Buck Vantage Avid

# 346


Wstęp

 

Składane noże tej firmy  niezbyt przypadały mi do gustu i szczerze mówiąc wątpiłem, bym kiedykolwiek zapragnął któryś z nich mieć, kolejne oglądane modele tylko utwierdzały mnie w tym przekonaniu, do czasu… pewnego dnia ujrzałem na zdjęciu rozkoszne kształty Buck’a Vantage Pro…
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Zapragnąłem go mieć. Bardzo…
Jako, że najbardziej urzekł mnie w nim jego kształt, po krótkim wahaniu uznałem, że nie ma co się męczyć, czekać aż nie wiadomo kiedy pokaże się na rynku więc podjąłem męską decyzję i łapczywie rzuciłem się na „uboższego brata”  numeru 347 czyli wersji Vantage Avid #346. Jak się okazało, tylko i wyłącznie dzięki tej szybkiej decyzji udało mi się „wyrwać” ostatnią z dostępnych w tym czasie sztuk tego modelu.
Oczekując przesyłki zastanawiałem się jeszcze czy czasem nie popełniłem błędu i czy nie warto byłoby jednak poczekać na nr 347, bo na zdjęciach wydawał się być jakoś taki, hmm… ładniejszy. Moje rozterki skończyły się rzecz jasna wraz z wyjęciem zamówionego noża z pudełka. Ale o tym niżej.

Standardowo podchodzę do noża z punktu widzenia laika, to znaczy: oceniam jak się nożykiem pracuje, czy jest wygodny i kilka innych podstawowych rzeczy, które są moim zdaniem najistotniejsze podczas użytkowania. To, kto go wyprodukował (logo) i jakich supermateriałów użył (czyli podniecanie się nożem tylko i wyłącznie dlatego, że jest wykonany z  np.S30V),  jest dla mnie sprawą drugorzędną, jeśli nóż się sprawdza to może być zrobiony ze zwykłej nierdzewki – tyle w kwestii ideologicznej.
Aha. Staram się być obiektywny, choć czasem przychodzi mi to z trudnością.

„Buck” –  pod koniec lat dziewięćdziesiątych XIX wieku Hoyt (Heath) Buck, terminator kowalski wynalazł i wypróbował na własnoręcznie wykonanych nożach prosty proces hartowania, który do dziś stanowi podstawę procesu hartowania w firmie. W 1941 roku Hoyt Buck założył wraz z synem, Alfredem Charlsem Buckiem kuźnię w piwnicy i pod szyldem „Buck” zaczął produkować scyzoryki dla wojska. W 1949 roku Hoyt Buck zmarł, a firma znalazła się w opałach. Na prostą wyprowadził ją Howard Craig, który dopomógł założyć „Buck Knives Inc.” i wprowadził firmę na giełdę. Dzisiaj przedsiębiorstwo działa w oparciu o proces hartowania opracowany przez Paula Bosa, pracownika „Buck Knives Inc.”. Firma „Buck”, a konkretnie Al Buck, jest autorem bodajże najbardziej znanego i popularnego noża składanego świata czyli: Modelu 110 Folding Hunter, ten wypuszczony na rynek w 1964 roku nóż, już po dwóch latach stał się najlepiej sprzedawanym nożem świata, jest też najczęściej kopiowany  - pomimo tego do 2005 roku firma sprzedała 14 milionów egzemplarzy tego noża. *




Dane techniczne:


Długość całkowita:  19,1 cm
Długość głowni:  8,3 cm
Długość rękojeści: 11,1 cm
Stal:  13C26 Sandvik
Waga: 113,4 g
Grubość głowni: 3mm
Szerokość głowni (w najszerszym miejscu): 2,6 cm
Materiał rękojeści:  Charcoal Dymondwood **
Typ blokady: liner lock
Szlif: wklęsły

Wygląd, jakość i estetyka wykonania

Wygląd to w większości przypadków pierwsza rzecz, która przyciąga nas do jakiegoś produktu. Jak już pisałem we wstępie, również w moim przypadku to właśnie była „ta rzecz”, która zdecydowała o moim pragnieniu posiadania tego noża.
I tak.
Piękna i elegancka linia bez udziwnień i „wodotrysków” syci i przyciąga wzrok, a ciemne „drewienko” rękojeści doskonale komponuje się ze „srebrną” głownią. W kilku słowach: klasyczna prostota plus mój ulubiony zestaw kolorów.
Smukła i funkcjonalna głownia typu drop point, na której z jednej strony widnieje dumne logo „BOS” i symbol stali: 13C26, a z drugiej mikroskopijny napis USA oraz numer modelu noża (346) plus rękojeść z okładzinami przykręconymi na małe śrubki typu Torx i nieco większym pivotem (również Torx) oraz wklejoną z jednej tylko strony  „tabliczką” z logo i nazwą firmy (w kolorze, nazwijmy go umownie: zielononiebieskim), która jest na tyle dyskretna, że nie „kłuje w oczy” - „zestaw” naprawdę może się podobać.
Podłużny otwór służący do otwierania noża pasuje do całości i bardziej mi odpowiada niż np.: „Spyderhole”, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że „ożywia” głownię (chociaż lojalnie przyznaję, że wolę kołki). Jeśli już jesteśmy przy opisie „przyrządów otwierających” nóż to nie można zapomnieć o płetwie. Jest mała, zgrabna i ma oszlifowane krawędzie, co cieszy, gdyż nie „kaleczy” nam palca podczas uruchamiania głowni.

Elegancki klips przykręcony jest do „szczytu” rękojeści, co powoduje, że nóż głęboko chowa się w kieszeni, mamy naprawdę małe szanse na to by przypadkowo nam wypadł. Na zewnątrz widoczny jest  praktycznie tylko klips, z wytłoczonym lecz nie rzucającym się w oczy subtelnym logo firmy – bardzo ładnie to wygląda, duży plus. Producent przewidział dwie możliwości zamocowania ww. elementu.

Ogólnie nóż wykonany jest bardzo starannie. Symetrycznie wyprowadzone szlify głowni, okładziny rękojeści dopasowane do linersów i ładnie wypolerowane, śruby schowane w okrągłych otworach (jedynie śruba pivota wystaje z jednej strony ponad okładzinę o kilka części milimetra), ozdobne żłobienia na okładzinach rękojeści są względem siebie symetrycznie ułożone i ładnie wykończone.
W miejscu podcięcia pod palec wskazujący okładziny wyprofilowane są obustronnie  i na tą samą szerokość, choć zauważyłem tu pewien „błąd” w obróbce, mianowicie w jednej z okładzin wyprofilowane podcięcie jest dłuższe niż w drugiej, niby detal, ale zawsze...
Natomiast błędem, który naprawdę przeszkadza jest wykończenie „blaszki”  liner lock’a, ale szerzej o tym w następnej części tego opisu.
Gdyby nie drobiazgi, które wymieniłem i jeden błąd, to wykonanie noża zasługiwałoby na ocenę celującą, a tak tylko bardzo dobry.


Ergonomia i obsługa

Rękojeść tego noża jest naprawdę płaska, jednak nie jest przy tym niewygodna (choć prawdę mówiąc tak ze 2 milimetry więcej z każdej strony nie zepsułoby projektu, a mogłoby jedynie polepszyć chwyt). Szerokość oraz przemyślany kształt (rozszerza się ona dość znacznie „ku tyłowi” noża), sprawiają, że jej „płaskość”  nie stwarza większego problemu, chyba, że ktoś ma wyjątkowo duże dłonie. W ręku leży pewnie i nie zmienia tego nawet fakt, że okładziny są polerowane (w tym przypadku również decydującą rolę odgrywa kształt rękojeści), poczucie bezpieczeństwa i pewności chwytu  zwiększa dodatkowo „zamieniający się” w jelec flipper. Trzy podłużne nacięcia na każdej z okładzin to tylko ozdobniki, które nie mają żadnego wpływu na ogólną „przyczepność” rękojeści.
Ogólnie pozytywne wrażenie psuje odrobinę pewna niedoskonałość konstrukcji.
Chodzi mianowicie o liner lock. Fragment linersa, na który naciskamy chcąc odblokować głownię jest wysunięty powyżej podcięcia pod palec wskazujący; to zrozumiałe, inaczej nie moglibyśmy odblokować noża, ale… Projektant jak sądzę, przedłożył w tym przypadku wygląd noża nad funkcjonalność konstrukcji, liners podąża swym kształtem za linią rękojeści, co przy dość głębokim podcięciu pod palec powoduje, że „wystaje” on aż nadto – niezmiennie oznacza to, że podczas pracy kawałek blachy wrzyna nam się w palec i to mocno, dodatkowo liners nie jest na tym odcinku w żaden sposób oszlifowany, blaszka nie ma nawet symbolicznie „ściętych” krawędzi – to błąd, którego skutki są dla nas dość przykre, zwłaszcza gdy musimy popracować nożem przez dłuższy czas.

Linia grzbietu rękojeści harmonijnie łączy się z linią głowni tworząc tumb ramp o łagodnym, lecz wystarczającym nachyleniu. Rampa kciuka nie jest karbowana, choć przydałoby się kilka nacięć, pomimo ich braku kciuk opera się na niej pewnie, nic nie uwiera - problem może pojawić się w przypadku gdy mamy mokrą rękę, wtedy palec traci oparcie i zdarza się, że „wpada w poślizg”. Podczas niektórych prac (np.: struganie) odruchowo przesuwamy kciuk z „rampy” na linię styku głowni z rękojeścią, tak jest po prostu wygodniej i zyskujemy większą siłę nacisku (ustęp ten nie dotyczy osób o małych dłoniach) – wydawać by się mogło, że trzymając nóż częściowo na głowni, a częściowo na tumb ramp będzie nam niewygodnie, nic bardziej mylnego. Łagodne nachylenie rampy w połączeniu z płynnym przejściem linii rękojeści w linię głowni sprawia, że nawet trzymając nóż w ten sposób, nie odczuwamy dyskomfortu w trakcie pracy.

Nóż można otwierać na dwa sposoby, za pomocą otworu w głowni zastępującego kołek oraz przy pomocy płetwy. Jakkolwiek wysuwanie głowni za pomocą otworu jest łatwe i nieskomplikowane, to jako wielbiciel „kołków” wolałbym by zamiast otworu był właśnie thumb stud – to jednak tylko i wyłącznie kwestia osobistych preferencji. Otwieranie noża za pomocą płetwy jest szybsze, efektowniejszej i bardziej wygodne – w praktyce używam tylko flippera. Faktem jest, że jeśli chcemy by głownia za pierwszym razem wysunęła się do końca i zaskoczyła w pozycji zablokowanej, to musimy dość energicznie nacisnąć płetwę i użyć przy tym odrobiny siły, głaskanie jej i delikatne przesuwanie nie przyniesie efektu (po całym dniu takiej intensywnej zabawy bolała  mnie opuszka palca wskazującego, nie histeryzuję bynajmniej) – pamiętać należy jednak, że nóż ten nie posiada żadnego wspomagania otwierania. (Możecie tą adnotację potraktować jako ostrzeżenie dla namiętnie „klikających”).
Po otwarciu noża płetwa przesuwa się na spód rękojeści i pełni rolę jelca i chociaż nie jest on zbyt duży, to śmiało można powiedzieć, że sprawdza się w tej roli – zapobiega zsunięciu się palców na ostrze, a o to właśnie przecież chodzi.

I jeszcze informacja dla mańkutów. Jeśli chodzi o wygodę i ergonomię to naprawdę nie ma znaczenia czy użytkownik noża jest prawo czy leworęczny, to tylko kwestia przełożenia klipsa.

Praca i po

Nóż jest naprawdę lekki, a środek ciężkości wyczuwalnie przesunięty jest w nim ku tyłowi dzięki czemu w czasie pracy głownia „porusza się” z większą precyzją i jest „szybsza”. Siłą rzeczy lekkość noża, jego wyważenie oraz prozaiczny fakt, że jest to „normalny” folder, nie predysponują go do roli „taktycznego rąbacza”, także miłośnikom wyważania folderami drzwi i prowadzenia wycinki drzew raczej odradzam zakup. Oczywiście przesadą byłoby powiedzieć, że nóż jest zbyt delikatny – po prostu nie nadaje się do tego, do czego nie nadaje się przeważająca większość folderów.
Cięcie tym nożem czegokolwiek to ogromna przyjemność.
Naostrzony fabrycznie golił włosy. W domu pociąłem nim kilka kartek i ogoliłem fragment przedramienia dla urody, a potem zabrałem go na wycieczkę do lasu.
Różnego rodzaju drewienka strugał i ścinał jak szalony, patyki i patyczki to dla niego pestka, a zrobienie łódki z kory to czysty relaks. Ostrze wchodzi w drewno jak w masło, nie klinuje się, nie haczy – naprawdę świetnie tnie. Byłem pod wrażeniem.
Z dużą ostrożnością podszedłem natomiast do odłupywania kawałków drewna, nożyk ma dość delikatny czubek, w dodatku ostry jak igła. Wbijałem go na głębokość do 1,5 cm, około 1,5 cm od krawędzi drewienka i wykręcałem by odłupać fragment drewna – dał radę.Wyłupałem tak kilka kawałków i dałem sobie spokój. Szczerze przyznam, że nie był to jakiś ekstremalny eksperyment, ale nie chodziło przecież o to by zniszczyć nóż – bawiłem się by zaspokoić swoją ciekawość. Nóż „przeżył” również wbicie go w pniak aż po rękojeść. Podczas operacji wyciągania poluzował się pivot, efekt był taki, że liner lock momentami zapada się prawie po drugi liners, jednak nie stwierdziłem żadnego „blade play”, ani w pionie, ani też w poziomie – blokada trzymała i nadal trzyma bardzo pewnie, a aż tak głębokie zapadanie linersa nie było regułą – sądzę, że to tylko kwestia dokręcenia śrubki.
Po powrocie do domu w ramach testów pociąłem kilka kartek – poszło bezproblemowo. Przestał natomiast golić, ale jakoś specjalnie mnie to nie zdziwiło.
Następnie pociąłem w paseczki o szerokości mniej więcej centymetra jakiś stu dwudziesto stronicowy katalog (ciąłem wszystkie kartki na raz) , plastikową teczkę do dokumentów i karton.
Kolejna próba z cięciem pojedynczej kartki. Bezproblemowo, aż zamruczałem z zadowolenia.
Wtedy wpadło mi do głowy by obrobić kawałek płyty wiórowej, w tym przypadku od pomysłu do realizacji droga była prosta. Zestrugałem jedną z krawędzi około  trzydziestocentymetrowej długości „deseczki” na głębokość około 0,5 cm i szerokość 1,5 cm i następnie  jeszcze jedna próba z cięciem karteczki. Tym razem nóż wymagał już delikatnego  podostrzenia, na najbardziej spracowanym odcinku ostrza szarpał kartkę..
Odpuściłem sobie natomiast wszelkie próby „kuchenniane”. Skoro nóż bardzo dobrze radzi sobie z karteczkami i struganiem drewna, to z pewnością bez problemu przygotujemy sobie z jego pomocą posiłek. Nie sądzę także by wysoki szlif wklęsły przy 3 mm szerokości głowni nie pociął nam precyzyjnie pomidora. Co do otworu w głowni, to z doświadczenia wiem, że pewnie od czasu do czasu powłazi wam tam trochę pasztetu lub masła – dlatego między innymi wolę noże z kołkiem.

Nóż jest konstrukcją „otwartą”, co znacznie ułatwia nam czyszczenie. Właściwie jedynym miejscem, w którym mógłby się zbierać brud wymagający rozkręcenia noża są standardowo okolice pivota, no i ewentualnie dwa małe otworki na śrubki mocujące klips, dlatego, że są one przewiercone na wylot (otwory, nie śrubki).




Konkluzja

Pomimo pewnych niedoskonałości, nóż ten to jeden z najbardziej udanych moim zdaniem projektów w tej klasie cenowej. Zdecydowanie wart jest polecenia.


* Dane na temat firmy „Buck” pochodzą z „Encyklopedii noży” A.E. Hartink’a

** Charcoal Dymondwood - wysoce zaawansowany inżynieryjnie kompozyt plastikowo-drewniany DymondWood® posiada fizyczne i mechaniczne właściwości drewien wysokiej gęstości, akrylu, tworzyw poliwęglanowych i mosiądzu. Jaskrawo barwione forniry północnych gatunków drewna są tu łączone z przemysłowej klasy żywicami i poddawane ciśnieniu i temperaturze pozwalającym stworzyć  produkt posiadający najlepsze cechy obu. DymondWood® jest w porównaniu ze zwykłym drewnem wybitnym produktem ze względu na swą wytrzymałość, trwałość, stabilność wymiarową oraz odporność na warunki atmosferyczne i wilgoć.
Dane na temat tego materiału pochodzą stąd: http://www.rutply.com/products/dymondwood.html
Serdeczne podziękowania dla Nazira za tłumaczenie!

SUPLEMENT




Janusz Łangowski

Tekst został napisany na przełomie 2009/2010 roku i umieszczony na stronach vortalu knives.pl:
http://www.knives.pl/forum/index.php/topic,81841.0

Utworzony: niedziela, 23 stycznia 2011 16:35 | Poprawiony: środa, 26 stycznia 2011 22:04
Buck Vantage Avid
Drukuj
 
Ocena użytkowników: / 7
SłabyŚwietny