Ten czas zatrzymał się 20.03.2017
Aktualności

Navaja.pl na Facebook

Nóż w Polsce

Scyzoryk myśliwski Gerlach

Więcej …

Marcin Bona

Rozmowa ta stanowi część serii mini wywiadów, które przeprowadziłem z działającymi współcześnie polskimi nożownikami. Podstawą każdego wywiadu jest standardowa, jednakowa dla każdej z przepytywanych osób lista pytań. Tylko od twórcy zależy, w jaki sposób zechce na nie odpowiedzieć. Emotikony zawarte w tekście pochodzą od moich rozmówców. Moja ingerencja ogranicza się do napisania wprowadzenia, ułożenia tekstu i w miarę moich możliwości, wprowadzenia nieznacznych poprawek interpunkcyjnych (jeśli takowe były konieczne).





Marcin Bona - ur. 1975 r. w Słupsku to z pewnością jeden z najbardziej znanych i cenionych polskich nożowników, co ciekawe, cieszący się również sporą renomą poza granicami kraju. Jest bodajże jedynym polskim nożownikiem, którego praca została przedstawiona w obcojęzycznym albumie poświęconym nożom i ich twórcom - nóż "Lizard" w wydanym w 2009 roku: "500 knives. Celebrating Traditional & Innovative Designs" autorstwa John Jensen.
Przez lata twórca ten wyrobił sobie niezwykle charakterystyczny i rozpoznawalny na pierwszy rzut oka styl, powszechnie znany jest z niebywałej dbałości o detale precyzji w wykańczaniu swoich prac. Mnie osobiście niezwykle podobają się noże Marcina, zawsze harmonijnie skonstruowane, zawsze mające piękną linię i zawsze perfekcyjnie wykonane. Znakomite. Istotna jest również w przypadku tego twórcy umiejętność doboru pochewek do noży (uszytych własnoręcznie), świetne wyczucie artystyczne i elegancja.
Zapraszam was do zapoznania się z tym, co o swojej pracy ma do powiedzenia sam twórca.





Skąd wzięła się ta pasja i dlaczego akurat noże?

Pasja wzięła się chyba z zamiłowania do samego narzędzia, z fascynacji zjawiskiem, jakim jest nóż. Inną sprawą jest wykonywanie noży. Jakieś tam nożopodobne twory powstawały zawsze, zabawa w Indian czy komandosów wymagała posiadania odpowiedniego sprzętu. Śmiech
Pewnego dnia jednak z chaosu wyłonił się Internet i zobaczyłem, że można zrobić coś innego niż kawałek zaostrzonego płaskownika z trzonkiem od młotka zamiast rękojeści. Uśmiech Na brak zdolności manualnych nie narzekam, więc postanowiłem spróbować, czy ja też potrafię, no i tak próbuję do dzisiaj... Duży wpływ na tą decyzję miała również książka ze zdjęciami „prawdziwych” noży, którą dostałem od ojca na urodziny.

Jak na te, dość podejrzliwie, jakby nie było, traktowane przez ogół społeczeństwa zainteresowania zareagowali Twoi najbliżsi?

Delikatnym dystansem, że tak to ujmę. Puszcza oczko
Co do samych noży, to nie miało to znaczenia. Raczej chodziło o ilość czasu, który zacząłem im poświęcać, ilość raczej znaczną. Puszcza oczko

Jakie były początki? Czy miałeś nauczyciela, osobę która pokazała ci jak się to robi?

Nie miałem nauczyciela, wszystkiego nauczyłem się sam, metodą prób i błędów, często od nowa wymyślając koło. Nie było nikogo, kto mógłby mi pokazać, co i jak zrobić. W czasie, gdy zaczynałem, nie było tak łatwego dostępu do informacji na ten temat, jak dziś. Teraz wszystko jest w sieci, dziesiątki tutoriali ze zdjęciami, filmy, literatura, dostęp do materiałów, szlifierki, wszystko, tylko robić, a dziesięć lat temu pozostawało forum, podglądanie zdjęć warsztatów makerów „ze świata” i wymiana informacji z innymi o podobnych zainteresowaniach, także w większości początkującymi. Każdy wymyślał jakieś „patenty” do robienia szlifów, klejenia - fajne to było, bo wymuszało kreatywność. Robiliśmy noże przy pomocy pilnika, ręcznej piły, wiertarki i papieru ściernego. Nikt nie stękał, że nie ma szlifierki, tylko robił tym, co miał.
Pamiętam, że jeden z pierwszych tutoriali o robieniu noży napisał Jumbo. Bardzo mi to wtedy pomogło. Odkryłem wtedy, że piny to pręty o równej średnicy przechodzące przez całą rękojeść, a nie plasterki pręta zakrywające śruby, jak to uczyniłem w moim pierwszym nożu z prawdziwego zdarzenia. Śmiech





Czy pamiętasz swoje pierwsze prace i czy pamiętasz, co się z nimi stało?

Oczywiście, że tak. Mój pierwszy nóż, ten, ze śrubami ukrytymi pod pinami ma mój przyjaciel. Następne produkcje rozeszły się po Polsce, potem po świecie, jednak „z twarzy” pamiętam każdy. Uśmiech

Czy każdy z wykonanych przez Ciebie noży to praca od początku do końca własnoręczna, czy może współpracujesz też z innymi twórcami?

Kilka noży powstało przy współpracy z Kimerem, on zrobił szlify, ja resztę. Projekty jednak były moje. Również kilka razy oprawiłem klingi innych makerów.
Nie hartuję sam, wysyłam do specjalistów w tej dziedzinie, również makerów lub do profesjonalnych firm, zależy od rodzaju stali. Całą resztę, począwszy od projektu, a skończywszy na szyciu pochew do gotowych noży robię sam.

Skąd biorą się u Ciebie pomysły na dany nóż, czy wzorujesz się na czymś? Skąd czerpiesz inspirację?

Każdy maker ma na koncie obejrzanych kilka tysięcy noży, nie ma więc siły, żeby na kimś się nie wzorował, przynajmniej na początku, zanim wyrobi sobie własny styl, musi „kilka” tych noży zrobić. Zresztą trudno zrobić nóż, który nie byłby podobny do jakiegoś innego , zrobionego wcześniej przez kogoś innego. 
Nóż to klinga, czasem garda, no i rękojeść. Zawsze przy projektowaniu mamy jakiś wstępny plan, jaki to ma być nóż, do czego.
Właściwie wszystko już wymyślono, więc możemy pokombinować z materiałami, rozmiarem, przeznaczeniem; zrobić bardziej klasyczny lub bardziej techniczny, ale zawsze będzie to nóż w czymś podobny do innych.
Ja na początku wzorowałem się na pracach Waltera Brenda i Neila Blackwooda. Z biegiem lat próbowałem różnych technik i stylów, podglądając innych, ale tworząc nóż zawsze zawieram w nim część samego siebie, swój własny styl, preferencje, sposób wykończenia. Podobno moje noże są rozpoznawalne, nawet jak coś nietypowego zrobię, więc myślę, że i ja wypracowałem sobie już swój własny styl. Puszcza oczko





Z jakich materiałów najczęściej wytwarzasz noże? Czy masz jakieś ulubione, a jeśli tak, to dlaczego akurat te, a nie inne?

Staram się nie ograniczać. Używam zarówno sztuczną micartę jak i drewno, naturalne i stabilizowane, stosuję stale węglowe, wysokostopowe, damast. Przy znajomości materiału i sposobów jego obróbki można ze wszystkiego wyczarować ciekawą kompozycję. Jeśli jednak o lubienie chodzi to chyba najbardziej lubię stabilizowane czeczoty i Ironwood. Wspaniałe drewienka, po wypolerowaniu dające wrażenie głębi, przestrzenności. Ze stali to D2, porządna stal wysokostopowa, po prawidłowej obróbce cieplnej dająca naprawdę dużą i trwałą ostrość.

Czy preferujesz może jakieś wyjątkowe rodzaje (formę) noży? Takie, które wykonujesz częściej niż inne?

Raczej nie. Lubię klasyczne formy myśliwsko - turystyczne, ale często też robię noże bardziej zadziorne. Puszcza oczko Ostatnio chyba częściej robię hidden tangi, dawniej więcej było full tangów, do których zresztą znów zaczynam wracać.

Przy użyciu jakich narzędzi powstają Twoje prace?

Ręczna piła do metalu, prosta szlifierka stołowa na kamienie lub szlifierka taśmowa, wiertarka kolumnowa, imadło, pilniki... ręce - duuuuużo ręcznej roboty. Uśmiech





Jakie dodatkowe techniki stosujesz i czy stosujesz jakoweś, żeby uczynić swój produkt wyjątkowym i niepowtarzalnym? Czy Twoim zdaniem w ogóle istnieje potrzeba stosowania dodatkowych technik (np. zdobniczych) w przypadku noża wykonanego ręcznie?

W serii CopperFieldów postarzam miedziane elementy, żeby dodać klimatu starego wygi, ale te noże mają wyglądać jak stare wygi. Uśmiech
Nic innego chyba nie stosuję, lubię czyste formy. Nawet podpisuję się na grzbiecie noża, żeby nie szpecić powierzchni klingi jakimiś znaczkami.
Oczywiście, gdybym umiał rzeźbić czy grawerować, pewnie robiłbym to od czasu do czasu, ale też nie zawsze, bo nie do każdego noża to pasuje. Kwestia gustu.

Jak długo trwa wykonanie jednego noża?

Zależy od skomplikowania projektu, użytych materiałów. Robię to już dobrych parę lat, ale nadal trudno jest mi odpowiedzieć.
Czy czas wiązania się liczy, czy nie? Czy czas hartowania się liczy, nawet jeśli sam tego nie robię, ale nóż jest ”zajęty”? Samej roboty czasem jest jeden dzień, czasem kilka, a czasem kilkanaście, jak wymyślę coś dużego i pracochłonnego. Zwykle robię kilka noży na raz, na różnych etapach. Nigdy nie liczę czasu poświęconego na konkretne sztuki, mogę go określić jedynie orientacyjnie.





Czy Twoim zdaniem warto mieć nóż wykonany ręcznie, a jeśli tak to dlaczego?

To pytanie do fryzjera, czy potrzebujesz strzyżenia. Śmiech
Niektóre noże ręcznie robione są lepsze od produkowanych fabrycznie, niektóre są gorsze, a niektóre niczym się nie różnią, oprócz ceny. Do kupującego należy decyzja, czy chce mieć taki nóż, czy nie i dlaczego. Czy ze względu na projekt, czy ze względu na wykonanie, czy ze względu na unikalność czy cenę. A może ze względu na duszę, którą noże robione ręcznie często posiadają, a fabryczne nie mają jej nigdy?
Na pewno warto spróbować zrobić nóż samemu, dla siebie. To, czy go sobie potem zostawimy, czy pójdzie w świat, nie ma znaczenia. Jeśli będziemy go robić dla siebie, to będzie niemal jak nasze dziecko i na pewno będzie miał duszę, nawet jeśli będzie najbardziej brzydkim i pokracznym nożem na świecie Śmiech, ale będzie NASZYM nożem. Czy zostaniemy makerem, czy nie, amatorem czy zawodowcem, też nie ma znaczenia. Każdy sławny maker zrobił kiedyś swój pierwszy nóż i na pewno nie był on idealny. Uśmiech





Czy wykonujesz wyłącznie noże? Czy to jedyne rękodzieło, którym się zajmujesz?

Dawniej wyszywałem koralikami indiańskie wzory, czasem jeszcze mi się to zdarza, ale raczej rzadko. Od czasu do czasu lubię też zrobić jakąś srebrną biżuterię. Kiedyś terminowałem u złotnika i tak mi zostało. Bardzo interesuje mnie temat decoupage, chciałbym spróbować, ale ciężko mi się zebrać i czasu nie bardzo wystarcza.

Jakie masz plany na przyszłość? Czy nadal zamierzasz zajmować się nożownictwem?

Jak najbardziej. Właśnie zaobserwowałem u siebie powrót weny twórczej i energii do tworzenia. Po prawie dziesięciu latach w temacie to naprawdę ogromny dar, trudno uniknąć rutyny, znudzenia, wręcz zniechęcenia. Prawdę mówiąc nie widzę dla siebie innej drogi. Im dłużej to robię, tym więcej chciałbym zrobić, różnych technik spróbować. Całe szczęście pomysłów mam więcej, niż nadążam realizować.





























Strona internetowa Marcina Bony.

http://bonaknives.com/

Zdjęcia zamieszczone w tekście pochodzą ze zbiorów własnych Marcina Bony.



Janusz Łangowski

Utworzony: czwartek, 09 stycznia 2014 13:15 | Poprawiony: czwartek, 09 stycznia 2014 17:59
Marcin Bona
Drukuj
 
Ocena użytkowników: / 23
SłabyŚwietny 
Projekt i realizacja: Lers.it

Pliki cookies! Ta strona używa plików cookies aby lepiej spełniała Twoje oczekiwania oraz do prowadzenia statystyk odwiedzin.
Można zablokować zapisywanie plików cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej szczegółów o plikach cookies tutaj -> wszystkoociasteczkach.pl.
OK, rozumiem!