor zaznaczał, że nieodłącznym elementem stroju szlacheckiego jest obuszek, szabla "...której nigdy nie odkładają, chyba, że idą spać", chusta, nóż (zawieszony w pochewce przy rapciach) oraz "...kamień w srebro oprawny" służący do ostrzenia noża.16 Ta sama relacja we współczesnym tłumaczeniu W. Dużej, T. Falkowskiego, P. Hanczewskiego i K. Pękalckiej-Falkowskiej brzmi: "Szabla ta wisi na skórzanym pasku, do którego przyczepiona jest także chusteczka, nóż i pochwa, a także mały kamień oprawiony w srebro i służący do ostrzenia noża".17

Wymóg (tak chyba śmiało można to nazwać) noszenia przy sobie noża wynikał też ze zwyczajów związanych ze spożywaniem posiłków, o czym wspominałem już wcześniej. A jeśli już jesteśmy przy ucztowaniu to warto przytoczyć relację Bernarda O'Connora, który wyjaśniał, dlaczego postępowano tak, a nie inaczej. W każdym razie z pewnością była to jedna z przyczyn dla których nóż należało przy sobie nosić: "Kiedy Polacy wyprawiają ucztę, nigdy nie podają do stołu łyżek, noży ani widelców - muszę je przynieść sami goście lub ich służący. (...) Gdy tylko goście zasiądą do stołu, zamyka się drzwi wejściowe i nie otwiera ich dopóty, dopóki całe towarzystwo się nie podniesie, a zastawa nie zostanie zamknięta i zabezpieczona. Dzieje się tak, gdyż służący zazwyczaj mają lepkie ręce i niezawodnie ukradliby część zastawy. Z tej również przyczyny na stół nie kładzie się łyżek, noży ani widelców".18

Noże, podobnie jak w wiekach wcześniejszych nosili też oczywiście mieszczanie i z pewnością również chłopi, jednak nie udało mi się trafić w dostępnych mi materiałach źródłowych na konkretne wskazania typów i rodzajów, które przypisywane były wyłącznie tym stanom, zapewne były to tzw. noże osobiste lub składane. Chociaż jakąś wskazówkę na to, jakich noży wtedy używano mogą stanowić artefakty znalezione we wrocławskiej fosie oraz nóż chłopa lubelskiego z rysunku Jana Norblina. Przypuszcza się również, że w XVII wieku na terenie polskich Karpat pojawiają się wraz z Wołochami noże, z których wyewoluował później znany nam i dzisiaj nóż "zbójnicki", który opiszę szerzej w następnym rozdziale.
Pośrednio o tym, że włościanie noże nosili, a przynajmniej, że nosiły je chłopki litewskie dowiedzieć się możemy z siedemnastowiecznej relacji, w której napisano: "Młode dziewki są wstrzemięźliwe do tego stopnia, iż dobędą noża jeśli jakiś mężczyzna zechce je pocałować",19 oraz z relacji o znalezieniu w brzuchu złowionej w Sanie wielkiej brzany całego szkieletu człowieka wraz z należącym do niego nożem i pochwą, opowiedzianej Bernardowi O'Connorowi przez nieznaną nam osobę.20 Relacja ta jest z pewnością mocno przesadzona, ale założyć możemy, że nóż z pochwą będący własnością połkniętego nie był czymś równie irracjonalnym, jak ta ogromna ryba. Standardowe wyposażenie miało zapewne uwiarygodnić opowiadanie.



Fragment barokowego obrazu pt. "Taniec śmierci". Kościół Św. Bernardyna w Krakowie


Wskazówkę stanowić mogą miejskie wykopaliska archeologiczne, jednak datowanie znajdowanych w nich artefaktów jest trudne, ponieważ gromadziły się one w badanych miejscach nierzadko przez wieki, dlatego też wiek narzędzia podawać możemy wyłącznie w przybliżeniu. I to sporym. Szaleństwem więc byłoby twierdzić, że mieszczanie (czy którykolwiek stan) używali dokładnie takich, a nie innych noży w danych latach, czy nawet w danym wieku. Potwierdzeniem na to są chociażby wykopaliska obejmujące wrocławską fosę miejską, w której znaleziono wiele noży, ale z racji tego, że fosa istniała w tym miejscu od wieków, zgromadzone w niej przedmioty pochodzą z różnych okresów historycznych, dlatego też można określić w zasadzie wyłącznie to, że znalezione w niej noże pochodzą od czasu powstania do zasypania fosy, czyli od drugiej połowy XIII wieku, do drugiej połowy wieku XIX.

Ogólnie w fosie wrocławskiej znaleziono 125 noży różnego typu, w tym również noże składane, zdecydowana większość z nich miała silnie skorodowane głownie, lub nie miała ich w ogóle. W mniejszości były noże, których głownie osadzano w rękojeści za pomocą wciskania trzpienia (niepełny trzpień), większość to noże posiadające okładziny przymocowane za pomocą nitów, jeden z nich był wykonany w całości z metalu. Rękojeści wykonano z głównie z kości i rogu, rzadziej z drewna, jeden z noży miał okładziny wykonane z masy perłowej. Poza dwoma egzemplarzami wszystkie miały proste rękojeści, dwa z nich miały grzbiety łukowato wygięte, badacze klasyfikują je do grupy noży służących do obróbki drewna. Mniejsze noże były bardzo starannie wykonane i cechowały się bogatym zdobnictwem, archeologowie uważają, że były to noże podręczne, przeznaczone do noszenia na co dzień.
O znalezionych scyzorykach napisano tylko tyle, że ich głownie mocowane były na nicie, który przechodził przez dwie blaszki (linersy), do których przytwierdzono metalowe, kunsztownie zdobione okładziny. Elementem zdobniczym były wzory geometryczne, poprzeczne nacięcia lub motywy roślinne. Badacze nie podjęli się datowania tych noży, uważają jedynie, że z pewnością nie pochodzą z późnego średniowiecza.21



Oskarżony włościanin. Figura 12. Walery Eljasz Radzikowski "Ubiory w Polsce"


Oczywiście o ile jeszcze w wieku XIV kiedy to trwały ciągłe walki głównie pomiędzy Czechami, a Polską o przynależność dzielnicy (chociażby i dyplomatyczne), Wrocław i inne śląskie miasta można uznać za "polskie", to już w wiekach następujących określenie to byłyby niewłaściwe. 
Zresztą dzisiejsze określenia (we współczesnym rozumieniu): miasto polskie, czeskie czy niemieckie jest trochę absurdalne, jeśli stosujemy je do miast leżących na terenie Polski w dawnych wiekach i może być wyłącznie umowne. Bo cóż to znaczy? Począwszy od XIII wieku, kiedy to rozpoczął się proces lokowania miast na nowych prawach, zaczyna się napływ obcokrajowców, zwłaszcza Niemców. Był to proces normalny i naturalny, władcom zależało na rozwoju miast, a to jaka narodowość do nich napływała miało mniejsze znaczenie, istotne było to, żeby byli to ludzie prężni, dobrzy rzemieślnicy, etc., etc., czyli ogólnie osadnicy wartościowi. Polskie miasta przez większość historii naszego kraju nie były jednolicie etniczne, mieszkali w nich Polacy, Niemcy, Żydzi, Czesi, Rusini, Litwini, Szkoci, Holendrzy, etc., etc. w różnym stopniu dominując narodowościowo. Można by przekornie zapytać, czy np. Lubartów w 1939 roku to było miasto polskie, czy nie? I dlaczego polskie skoro ponad 50% mieszkańców to byli Żydzi (choć to raczej wyłącznie pytanie dla tych, którzy mają dość specyficzny sposób postrzegania przynależności narodowej, wszak Żydzi ci byli również Polakami). Jeśli więc piszemy o mieście polskim, to w dawnych wiekach oznaczało to raczej, że miasto leży w granicach Polski, a nie, że zasiedlają je w większości rdzenni Polacy.

Temat jest bardzo obszerny i nie będę go rozwijał, ponieważ nie jest to główny cel tego opracowania, warto jednak pamiętać, że wraz z lokacją miast napłynęła do nas rzesza rzemieślników z zagranicy, w tym również oczywiście i nożowników. Jako ciekawostkę można podać fakt, że znaczna część fachowego nazewnictwa, w różnych zawodach, pochodzi z języka niemieckiego. Pytanie zatem, czy należy z powodów narodowościowych (postrzeganych z dzisiejszej perspektywy) wykluczyć ich prace z historii polskiego nożownictwa? Uważam, że to byłby absurd.



Neu eröffnete Welt Galleria. Norymberga 1703 r. Christoph Weigel Ilustracja pochodzi z bloga "Projekt Chłop"


Wracając jeszcze na chwilę do Wrocławia. W XIV wieku miasto przeszło pod panowanie królów czeskich i w zasadzie wypadło z orbity wpływów polskich, co nie oznacza rzecz jasna, że urwały się nagle wszelkie kontakty między Wrocławiem, a Królestwem Polskim. Nadal też na terenie Śląska mieszkała przecież ludność polska. Z czasem dawni polscy mieszkańcy miasta w znakomitej większości zniemczyli się (najczęściej), a dawna i nowsza niemiecka (głównie) ludność, pierwotnie napływowa, zaczęła zdecydowanie dominować w ogólnej strukturze ludnościowej miasta. Wprawdzie był to proces długotrwały, ale nazywanie Wrocławia miastem polskim w wiekach późniejszych byłoby bardzo dyskusyjne (ze względu przynależność polityczną i późniejszy skład narodowościowy) i to pomimo tego, że Śląsk nadal stanowił nominalnie część Korony Królestwa Polskiego. 

Dlaczego więc podaję jako przykład wykopaliska z wrocławskiej fosy, datowane zresztą szeroko na XIII-XIX w.? Otóż dlatego, że jak już wspomniałem wcześniej, najpopularniejsze rodzaje noży wytwarzane na terenie sąsiednich krajów europejskich nie różniły się zbytnio od siebie przez większość wspomnianego okresu, (podobne kształtem noże odnajdywano na terenie Polski, patrz zdjęcia obrazujące tekst). Uważam więc, że znaleziska z fosy wrocławskiej można uznać za dowód tego, że mieszczanie podręcznych, osobistych noży używali oraz stanowić materiał poglądowy pozwalający stwierdzić, jak te narzędzia wyglądały. A ze względu na historię Wrocławia, późniejszą bliskość granicy z Polską, powiązania narodowościowe, kulturowe i handlowe przenieść te spostrzeżenia na mieszczan zamieszkujących miasta polskie.

Noże różnego typu jeśli idzie o kształt i sposób wykonania zasadniczo nie zmieniały się przez setki lat, to co sprawdzało się kiedyś, sprawdzało się i później. Oczywiście należy pamiętać o rozwoju technologicznym mającym bez wątpienia wpływ na to, w jaki sposób noże wytwarzano i zdobiono, nowe, zdobywające popularność wzory, nowinki techniczne, ale popularne i podstawowe kształty trwały przez wieki. Wyjątek stanowią kraje o silnej, odrębnej tradycji nożowniczej, np. Hiszpania czy Włochy, gdzie poza nożami, które można spotkać było w całej Europie powstały wyjątkowe, niepowtarzalne i charakterystyczne formy. W Polsce jednak zdecydowanie przeważały, również w epoce nowożytnej (a i w czasach współczesnych) noże będące odwzorowaniem ogólnoeuropejskiego nurtu.



XIII-XIX w. "Zabytki metalowe z fosy miejskiej we Wrocławiu"



Szukając śladów noży używanych w naszym kraju w czasach nowożytnych i u progu czasów współczesnych zauważyłem pewną ciekawostkę. Jeśli w przypadku opisów ubiorów i obyczajów szlachty o nożach się jeszcze, od czasu do czasu wspomina, zwłaszcza podczas opisywania zwyczajów stołowych, to jeśli idzie o mieszczan i chłopstwo, z czasem, zwłaszcza w źródłach ikonograficznych (a przynajmniej w późniejszych wyobrażeniach tego, jak ubierano się w wiekach dawnych) można dostrzec, jak noże znikają z widoku. Stanowią rzadkość jako wyróżniający się element stroju, rzadziej wspomina się o nich przy opisywaniu ubioru, znikają. Czy świadczy to o tym, że nagle, np. w wieku XVIII przestano nosić noże na co dzień? Przestano ich na co dzień używać? 

Można śmiało założyć, że nie, ale z pewnością w małym stopniu przywiązywano do nich wagę, to jednak było głównie narzędzie codziennego użytku. Warto też pamiętać, że zmieniała się moda, zmieniały się też noszone noże. W wieku XVII, a zwłaszcza w XVIII mało kto na co dzień nosił przy pasie puginały, rzadko też kordy zaczęły więc zapewne dominować noże mniejsze, koziki, scyzoryki, które u mieszczan znikały w kaletkach, sakiewkach, a później w kieszeniach; u chłopstwa podobnie z tą różnicą, że tu jeszcze zauważyć się da nożyki zwisające na sznurkach czy rzemykach przymocowanych do pasów (lub sznurów, którymi się przepasywano). Noże różnego typu pojawiają się na widoku w większej ilości dopiero przy okazji kolejnych powstań narodowych, ale to była zupełnie inna sytuacja niż czas pokoju. Następny wiek i wzmożona praca etnografów pokazują, że noże jednak nie do końca zniknęły, ale o tym przeczytacie w następnym rozdziale.

No i jest jeszcze jedna rzecz, bodajże najważniejsza. To, że mnie nie udało się odszukać większej ilości ilustracji, rycin, etc., na których widać byłoby mieszkańców Rzeczypospolitej z nożami przy boku nie oznacza, że takie obrazy nie istnieją, to tylko dowód na to, że moje poszukiwania są, mimo wszystko, bardzo powierzchowne.



"Ein polnish armiter Edelman" Neu eröffnete Welt Galleria. Norymberga 1703 r. Christoph Weigel


Wracają jeszcze na chwilę do nieobecności noży w źródłach ikonograficznych. Bardzo ciekawe w tym kontekście są odkrycia dokonane podczas prac archeologicznych na wrocławskim cmentarzu Salwatora. Otóż znaleziono tam bardzo dużą ilość przedmiotów stanowiących wyposażenie grobów, głównie kobiecych, pośród tych przedmiotów była również spora ilość noży. Nekropolia ta była cmentarzem protestanckim, przeznaczonym dla uboższej części społeczeństwa, założono go w 1541 roku, czyli w czasie gdy Wrocław pozostawał poza orbitą wpływów polskich, a znalezione na nim artefakty datowane są na XVI-XVIII wiek, mało prawdopodobne jest więc to, że pochowano na nim mieszczan polskiego pochodzenia. Nie chodzi mi jednak o to, żeby udowodnić, że tak było, ale o rzecz inną, dotyczącą bezpośrednio tematu moich poszukiwań. 

Ogólnie na cmentarzu odkryto 66 noży w miejscach pochówku plus kolejnych pięć leżących poza obrysami grobów, noży określonych przez autora tekstu Jakuba Sawickiego (za Przemysławem Michalikiem) jako noże osobiste, kuchenne, lub łączące obie te funkcje. W niektórych miejscach pochówku znaleziono po dwa lub nawet trzy noże, część z nich umieszczona była we wspólnej pochwie.22

Miałem przyjemność porozmawiać z doktorem Jakubem Sawickim i wysłuchać opinii specjalisty. Pan Sawicki wytłumaczył mi, że obecność noży w grobach kobiecych (noże te były podwieszone do pasów, najczęściej obok kluczy) miała znaczenie symboliczne, krewni zmarłej chcieli w ten sposób przekazać, że pochowano w tym miejscu dobrą gospodynię. 
Pamiętamy jednak cały czas o tym, że był to cmentarz protestancki, tak więc symbolika ta była symboliką protestancką, jednak... Fakt ten może być argumentem na poparcie tezy, że noże stanowiły podręczne wyposażenie mieszczan, w tym przypadku mieszczanek wrocławskich, bo skoro obecność noży i kluczy miała znaczenie symboliczne, to skądś się ta symbolika wzięła, prawda? Jaki to ma związek z Polską? Bliskość Wrocławia, podobieństwo w typach noży używanych w tamtym okresie na terenie Dolnego Śląska i Polski, może znamionować również to, że zarówno w Polsce, jak i na Śląsku panowały podobne zwyczaje mieszczańskie, przynajmniej jeśli idzie o pospolite narzędzia, tym bardziej, że i w Polsce klucze zawieszone u pasa kobiety oznaczały, że mamy do czynienia z panią domu. To, że polskie gospodynie również używały noży jest oczywiste, wielce prawdopodobne jest więc również to, że stanowiły ich podręczne wyposażenie, na wzór gospodyń śląskich. Zresztą, jeśli idzie chociażby o Małopolskę, to potwierdzenie tego faktu znaleźć możemy w źródłach pisanych, Oskar Kolberg opisując ubiór kobiet z okolic Krakowa wspomina właśnie o kozikach i kluczach zawieszonych przy ich pasach. (Patrz rozdział: "Element stroju i wyposażenia").



XIII-XIX w. "Zabytki metalowe z fosy miejskiej we Wrocławiu"



Noże na terenie naszego kraju wykopywane są powszechnie, w różnych stanowiskach archeologicznych i pochodzą z różnych okresów historycznych, ale niestety zazwyczaj traktowane są po macoszemu. Wspomina się o nich wyłącznie przy okazji opisywania znalezisk ze stanowiska, a w zasadzie jedyną odrębną poświęconą im pozycją jest książka Przemysława Michalika o nożach z zamku w Pucku. Wielka szkoda, tym większa, że niektóre z tych noży to, sądząc po opisach prawdziwe dzieła sztuki, bogato zdobione i wykonane z wielką dbałością o detale. Największą dla mnie ciekawostką są noże składane, których używano na terenie naszego kraju "od zawsze", jedne proste w formie i bez zdobień, inne zachwycałyby nawet i dziś. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś któryś z badaczy okaże się również miłośnikiem noży, zbierze to wszystko w całość i opublikuje w formie książkowej. To byłoby coś.

I na koniec rozdziału bardzo ciekawy nóż, zdecydowanie wart opisania w odrębnym akapicie. Jest to nożyk składany, który możemy zobaczyć na rysunku przedstawiającym chłopa z okolic Lublina. Rysunek autorstwa Jana Norblina powstał w latach dziewięćdziesiątych osiemnastego wieku. Nóż ten jest dość charakterystyczny i nietypowy jeśli weźmiemy pod uwagę noże, z którymi uwieczniano do tej pory i w późniejszym okresie polskich chłopów, ale...
No właśnie "ale", podobne, choć nie identyczne kształty rękojeści zobaczyć możemy jeśli przyjrzymy się np. artefaktom z wrocławskiej fosy.

Udało mi się uzyskać informację23, że podobne noże wykopywane były i są nadal dość często na wschód od Wisły, zwłaszcza na Lubelszczyźnie i na terenie zachodniej Ukrainy, aż do linii Dniepru, czyli na obszarach stanowiących centralną część I Rzeczypospolitej. Możliwe więc, że na tym obszarze były one szczególnie popularne. Egzemplarze starsze, np. ten z motywem myśliwskim na rękojeści, który możecie zobaczyć w Galerii tego opracowania, znaleziony został na terenie dzisiejszej Polski razem z boratynkami, czyli drobnymi monetami produkowanymi w drugiej połowie XVII wieku, natomiast noże najmłodsze, co do których przypuszcza się, że mogą pochodzić nawet z końca wieku XIX, znajdowane są aż na dzisiejszej wschodniej Ukrainie. Przyznać więc trzeba, że rozpowszechnione były na naprawdę znacznym obszarze.

Bardzo możliwe, że nóż z rysunku posiada blokadę typu slipjoint na co wskazuje wysunięta spomiędzy okładzin sprężyna (przy zamkniętej głowni). O ile oczywiście rysunek wiernie oddaje rzeczywistość.
Zapewne większość noży tego typu wytwarzano w specjalistycznych warsztatach nożowniczych, dowodem mogą być, oprócz oczywiście ilości w jakiej noże te są znajdowane, "znaki składacza" nanoszone na wewnętrznej części okładzin. Znaki te umieszczano w przypadku, gdy serię noży według jednego wzoru składała większa ilość osób. W takim przypadku jeden z rzemieślników np. składał okładziny, kolejny montował głownie, inny przytwierdzał dodatkowe elementy, np. rogowe wstawki. Okładziny znakowano by móc dopasować je do siebie.


"Chłop Lubelski" Jan Piotr Norblin Ostatnie dziesięciolecie XVIII w.


Jak już zaznaczyłem we wstępie, rozdział ten traktuje opisywany okres bardzo pobieżnie, zależało mi głównie na tym, by wykazać na podstawie źródeł, że noże stanowiły nieodłączny element wyposażenia naszych przodków, czy to w charakterze broni, czy to jako pospolite narzędzie. Mam nadzieję, że mi się to udało.
Zapraszam do Galerii, gdzie znajdziecie więcej rycin i rysunków dokumentujących ten okres historii i noże, o których wspominałem w tekście.



1 "Kultura ludowa Słowian" Kazimierz Moszyński
2 Tamże
3 "Wratislavia antiqua. Broń biała na Śląsku XIV-XVI w." Lech Marek
4 "Kord czy nóż bojowy?..." Arkadiusz Michalak
5 "Późnośredniowieczne i wczesnonowożytne noże z zamku w Pucku" Przemysław Michalik
6 "Wratislavia antiqua. Broń biała na Śląsku XIV-XVI w." Lech Marek
7,8 "Puginały średniowieczne z ziem polskich" M. Lewandowski, "Uzbrojenie ochronne" Andrzej Nowakowski, i inni: Andrzej Nadolski, P. Świątkiewicz, T.J. Horbacz, etc.
9 "Późnośredniowieczne i wczesnonowożytne noże z zamku w Pucku" Przemysław Michalik
10 "Nie tylko wojna i dyplomacja, czyli o handlu Rzeczypospolitej z Turcją" Piotr Kroll
11 Sprawozdanie z Krakowskiej Wystawy Starożytności. Józef Ignacy Kraszewski 1858 r.
12 "Encyklopedia staropolska ilustrowana" Zygmunt Gloger
13 "Opis obyczajów w Polsce za panowania Augusta III" Jędrzej Kitowicz
14 Tamże
15 "Wilno - od początków jego do roku 1750" Józef Ignacy Kraszewski
16 "Historia Polski" Bernard O'Connor
17 Tamże,
18 Tamże,
19 Tamże,
20 Tamże,
21 "Zabytki metalowe z fosy miejskiej we Wrocławiu" Magdalena Konczewska, Paweł Konczewski
22 "Kultura materialna w świetle znalezisk z grobów na cmentarzu Salwatora we Wrocławiu" Jakub Sawicki
23 Źródło informacji: Aleksander Strzyżewski, tematyczne fora ukraińskie


Janusz Łangowski



Utworzony: sobota, 26 października 2013 01:00 | Poprawiony: czwartek, 02 marca 2017 15:54
Nóż w Polsce - Dawniej...
PDF Drukuj
 
Ocena użytkowników: / 72
SłabyŚwietny 
Projekt i realizacja: Lers.it

Pliki cookies! Ta strona używa plików cookies aby lepiej spełniała Twoje oczekiwania oraz do prowadzenia statystyk odwiedzin.
Można zablokować zapisywanie plików cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej szczegółów o plikach cookies tutaj -> wszystkoociasteczkach.pl.
OK, rozumiem!