Navaja.pl na Zlocie Grupy Knives.pl 2014
Tradycyjnie, jak co roku pojawiłem się na cyklicznej imprezie organizowanej przez Grupę Knives.pl, dodam, że z własnej i nieprzymuszonej woli. Tegoroczny Zlot odbył się 18 października w Centrum Konferencyjno-szkoleniowym mieszczącym się przy ulicy Bobrowieckiej w Warszawie. Jako, że od czegoś relację należy zacząć pozwolę sobie sparafrazować poetę: "Dziś w Warszawie noże mają!!! Więc Januszek, mądra głowa, błąka się po całym świecie, żeby dojść do Wariatkowa. Właśnie nową zaczął podróż by ją skończyć w mieście z metrem, a co przeżył i co widział, tu przeczytasz (spięty swetrem)".
Był to już drugi Zlot zorganizowany w tym miejscu, w porównaniu do wcześniejszych imprez, które organizowane były w hali sportowej miejsca było zdecydowanie mniej, o czym wspominałem już w zeszłorocznej relacji. Miało to swoje plusy i minusy. Plusem było zdecydowanie to, że widać było jak wielu nas jest i raczej nie można było "przegapić" kogoś, na kogo się czekało, minusem "tropikalna" temperatura panująca we wnętrzach. W tym roku organizatorzy zadbali o miejsca do siedzenia dla zwiedzających i to był znakomity pomysł, bo tego właśnie brakowało mi w roku ubiegłym.
Nie było za to żadnych konkursów, dla mnie to akurat mała strata ponieważ przez wszystkie lata, w które jeździłem na Zloty, wziąłem udział w tylko jednym konkursie, a ponieważ sromotnie przegrałem, to obraziłem się na wszystkich i to śmiertelnie oraz postanowiłem, że nie będę już startował, choć wiem, że organizatorzy konkursów przeżyją z tego powodu wielką traumę. Nie i już. 
Od lat jeżdżę na Zloty głównie po to, żeby spotkać się i porozmawiać ze wspaniałymi ludźmi, wynika to z tego, że jestem już wieloletnim "zblazowanym i znudzonym" użytkownikiem Knives.pl, co to już "wszystko widział i wszystko wie", więc same noże obejrzę i owszem, ofertę popodziwiam, ale wiadomo: "E tam... nudy".  Oczywiście początkujący i średnio zaawansowany miłośnik noży dostanie od prezentowanej oferty zawrotu głowy, ale takim starym piernikom jak ja to już nie wypada się zachwycać, bo przecież "wszystko już widzieliśmy i wszystko wiemy". 
No i najważniejsze. Na polskich spotkaniach nożowniczych nie ma hiszpańskich navajas, lub jest ich bardzo mało, a przecież jedyną prawdą objawioną w nożownictwie jest ta, że "NIE MASZ NOŻA NAD NAVAJA!" Na szczęście corocznie niosę kaganek cywilizacji i oświecam barbarzyńców, tak było i w tym roku, choć na mniejszą skalę. Faktem jest jednak to, że navajas na Zlocie były obecne i prezentowane.
Ogólnie rzecz biorąc było fajnie, ale zawsze jest fajnie i z pewnością za rok pojawię się na tej imprezie ponownie. Serdecznie dziękuję Organizatorom za Zlot, a wszystkim uczestnikom za obecność i stworzenie niezwykłego klimatu. Chciałbym jeszcze tylko dodać, że impreza pobiła w tym roku kolejny rekord frekwencji czym dumnie i całkowicie słusznie chwalą się organizatorzy. Życzę im i sobie, żeby taki komunikat pojawiał się, co roku. 
Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć i filmu przedstawiającego salę oraz stoiska nożowników i wystawców. Na filmie utrwaliłem kilka krótkich prezentacji, będziecie więc moli szczegółowiej zapoznać się z "odkrywczą", ceramiczną i chińską Laguiole, nowościami za "kupę kasy" od Spyderco czy legendarnym już "Steampunkiem" Leszka Brzezińskiego.
 Dwie powabne rusałki na "bramce" plus Pan Magister, co na zdjęciu koniecznie być musi.


 Dziewczęta małe i duże plus pan.
 Przyszłość Navaja.pl
 Życie towarzyskie na holu
 Hol z małymi i dużymi chłopcami
 Czterdziestoletni, zlotowi solenizanci
 Najfajniejsze noże na Zlocie (zdjęcie Nożosfera.pl)
 (Zdjęcie Nożosfera.pl)
Janusz Łangowski
|