Navaja albaceteña
Cuchilleria Gómez Albacete
Wstęp
Hiszpańskie tradycyjne navajas to jedne z najstarszych, produkowanych nieprzerwanie składanych noży świata. Jak twierdzą historycy, navajas na Półwyspie Iberyjskim produkowano już w XVI wieku, pierwowzoru nazwy tych noży doszukując się w starożytnym Rzymie. Hiszpańskie navajas to ‶niezliczona” ilość wzorów podlegająca stałym modyfikacjom. Produkcją tych noży zajmuje się w Hiszpanii tysiące ludzi, wśród nich prawdziwi Maestros artesanos dziedziczący swą wiedzę od pokoleń. Największym współcześnie ośrodkiem produkcji noży w Hiszpanii jest region Kastylia La Mancza, a w nim dwa miasta, Albacete i Santa Cruz de Mudela. Opisywany nóż pochodzi z Albacete i jest chyba najbardziej charakterystycznym i bodajże najbardziej znanym nożem pochodzącym z tej miejscowości. Sugeruje to zresztą już jego nazwa, która w wolnym tłumaczeniu oznacza ‶albaceteński nóż składany”. Navaja albaceteña, którą mam okazję opisywać wyprodukowana została pomiędzy 1961, a 1989 rokiem, bardzo trudno z pewnością określić dokładny rok produkcji ponieważ w okresie, który wskazałem navaja ta była produkowana przez „Cuchilleria Gomez” w tej samej formie i przy zastosowaniu tych samych materiałów. Przyznam się wam, że to nie będzie w pełni obiektywna recenzja, przynajmniej jeśli chodzi o wygląd tej navaja. Moja fascynacja tradycyjnymi hiszpańskimi navajas jest tak silna, ze nie potrafię powstrzymać się od postrzegania ich w sposób pozytywny. Opis ten jest też o tyle nietypowy, że dotyczy noża używanego i to od wielu lat. ‶Cuchilleria Gómez Albacete” – Ta hiszpańska wytwórnia noży (cuchillerie) została założona w 1918 roku w miejscowości Albacete (Kastylia La Mancza) przez braci Antonio i Francisco Martínez Gómez, stając się już niedługo po powstaniu jedną z najlepszych marek w mieście. Cuchilleria pierwotnie sygnowała swoje noże A.M.GOMEZ ALBACETE lub po prostu GOMEZ ALBACETE. W latach dwudziestych zasłynęła linią bardzo popularnych noży, których rękojeści wykonano z celuloidu. W grudniu 1954 roku w firmie następują duże zmiany ponieważ Antonio Martínez wchodzi w spółkę z Francisco Vicente Bernal. Z Cuchillerie związani byli artesanos José Martínez Caules i José Martínez Sáez, któremu to firma zawdzięcza sukces osiągnięty w latach sześćdziesiątych. Ten ostatni stworzył też w 1961 roku nowe logo Cuchillerie Gomez - banderę umieszczoną na tarczy (czyli to, które znajduje na moim nożu). W 1966 roku do wytwórni dołącza kolejny artesano Vicente Campos Alguacil, który pracować będzie w niej aż do swojej śmierci w 1981 roku, a zasłynie wprowadzoną pod koniec lat sześćdziesiątych serią noży o nazwie "Domino". Poza wymienionymi wcześniej artesanos w fabryce pracowali oczywiście również inni rzemieślnicy. W 2000 roku ta niezwykle zasłużona dla hiszpańskiego przemysłu nożowego cuchilleria zakończyła swą działalność.
Dane techniczne: Długość całkowita: 18,4 cm Długość głowni: 7,9 cm Długość rękojeści: 10,5 cm Stal: stal nierdzewna Grubość głowni: 2 mm Szerokość głowni (w najszerszym miejscu): 2,2 cm Materiał rękojeści: róg byka, alpaka Typ blokady: palanquilla tipo simple Szlif: wklęsły
Wygląd, jakość i estetyka wykonania Na postrzeganie tego noża niebagatelny wpływ ma harmonijne połączenie łagodnej linii rękojeści z zadziornym kształtem głowni. Navaja ta jednocześnie pieści i przyciąga wzrok oraz wzbudza niepokój u obserwatora. Z jednej strony kusi bursztynowym rogiem i jasną, czystą alpaką rękojeści, z drugiej ostrzega chłodnym błyskiem stali zaklętej w ostrokształtną głownię. I pięknie i strasznie chciałoby się powiedzieć. Dla mnie osobiście to jedne z piękniejszych navajas i w ogóle jedne z najładniejszych tradycyjnych noży świata, ale to oczywiście rzecz gustu. Wróćmy jednak na ziemię. Nóż nosi na sobie ślady wieloletniego użytkowania i „dźwiga” ciężar swojego wieku, jednak jest to niezwykle dziarski staruszek (właściwie to staruszka). Rysy go uszlachetniają jak blizny po bitwach, a wiek nie ma w zasadzie wpływu na „działanie” noża (poza jednym wyjątkiem, o czym niżej). Navaja wykonana jest w tradycyjny sposób, co oznacza, że piny są zaklepywane, a później oszlifowane. Oczywiście oznacza to również, że pomiędzy głownią, a forros (linersami) nie ma żadnych podkładek. Nóż otwiera się i zamyka wprawdzie łatwo jednakże brak mu tej, charakterystycznej dla współcześnie opracowanych wzorów płynności. Blokada zaskakuje z dość głośnym kliknięciem, co akurat jest bardzo przyjemne dla ucha. Virola i rebajo są prawdopodobnie tłoczone maszynowo. Nałożone są one na drewniane podkładki i przymocowane do linersów pinami, przestrzeń między nimi obustronnie (po bokach navaja) wypełniają rogowe okładziny. Rogowe okładziny oraz virola i rebajo z alpaki są wypolerowane, jednak nawet niewprawne oko szybko zauważy niedociągnięcia. Symetria jest akurat w tym przypadku ogólnie zachowana jednakże wykończenie w niektórych miejscach pozostawia wiele do życzenia. Obie części navaja utrzymują w całości trzy piny, z których pierwszy, przechodzący przez virola pełni rolę pivota, środkowy jest jednocześnie pinem mocującym muelle, a ostatni spaja końcówkę rękojeści (umieszczony jest w rebajo). Piny środkowy i ostatni przechodzą pomiędzy linersami przez drewniane wstawki, które dodatkowo usztywniają całą konstrukcję oraz pełnią rolę podkładki na której opiera się ostrze przy zamkniętym nożu. Muelle (sprężyna) zdobiona jest ręcznie, co w tym przypadku oznacza, że nacięcia z jednej strony niekoniecznie odpowiadają rozmieszczeniom nacięć z drugiej – z pewnością nie jest to lustrzane odbicie. Palanquilla ukształtowana jest półkoliście dzięki czemu nie uwiera wnętrza dłoni, niestety „pin”, na kórym jest umocowana nie jest wykończony w zadowalający sposób i jego z grubsza oszlifowane krawędzie „haczą” palce. Napisałem „pin” w cudzysłowie ponieważ pomimo tego, że na pierwszy rzut oka wygląda na pin to nim nie jest. Palanquilla umocowana jest na wystających „rogach”, które są integralną częścią muelle. Podobnie jak palanquilla ukształtowana jest na całej długości sprężyna dzięki czemu nie odczuwamy, że na grzbiecie noża jest coś przymocowane. Poprawka. Nie odczuwalibyśmy gdyby nie to, że wykończenie pina mocującego sprężynę wykonane jest równie niedbałe, co „pina” na którym zamontowano palanquilla. Szlify głowni są symetrycznie poprowadzone, w wyższej części głowni sięgają połowy jej szerokości, a mniej więcej w połowie długości, tuż za „uskokiem” grzbietu zajmują już 2/3 jej szerokości. Powierzchnia klingi wykończona jest naprawdę nieźle, jedynym niedociągnięciem są widoczne tuż przy wyjściu szlifów ślady po szlifierce. Głownia zaopatrzona jest w umieszczone w jej najszerszym miejscu obustronne szlify stykające się ze szlifami głównym, pełnią one prawdopodobnie rolę odciążającą oraz ozdobną, rozbijając monotonię płaskiej powierzchni. Głownia ma lekki pionowy bladeplay, trudno jest mi jednak bezdyskusyjnie wyrokować czy tak było od początku czy też jest to po prostu efekt kilkudziesięciu lat użytkowania. Podejrzewam, że raczej to drugie ponieważ wycięcie w sprężynie, w którym zakleszcza się głownia nosi wyraźne ślady zużycia. Ogólnie. Navaja jest naprawdę piękna, a materiały z których ją wykonano miłe dla oka każdego tradycjonalisty, jednakże wykończenie noża jest niestety niezadowalające. I nie tłumaczy tego fakt, że jest to nóż w większej części wykonany ręcznie.
Ergonomia Navaja, którą mam okazję opisywać jest małym nożem co przekłada się niestety na komfort „trzymania”. Sam kształt rękojeści jest świetny a jej długość wystarczająca nawet dla osób o dużych dłoniach. Począwszy od virola okładziny rozszerzają się osiągając swą największą szerokość i grubość na wysokości środkowego palca, następnie płynnie i delikatnie zwężają się zaginając ku zwieńczającemu końcówkę noża rebajo. Ze względu na swój kształt navaja fantastycznie wpasowuje się we wnętrze dłoni, a wysunięcie się noża z ręki jest raczej mało prawdopodobne ponieważ mały palec pewnie zapiera się na wygiętym rebajo. W zasadzie jedyny problem polega na tym, że navaja ta jest bardzo mała, więc siłą rzeczy rękojeść w niej jest „niska i wąska” i pomimo znakomitego, ergonomicznego wyprofilowania po prostu niknie w dłoniach. Ten konkretny nóż, właśnie ze względu na rozmiary polecałbym osobom o małych dłoniach.
Praca i po Zdecydowanie navaja ta nie jest przeznaczona do ciężkich prac, chociażby ze względu na grubość głowni i wielkość samego noża. To nóż do cięcia i przyznam, że świetnie sprawdza się w tej roli. Zastanawiałem się co napisać w tym dziale. Przygotowanie posiłku, obranie jabłka czy ostruganie patyka to czynności banalne i dające się wykonać prawie każdym nożem. W tym przypadku mamy do czynienia z wąską głownią i niezbyt głębokim szlifem wklęsłym, co sprawia, że wykonanie którejkolwiek z opisanych wyżej czynności jest proste i przyjemne. Navaja ta sprawdza się w tym nie gorzej niż wiele innych nowocześniejszych konstrukcji. Do cięższych prac, jak już napisałem wyżej nóż ten nie jest przeznaczony, choć pewnie gdyby się uprzeć to można by nim nawet batonować. Tylko po co ryzykować uszkodzenie noża. Blokada trzyma pewnie i ani przez chwilę nie zastanawiałem się nad tym, czy moje palce mogą ulec uszkodzeniu. Lekki pionowy bladeplay bywał irytujący i dawał się odczuć jedynie przy struganiu patyków, jednakże tylko w przypadku gdy zbyt mocno zagłębiłem ostrze w drewnie i musiałem je wycofać. Luźno zamocowana palanquilla nie przysparza nam problemów podczas pracy ponieważ zazwyczaj opieramy na niej palce bądź przytrzymujemy ją wnętrzem dłoni. Jedynym momentem, w którym w jakiś sposób mogła ona przeszkadzać była chwila wyjmowania navaja z kieszeni, w której nosiłem nóż luzem, wtedy zdarzało się, że palanquilla zahaczała o materiał. W trakcie pracy, od czasu do czasu, dało o sobie niestety znać kiepskie wykończenie noża. W przypadku zsunięcia się palca z palanquilla (na której, odbiegając lekko od tematu znajdował on pewne i wygodne oparcie), natrafiał on na fatalnie wykończone „rogi” mocujące „blaszkę”. Spotkanie z dość ostrymi krawędziami ww. zdecydowanie nie należy do przyjemności i jest niezwykle irytującym doświadczeniem. Trudno tu mówić o jakimkolwiek zmęczeniu podczas pracy tą navaja ponieważ jest ona niezwykle lekka i używając jej absolutnie nie odczuwamy jej ciężaru. No i prace do których jej używamy nie wymagają zbytniego wysiłku. Ze względu na użyte do budowy noża materiały teoretycznie navaja ta nie nadaje się do długotrwałego wystawiania na niekorzystne warunki pogodowe. Głównie chodzi mi o użyte do usztywnienia konstrukcji drewniane wstawki. Z drugiej jednak strony nóż ma już swoje lata i z pewnością przez ten czas przebywał w różnych warunkach, a drewno o którym mowa nie wygląda jakby się miało za chwilę zamienić w pył. Trudno orzecz. Faktem jest natomiast to, że noże tego typu, wykonane z tradycyjnych materiałów przeznaczone są do używania, a nie do postawienia na półkę. No i skoro przez setki (już) lat nie starano się zastąpić tych materiałów innymi to oznacza, że się one sprawdzają. Krótko o trzymaniu ostrości. Nóż dość szybko traci na ostrości ale i ponowne naostrzenie go nie jest czynnością długotrwałą. Dla jednych będzie to zaletą, a dla innych wadą. Problem z czyszczeniem noża dotyczy najbardziej styku muelle i palanquilla z grzbietem navaja, to miejsce w którym zbierający się osad najtrudniej jest usunąć. Wnętrze noża da się oczyścić za pomocą zwykłej, namoczonej husteczki higienicznej choć przyznam szczerze, że drewniana wstawka odrobinę utrudnia tą czynność.
Konkluzja To naprawdę dobry nóż i nikt mnie nie przekona, że kupując tą navaja popełniłem błąd. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nowe, współcześnie opracowane noże są być może bardziej wszechstronne, wykonane z nowocześniejszych materiałów, bardziej użytkowe, o lepszym stosunku jakości do ceny itd. itp. Wiem, że nóż ten posiada wady, nie jest idealnie wykończony i wiele rzeczy można by w nim było zrobić z większą dbałością o szczegóły. Jednakże w tym przypadku nie o to chodzi. To nóż z „duszą”, nóż dający nam poczucie obcowania z wieloletnią tradycją przekazywaną z pokolenia na pokolenie i to zarówno jeśli idzie o wzornictwo jak i o materiały, z których go wykonano. A gdy chwycimy go w dłoń to już po krótkiej chwili przestają nam przeszkadzać niedociągnięcia wykonania, a pozostaje jedynie czysta przyjemność... I trudno się dziwić wszak to klasyczna, tradycyjna NAVAJA. Polecam. Ps. Sama konstrukcja Navaja albaceteña pomimo tego, że została opracowana w tej formie dobrych kilkadziesiąt lat wstecz (to wzór z XX wieku, chociaż miałem okazję oglądać niezwykle podobne kształtem navajas pochodzące z XVIII wieku - nie mam jednak pewności kiedy powstała ta konkretna forma) wcale nie jest nieużytkowa, wręcz przeciwnie. Kształt rękojeści bije pod względem ergonomii wiele współczesnych noży, a navaja "w całości" znakomicie sprawdza się w roli podręcznego narzędzia do cięcia. Największą bolączką tego konkretnie noża jest niestety niedbałe wykończenie, a jeśli chodzi o użytkowość to małe rozmiary.
Janusz Łangowski
Tekst został napisany w styczniu 2011 roku i umieszczony na stronach vortalu knives.pl:
http://www.knives.pl/forum/index.php/topic,101055.0.htm
|